poniedziałek, 22 września 2025

Słuch, smak, serce. Wyjątkowe przeżycia osób niewidomych w Dzień Bluesa z ciastkami Dr Gerard.

 „Blusa grom i blusa czuja

Białe rynce, czarny blus…

…Byle dobrześ robił to

Tak uczyłeś, tak uczyłeś mie, pamiyntosz?

Wszystko jedno o co szło

Jak coś robisz to rzecz świynto…”

Jan Kyks Skrzek

Wprowadzenie – czym jest Dzień Bluesa?

          Dzień Bluesa obchodzony jest w Polsce od 2005 roku. Tego dnia są organizowane koncerty i promowana jest ta już trochę zapomniana muzyka. Muzyka niosąca nadzieję, miłość, radość, czasem smutek, żal. Muzyka oparta na rytmie bijącego serca, prawdziwa. Muzyka, w której nie był najważniejszy sprzęt, komputery, producenci. Muzyka prostych ludzi, robotników, którzy pragnęli wyrzucić z siebie swoje emocje, przeżycia. Na początku grano na drucie rozciągniętym pomiędzy dwoma gwoździami wbitymi w deskę. Potem wraz z rozwojem instrumentów muzycznych nastały gitary, perkusje, organy Hammonda. Jednak zawsze najważniejszy jest człowiek i to co ma do przekazania. Na datę tego Święta wybrano szesnasty dzień września – datę urodzin B.B. KINGA. Uznanego przez miliony fanów za króla tego gatunku muzyki. Niewątpliwie to jedna z najważniejszych osób mających wpływ na bluesa, ale są jeszcze inni. Począwszy od Roberta Johnsona, Muddy Watters-a, Howlin’ Wolf-a. Biali muzycy także zapisali się w historii bluesa: Eric Clapton, Johnny Winter, czy współcześni: Joe Bonamassa, Paul Lamb, Beth Hart. W Polsce kolebką czarnej muzyki był oczywiście Śląsk, czarny, brudny, zadymiony, gdzie ludzie wykonywali morderczą pracę w kopalniach. Na naszym rynku również mamy wspaniałe osoby związane z tą muzyką, zacytowany przeze mnie Jan Kyks Skrzek, Tadeusz Nalepa, Irek Dudek, Sławek Wierzcholski oraz osoba, której twórczość jest bliska memu sercu Rysiek Riedel, śpiewający nie tylko bluesa, ale związany z tym nurtem muzyki przez całe życie.

          Blues jako gatunek niosący emocje, wolność i wspólnotę. W tym zdaniu jest zawarta cała prawda o Bluesie. Ta czarna muzyka swój początek wzięła z historii ludowych czarnych niewolników pracujących dla „Białych Panów”. Ludzie ci często nie umieli czytać i pisać. Więc swoją historię przekazywali ustnie z pokolenia na pokolenie. Śpiewem umilali swoją morderczą pracę od świtu do nocy. W tekstach zawierali miłość, tęsknotę za bliskimi, nadzieję na lepsze życie dla siebie lub swoich dzieci. Niewolnicy nie mieli nic oprócz siebie i ciężkiej pracy. Byli wykluczani ze społeczeństwa nawet w drugiej połowie dwudziestego wieku.

          Myślę, że blues i jego święto jest dobrze rozumiany przez osoby niewidome oraz innych niepełnosprawnych. Osoby z dysfunkcją jakiegoś narządu często czują się inne, wykluczone, nieakceptowane, nierozumiane, poza „normalnym” społeczeństwem. Często odczuwają cierpienie, samotność, brak miłości, brak perspektyw na lepsze życie. Czują się, jak te „czarnuchy” pracujący na plantacjach. Osobiście nie zgadzam się na takie myślenie i takie traktowanie człowieka. Nikogo nie można poniżać, lekceważyć, potępiać, tym bardziej gdy chodzi o osoby niepełnosprawne. Ci „normalni” czasem są bardziej dysfunkcyjni niż ludzie z orzeczeniem.

 

Muzyka jako most między ludźmi.

          Od dawna mówi się, że „muzyka łagodzi obyczaje”, dlatego łatwiej jest nawiązać nić porozumienia, gdy otaczają nas dźwięki muzyki. Blues przez wieki towarzyszył człowiekowi. Nagrania przechodziły z ojca na syna. Każdy kto sięga do korzeni napotyka tych samych wykonawców. Dlatego na koncertach bluesowych spotykamy młodzież, dorosłych i seniorów. Przecież blues do rytm bijącego serca. Gdy nam źle i smutno to puls mamy niski, gdy jesteśmy szczęśliwi a tym bardziej zakochani to serce chce nam z klaty wyskoczyć. Dlatego przy tej muzyce nasze serca biją w jednym rytmie.

          W naszych czasach nic tak nie łączy ludzi jak kredyt hipoteczny, ale kiedyś i teraz muzyka pozwala nam odpłynąć, chociaż na chwilę zapomnieć o tym, co jest tu i teraz. Poza tym rola muzyki w integracji osób z niepełnosprawnością wzroku, ale i innych ludzi jest ogromna. Przy muzyce można tańczyć, można rozmawiać o ulubionych utworach, zespołach. Można innym zaprezentować własną twórczość. Można wymieniać się nagraniami, rozmawiać o instrumentach albo razem pograć.

          Blues jako język emocji – wspólne przeżywanie koncertu. Od wielu lat słucham bluesa i również na koncertach wykonywałem takie utwory. Jako muzyk mogę powiedzieć, że słuchacze bardzo pozytywnie reagują, często znają utwory, chętnie wspólnie śpiewają. Nogi i ręce nigdy nie zostają w bezruchu. Jako słuchacz mogę powiedzieć, że koncerty w klubach, pubach mają niepowtarzalny klimat. Bliskość artystów i słuchaczy, kontakt osobisty tworzą cudowną atmosferę.

 

Sensoryczne świętowanie – kiedy słuch spotyka smak.

          Przyjęto, że osoby niewidome głębiej odbierają muzykę. To prawda, gdy zawodzi wzrok, to otwierają się inne zmysły. Dochodzą do nas dźwięki, których inni nie słyszą. Odczuwamy rytmiczne drżenie sceny i podłogi, czujemy wibracje w powietrzu. Dzięki temu muzykę odbieramy całym sobą.

          Smak i zapach dopełniają muzycznych wrażeń. Oczywiście, że tak. Gdy jest się na dyskotece lub festynie to mamy problem z hałasem, ludzkimi zapachami nie zawsze przyjemnymi, nie wspomnę, że występujące gwiazdy często robią to z playbacku. Ile warty jest taki wykonawca, skoro nie chce mu się poświęcić dla ludzi, którzy go słuchają. Czy jest prawdziwy, szczery i czy szanuje fanów? Na koncertach bluesowych spotykamy żywych muzyków. Wielokrotnie coś może pójść nie tak, ale czy wszystko nam wychodzi? Instrumentaliści zagrają nieczysty dźwięk, zerwą strunę, wokalista pomyli tekst, a perkusiście złamie się pałka. To jest życie, to jest prawdziwe, to jest coś pięknego. Często w takich chwilach publiczność dodaje otuchy. Miejsce koncertu jakim jest klub w starej kamienicy oferuje nam zapach drewna, cegieł, czasem aż czuje się jego historię Jeszcze, gdy towarzyszy nam jakaś przekąska w przerwie między setami albo ulubiony trunek. To niech ta chwila nie przemija, niech trwa.

          Ciastka Dr Gerard doskonale dopełniają całości. Jadąc na koncert zawsze warto mieć coś do przegryzienia a będąc na większych festiwalach to można zgłodnieć, więc można uzupełnić węglowodany. Słodycze dodatkowo ułatwiają poznanie nowych osób. Nikt się nie oprze tym ciastkom. Jeśli ktoś nie lubi chrupnięcia wafelków może wbić zęby w biszkopta z nadzieniem albo w markizy.

 

Ciastka Dr Gerard w rytmie bluesa.

          Czy można dokonać wyboru ciastek sugerując się nastrojem koncertu. Oczywiście, że tak. Wystarczy spojrzeć na ofertę Dr Gerard, oto kilka przykładów:

  • Koncert typu Blues Express – czyli jazda zabytkowym pociągiem i słuchanie koncertów na stacji. W takiej sytuacji najlepsze będą kruche ciastka bez czekolady: Listki Kruche, Ring, Rogaliki Pudrowane, Wafers.
  • Koncerty pod krawat, VIP – tam nie wypada umazać się czekoladą albo zbyt głośno chrupać. Dlatego polecam Ciastka Premium: rodzinę Pasja, Maltikeks.
  • Koncerty w stylu hawajskim – tam na stołach muszą się znaleźć: PryncyPałki kokosowe, Alusie, Tropical Coconut, Rolls Rolls Coconut.
  • Koncerty Świąteczno – noworoczne – na tą okazje Dr Gerard proponuje: Pierniczki, Cookie Man, Christmas Bauble oraz Christmas Trees.         

          W każdym koncercie jest zaplanowana przerwa. Muzycy też ludzie, mają potrzeby. Nie chodzi o picie czy papierosa, czasem po prostu, aby wziąć kilka wdechów świeżego powietrza, pójść do toalety czy zmianę garderoby. To jest dobra okazja również dla widzów, aby nikomu nie przeszkadzając wstać z miejsca i zrobić kilka kroków. To też dobry moment, aby przeprowadzić degustację. Nie tylko aby się najeść pysznych słodyczy, ale porozmawiać lub poprosić o autograf czy zdjęcie.

          Może się okazać, że kreatywność organizatorów przerośnie nasze oczekiwanie. I zamiast tac lub pater ze słodyczami będą pięciolinie z PryncyPałków a za nuty posłużą draże Maltikeks. Kolejnym pomysłem jest rozdawanie na „dzień dobry lub do widzenia” torcików C – moll.

 

Spotkania integracyjne w Dzień Bluesa.

           Taka integracja może mieć miejsce po koncercie w Waszym mieście. Albo może macie zespoły bluesowe w okolicy. Zaproście je i poproście, aby zagrały swoje utwory. Może uda się Wam namówić niewidomych muzyków do wspólnego jamowania.

          Organizując takie muzyczne spotkanie pamiętajcie musi być jeden wspólny stół ze słodyczami i napojami. Tak aby każdy tam trafił i aby ludzie nie rozeszli się do stolików w najdalszych częściach Sali. Przy jednym stole spotkają się artyści, zwykli słuchacze i fani. Tematów do rozmowy nie zabraknie.

          Gdy będzie degustacja słodyczy niech nie będzie ciszy. W oddali musi być słychać wielkie hity bluesowe. Te starsze przypominają nam o korzeniach bluesa, te weselsze grane na instrumentach elektrycznych dają nadzieję na lepsze czasy oraz że warto marzyć. Bo marzenia się spełniają, te o zniesieniu niewolnictwa, o równości rasowej, o akceptacji.

 

Przykładowy scenariusz wydarzenia.

  • Przywitanie gości, przedstawienie gwiazdy wieczoru oraz przybliżenie idei Dnia Bluesa
  • Część muzyczna, zróbcie wszystko, aby to byli żywi muzycy. Bluesa grają nie tylko zespoły, ale również solowi artyści. Od puszczania nagrań będzie część degustacyjna.
  • Teraz czas na ciacho. Degustację przeprowadźcie w towarzystwie dźwięków wielkich muzyków bluesowych z dwudziestego wieku. Można przeprowadzić zabawę w poznawanie „na ślepo” smaków lub gatunków ciastek.
  • Po oficjalnym koncercie można przygotować kilka utworów do wspólnego wykonania z publicznością albo po prostu jam session.
  • Zakończenie powinno być zapamiętane. Można rozdać torciki C – moll lub fotografię z właśnie odbytego wydarzenia.

 

Tworzenie atmosfery, która zostaje w sercu.

          Na atmosferę wpływ ma sporo elementów. Środowisko powinno być znane osobom niewidomym. Muszą czuć się swobodnie i bezpiecznie. Sprzęt muzyczny nie może spowodować zburzenia lub zarwania stropu. Musi być tak dostosowany, aby drgania nie wypchnęły szyb z okien. Muzyka musi wybrzmiewać a nie przeszkadzać. Nie każmy niewidomym poszukiwać stołów z ciastkami. Zapewnijmy osoby, które będą częstować gości. Miejsca siedzące muszą być tak ustawione, aby w każdej chwili można było wstać i opuścić salę bez przewracania się o krzesła, stoliki i drugiego człowieka. Pamiętajmy o przepisach bezpieczeństwa i ppoż.

 

Dobre praktyki organizacyjne.

          Żyjemy w XXI wieku. Osoby niepełnosprawne nie są zamykane w komórkach. Żyjemy w społeczeństwie świadomym, znającym organizacje pozarządowe, fundacje oraz wolontariat. Muzycy to też ludzie i mają wśród bliskich osoby zdrowe i z dysfunkcjami. Często organizacje zrzeszające osoby niewidome mają w swoim gronie muzyków, poetów, pisarzy itd. Te osoby są otwarte i chętnie wystąpią na takim spotkaniu. O pomoc wolontariuszy można poprosić już w szkołach podstawowych, gdzie są grupy wolontariatu.

          Dobrze byłoby uwiecznić takie spotkanie na jakimś nośniku. Tak aby później wrócić do cudownych chwil z bluesem. Wieczorek przy świecach i dźwiękach muzyki albo wyświetlanie filmu dla osób, które były nieobecne.

 

Pomysły na rozwój inicjatywy w przyszłości.

          Można zaplanować organizację tego typu spotkań z zaprzyjaźnionymi organizacjami w innych miastach. Lub zrzeszającymi osoby z innymi schorzeniami. Może ktoś podchwyci pomysł i razem zrobicie coś o większym zasięgu? Znajdziecie sponsora i zaprosicie wielkie gwiazdy.

          Innym pomysłem jest organizacja warsztatów muzycznych z udziałem ciastek Dr Gerard albo warsztatów cukierniczych z udziałem muzyków i żywych dźwięków.

          Efektem Waszej pracy może być stworzenie „bluesowego menu” z produktami Dr Gerard. Dałem przykłady na to, że jest to możliwe.

 

Podsumowanie.

          Blusa grom i blusa czuja, tak śpiewał Kyks Skrzek. Tego typu utwory miały ogromny wpływ na mnie i na miliony ludzi. Blues zawsze niósł przesłanie. Bluesmani dzielili się swoimi uczuciami, przeżyciami, bolączkami i radością. Dlatego ustanowiono Dzień Bluesa. Nie tylko po to, aby przypomnieć nam wielkich ludzi związanych z tą muzyką. Myślę, że chcieli też pokazać nam abyśmy się nie poddawali, abyśmy mieli marzenia, abyśmy stawiali sobie cele i dążyli do ich realizacji bez patrzenia na kolor skóry, pochodzenie czy status społeczny.

          Chwile, które spędziłem na koncertach bluesowych zostały w mojej pamięci i sercu. Myślę, że nie jestem osamotniony w takim postrzeganiu bluesa. Gdy do muzyki dołączymy słodycze Dr Gerard, to będzie gotowy przepis na sukces.

          Zachęcam do tego, aby Wasza inicjatywa nie była jednorazowa. Proszę was zróbcie dużo, może nawet wszystko, aby niewidomi w waszym środowisku mogli spotkać się z bluesem i muzykami bluesowymi.

                                                             Naprawdę Warto.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz