„Blusa grom i blusa czuja
Białe rynce,
czarny blus…
…Byle dobrześ robił
to
Tak uczyłeś, tak
uczyłeś mie, pamiyntosz?
Wszystko jedno o
co szło
Jak coś robisz to
rzecz świynto…”
Jan Kyks Skrzek
Wprowadzenie – czym jest Dzień
Bluesa?
Dzień
Bluesa obchodzony jest w Polsce od 2005 roku. Tego dnia są organizowane
koncerty i promowana jest ta już trochę zapomniana muzyka. Muzyka niosąca
nadzieję, miłość, radość, czasem smutek, żal. Muzyka oparta na rytmie bijącego
serca, prawdziwa. Muzyka, w której nie był najważniejszy sprzęt, komputery,
producenci. Muzyka prostych ludzi, robotników, którzy pragnęli wyrzucić z
siebie swoje emocje, przeżycia. Na początku grano na drucie rozciągniętym
pomiędzy dwoma gwoździami wbitymi w deskę. Potem wraz z rozwojem instrumentów
muzycznych nastały gitary, perkusje, organy Hammonda. Jednak zawsze
najważniejszy jest człowiek i to co ma do przekazania. Na datę tego Święta
wybrano szesnasty dzień września – datę urodzin B.B. KINGA. Uznanego przez
miliony fanów za króla tego gatunku muzyki. Niewątpliwie to jedna z
najważniejszych osób mających wpływ na bluesa, ale są jeszcze inni. Począwszy
od Roberta Johnsona, Muddy Watters-a, Howlin’ Wolf-a. Biali muzycy także
zapisali się w historii bluesa: Eric Clapton, Johnny Winter, czy współcześni:
Joe Bonamassa, Paul Lamb, Beth Hart. W Polsce kolebką czarnej muzyki był
oczywiście Śląsk, czarny, brudny, zadymiony, gdzie ludzie wykonywali morderczą
pracę w kopalniach. Na naszym rynku również mamy wspaniałe osoby związane z tą
muzyką, zacytowany przeze mnie Jan Kyks Skrzek, Tadeusz Nalepa, Irek Dudek,
Sławek Wierzcholski oraz osoba, której twórczość jest bliska memu sercu Rysiek
Riedel, śpiewający nie tylko bluesa, ale związany z tym nurtem muzyki przez
całe życie.
Blues
jako gatunek niosący emocje, wolność i wspólnotę. W tym zdaniu jest zawarta
cała prawda o Bluesie. Ta czarna muzyka swój początek wzięła z historii
ludowych czarnych niewolników pracujących dla „Białych Panów”. Ludzie ci często
nie umieli czytać i pisać. Więc swoją historię przekazywali ustnie z pokolenia
na pokolenie. Śpiewem umilali swoją morderczą pracę od świtu do nocy. W
tekstach zawierali miłość, tęsknotę za bliskimi, nadzieję na lepsze życie dla
siebie lub swoich dzieci. Niewolnicy nie mieli nic oprócz siebie i ciężkiej
pracy. Byli wykluczani ze społeczeństwa nawet w drugiej połowie dwudziestego
wieku.
Myślę,
że blues i jego święto jest dobrze rozumiany przez osoby niewidome oraz innych
niepełnosprawnych. Osoby z dysfunkcją jakiegoś narządu często czują się inne,
wykluczone, nieakceptowane, nierozumiane, poza „normalnym” społeczeństwem. Często
odczuwają cierpienie, samotność, brak miłości, brak perspektyw na lepsze życie.
Czują się, jak te „czarnuchy” pracujący na plantacjach. Osobiście nie zgadzam
się na takie myślenie i takie traktowanie człowieka. Nikogo nie można poniżać,
lekceważyć, potępiać, tym bardziej gdy chodzi o osoby niepełnosprawne. Ci
„normalni” czasem są bardziej dysfunkcyjni niż ludzie z orzeczeniem.
Muzyka jako most między
ludźmi.
Od
dawna mówi się, że „muzyka łagodzi obyczaje”, dlatego łatwiej jest nawiązać nić
porozumienia, gdy otaczają nas dźwięki muzyki. Blues przez wieki towarzyszył
człowiekowi. Nagrania przechodziły z ojca na syna. Każdy kto sięga do korzeni napotyka
tych samych wykonawców. Dlatego na koncertach bluesowych spotykamy młodzież,
dorosłych i seniorów. Przecież blues do rytm bijącego serca. Gdy nam źle i
smutno to puls mamy niski, gdy jesteśmy szczęśliwi a tym bardziej zakochani to
serce chce nam z klaty wyskoczyć. Dlatego przy tej muzyce nasze serca biją w
jednym rytmie.
W
naszych czasach nic tak nie łączy ludzi jak kredyt hipoteczny, ale kiedyś i
teraz muzyka pozwala nam odpłynąć, chociaż na chwilę zapomnieć o tym, co jest
tu i teraz. Poza tym rola muzyki w integracji osób z niepełnosprawnością wzroku,
ale i innych ludzi jest ogromna. Przy muzyce można tańczyć, można rozmawiać o
ulubionych utworach, zespołach. Można innym zaprezentować własną twórczość. Można
wymieniać się nagraniami, rozmawiać o instrumentach albo razem pograć.
Blues
jako język emocji – wspólne przeżywanie koncertu. Od wielu lat słucham bluesa i
również na koncertach wykonywałem takie utwory. Jako muzyk mogę powiedzieć, że
słuchacze bardzo pozytywnie reagują, często znają utwory, chętnie wspólnie
śpiewają. Nogi i ręce nigdy nie zostają w bezruchu. Jako słuchacz mogę
powiedzieć, że koncerty w klubach, pubach mają niepowtarzalny klimat. Bliskość
artystów i słuchaczy, kontakt osobisty tworzą cudowną atmosferę.
Sensoryczne świętowanie –
kiedy słuch spotyka smak.
Przyjęto,
że osoby niewidome głębiej odbierają muzykę. To prawda, gdy zawodzi wzrok, to
otwierają się inne zmysły. Dochodzą do nas dźwięki, których inni nie słyszą. Odczuwamy
rytmiczne drżenie sceny i podłogi, czujemy wibracje w powietrzu. Dzięki temu muzykę
odbieramy całym sobą.
Smak
i zapach dopełniają muzycznych wrażeń. Oczywiście, że tak. Gdy jest się na
dyskotece lub festynie to mamy problem z hałasem, ludzkimi zapachami nie zawsze
przyjemnymi, nie wspomnę, że występujące gwiazdy często robią to z playbacku.
Ile warty jest taki wykonawca, skoro nie chce mu się poświęcić dla ludzi,
którzy go słuchają. Czy jest prawdziwy, szczery i czy szanuje fanów? Na
koncertach bluesowych spotykamy żywych muzyków. Wielokrotnie coś może pójść nie
tak, ale czy wszystko nam wychodzi? Instrumentaliści zagrają nieczysty dźwięk,
zerwą strunę, wokalista pomyli tekst, a perkusiście złamie się pałka. To jest
życie, to jest prawdziwe, to jest coś pięknego. Często w takich chwilach publiczność
dodaje otuchy. Miejsce koncertu jakim jest klub w starej kamienicy oferuje nam
zapach drewna, cegieł, czasem aż czuje się jego historię Jeszcze, gdy
towarzyszy nam jakaś przekąska w przerwie między setami albo ulubiony trunek.
To niech ta chwila nie przemija, niech trwa.
Ciastka
Dr Gerard doskonale dopełniają całości. Jadąc na koncert zawsze warto mieć coś
do przegryzienia a będąc na większych festiwalach to można zgłodnieć, więc
można uzupełnić węglowodany. Słodycze dodatkowo ułatwiają poznanie nowych osób.
Nikt się nie oprze tym ciastkom. Jeśli ktoś nie lubi chrupnięcia wafelków może wbić
zęby w biszkopta z nadzieniem albo w markizy.
Ciastka Dr Gerard w rytmie
bluesa.
Czy można dokonać wyboru ciastek sugerując się nastrojem
koncertu. Oczywiście, że tak. Wystarczy spojrzeć na ofertę Dr Gerard, oto kilka
przykładów:
- Koncert typu Blues Express – czyli jazda zabytkowym pociągiem i słuchanie koncertów na stacji. W takiej sytuacji najlepsze będą kruche ciastka bez czekolady: Listki Kruche, Ring, Rogaliki Pudrowane, Wafers.
- Koncerty pod krawat, VIP – tam nie wypada umazać się czekoladą albo zbyt głośno chrupać. Dlatego polecam Ciastka Premium: rodzinę Pasja, Maltikeks.
- Koncerty w stylu hawajskim – tam na stołach muszą się znaleźć: PryncyPałki kokosowe, Alusie, Tropical Coconut, Rolls Rolls Coconut.
- Koncerty Świąteczno – noworoczne – na tą okazje Dr Gerard proponuje: Pierniczki, Cookie Man, Christmas Bauble oraz Christmas Trees.
W
każdym koncercie jest zaplanowana przerwa. Muzycy też ludzie, mają potrzeby. Nie
chodzi o picie czy papierosa, czasem po prostu, aby wziąć kilka wdechów
świeżego powietrza, pójść do toalety czy zmianę garderoby. To jest dobra okazja
również dla widzów, aby nikomu nie przeszkadzając wstać z miejsca i zrobić
kilka kroków. To też dobry moment, aby przeprowadzić degustację. Nie tylko aby
się najeść pysznych słodyczy, ale porozmawiać lub poprosić o autograf czy zdjęcie.
Może
się okazać, że kreatywność organizatorów przerośnie nasze oczekiwanie. I zamiast
tac lub pater ze słodyczami będą pięciolinie z PryncyPałków a za nuty posłużą
draże Maltikeks. Kolejnym pomysłem jest rozdawanie na „dzień dobry lub do
widzenia” torcików C – moll.
Spotkania integracyjne w Dzień
Bluesa.
Taka integracja może mieć miejsce po koncercie
w Waszym mieście. Albo może macie zespoły bluesowe w okolicy. Zaproście je i poproście,
aby zagrały swoje utwory. Może uda się Wam namówić niewidomych muzyków do
wspólnego jamowania.
Organizując
takie muzyczne spotkanie pamiętajcie musi być jeden wspólny stół ze słodyczami
i napojami. Tak aby każdy tam trafił i aby ludzie nie rozeszli się do stolików
w najdalszych częściach Sali. Przy jednym stole spotkają się artyści, zwykli
słuchacze i fani. Tematów do rozmowy nie zabraknie.
Gdy
będzie degustacja słodyczy niech nie będzie ciszy. W oddali musi być słychać
wielkie hity bluesowe. Te starsze przypominają nam o korzeniach bluesa, te
weselsze grane na instrumentach elektrycznych dają nadzieję na lepsze czasy oraz
że warto marzyć. Bo marzenia się spełniają, te o zniesieniu niewolnictwa, o
równości rasowej, o akceptacji.
Przykładowy scenariusz
wydarzenia.
- Przywitanie gości, przedstawienie gwiazdy wieczoru oraz przybliżenie idei Dnia Bluesa
- Część muzyczna, zróbcie wszystko, aby to byli żywi muzycy. Bluesa grają nie tylko zespoły, ale również solowi artyści. Od puszczania nagrań będzie część degustacyjna.
- Teraz czas na ciacho. Degustację przeprowadźcie w towarzystwie dźwięków wielkich muzyków bluesowych z dwudziestego wieku. Można przeprowadzić zabawę w poznawanie „na ślepo” smaków lub gatunków ciastek.
- Po oficjalnym koncercie można przygotować kilka utworów do wspólnego wykonania z publicznością albo po prostu jam session.
- Zakończenie powinno być zapamiętane. Można rozdać torciki C – moll lub fotografię z właśnie odbytego wydarzenia.
Tworzenie atmosfery, która
zostaje w sercu.
Na
atmosferę wpływ ma sporo elementów. Środowisko powinno być znane osobom
niewidomym. Muszą czuć się swobodnie i bezpiecznie. Sprzęt muzyczny nie może
spowodować zburzenia lub zarwania stropu. Musi być tak dostosowany, aby drgania
nie wypchnęły szyb z okien. Muzyka musi wybrzmiewać a nie przeszkadzać. Nie każmy
niewidomym poszukiwać stołów z ciastkami. Zapewnijmy osoby, które będą
częstować gości. Miejsca siedzące muszą być tak ustawione, aby w każdej chwili
można było wstać i opuścić salę bez przewracania się o krzesła, stoliki i
drugiego człowieka. Pamiętajmy o przepisach bezpieczeństwa i ppoż.
Dobre praktyki organizacyjne.
Żyjemy
w XXI wieku. Osoby niepełnosprawne nie są zamykane w komórkach. Żyjemy w
społeczeństwie świadomym, znającym organizacje pozarządowe, fundacje oraz
wolontariat. Muzycy to też ludzie i mają wśród bliskich osoby zdrowe i z dysfunkcjami.
Często organizacje zrzeszające osoby niewidome mają w swoim gronie muzyków, poetów,
pisarzy itd. Te osoby są otwarte i chętnie wystąpią na takim spotkaniu. O pomoc
wolontariuszy można poprosić już w szkołach podstawowych, gdzie są grupy wolontariatu.
Dobrze
byłoby uwiecznić takie spotkanie na jakimś nośniku. Tak aby później wrócić do cudownych
chwil z bluesem. Wieczorek przy świecach i dźwiękach muzyki albo wyświetlanie filmu
dla osób, które były nieobecne.
Pomysły na rozwój inicjatywy w
przyszłości.
Można
zaplanować organizację tego typu spotkań z zaprzyjaźnionymi organizacjami w innych
miastach. Lub zrzeszającymi osoby z innymi schorzeniami. Może ktoś podchwyci
pomysł i razem zrobicie coś o większym zasięgu? Znajdziecie sponsora i
zaprosicie wielkie gwiazdy.
Innym
pomysłem jest organizacja warsztatów muzycznych z udziałem ciastek Dr Gerard
albo warsztatów cukierniczych z udziałem muzyków i żywych dźwięków.
Efektem
Waszej pracy może być stworzenie „bluesowego menu” z produktami Dr Gerard. Dałem
przykłady na to, że jest to możliwe.
Podsumowanie.
Blusa
grom i blusa czuja, tak śpiewał Kyks Skrzek. Tego typu utwory miały ogromny
wpływ na mnie i na miliony ludzi. Blues zawsze niósł przesłanie. Bluesmani dzielili
się swoimi uczuciami, przeżyciami, bolączkami i radością. Dlatego ustanowiono Dzień
Bluesa. Nie tylko po to, aby przypomnieć nam wielkich ludzi związanych z tą
muzyką. Myślę, że chcieli też pokazać nam abyśmy się nie poddawali, abyśmy
mieli marzenia, abyśmy stawiali sobie cele i dążyli do ich realizacji bez patrzenia
na kolor skóry, pochodzenie czy status społeczny.
Chwile,
które spędziłem na koncertach bluesowych zostały w mojej pamięci i sercu. Myślę,
że nie jestem osamotniony w takim postrzeganiu bluesa. Gdy do muzyki dołączymy
słodycze Dr Gerard, to będzie gotowy przepis na sukces.
Zachęcam do tego, aby Wasza inicjatywa nie była jednorazowa. Proszę was zróbcie dużo, może nawet wszystko, aby niewidomi w waszym środowisku mogli spotkać się z bluesem i muzykami bluesowymi.
Naprawdę Warto.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz