środa, 7 maja 2025

Dzień Unii Europejskiej. Mój sen o Europie, w której każdy może poczuć się zaproszony.

Dzień Unii Europejskiej. Mój sen o Europie, w której każdy może poczuć się zaproszony.


Dzień Unii Europejskiej dla wielu jest symbolem wspólnoty, pokoju i współpracy. Dla mnie, osoby niewidomej, ten dzień ma głębszy, bardziej osobisty wymiar. Nie doświadczam Europy wizualnie – nie widzę flag, map ani zabytków. Moje pojmowanie tej wspólnoty opiera się na zmysłach: dotyku, dźwięku, zapachu i smaku. Dlatego moje marzenie o Europie jest silnie związane z pragnieniem inkluzywności, z poczuciem, że każdy, niezależnie od swoich ograniczeń, może czuć się jej pełnoprawną częścią.
Święto Unii Europejskiej to dla mnie nie tylko przypomnienie historycznych faktów, ale przede wszystkim pytanie o realność tej wspólnoty w codziennym doświadczeniu. Czy ta Europa, o której się mówi, ma dla mnie konkretny, namacalny wymiar? Czy jestem w niej obecna nie tylko formalnie, ale jako osoba, której potrzeby są uwzględniane? Moje doświadczenie Europy nie jest wizualne, lecz zmysłowe, dlatego tak bardzo zależy mi na tym, aby ta wspólnota była odczuwalna w konkretnych gestach i działaniach.
Europa to dla mnie symfonia dźwięków – gwar ulic, melodyjność języków, śmiech ludzi. To paleta smaków – od słodkich wypieków po pikantne potrawy. To feeria zapachów – kawy, kwiatów, morskiej bryzy. Przede wszystkim to ludzie, ich historie i emocje. To przestrzeń, gdzie różnorodność powinna być siłą, a odmienność bogactwem. Bez wizualnych bodźców, moje poczucie Europy kształtuje się poprzez interakcje, doświadczenia i to, jak bardzo czuję się w nich uwzględniona.
„Poczuć się zaproszonym” to doświadczyć, że moje potrzeby są brane pod uwagę, że moje uczestnictwo jest wartościowe. To usłyszeć pytanie o pomoc, zanim o nią poproszę. To dotknąć poręczy ułatwiającej poruszanie się. To usłyszeć zrozumiały komunikat. To poczuć, że ktoś dostosowuje tempo, bym mogła dotrzymać kroku. Brak takich gestów tworzy niewidzialną barierę, poczucie pominięcia w tej wspólnotowej idei.
Nie widzę Europy, ale mogę ją poczuć
Moje doświadczenie Europy jest głęboko zmysłowe, aktywne i angażujące. Wspólnotę europejską rozpoznaję przez bogactwo dźwięków języków, które choć różne, niosą uniwersalne emocje. Smaki lokalnych potraw odkrywają historię i tradycję regionów, tworząc wspólną kulinarną mapę. Języki, mimo różnic, są kluczem do poznania innych kultur i nawiązania kontaktu, dając poczucie przynależności.
Prosty gest podania ciasteczka w Brukseli, pełen pasji głos przewodniczki w Madrycie, zapach kawy w Rzymie – te drobne, zmysłowe doświadczenia składają się na moje poczucie europejskości, świadomość bycia częścią czegoś większego i różnorodnego.
Kluczowe jest, czy instytucje i społeczeństwa komunikują się ze mną w sposób dostępny. Cieszę się z audiodeskrypcji, dostosowanych stron internetowych i oferowanej pomocy. Smutno mi, gdy napotykam bariery w komunikacji i dostępności. Europa powinna mówić wieloma językami, dostosowując komunikację do różnych potrzeb.
Gdzie zaczyna się prawdziwa wspólnota?
Prawdziwa wspólnota wyrasta z konkretnych gestów, z codziennych interakcji, z poczucia wzajemnej troski, a nie z deklaracji i haseł.
Wzniosłe hasła o jedności bez konkretnych działań są puste. Prawdziwa integracja zaczyna się od prostych gestów życzliwości: pomocy, ustąpienia miejsca, opisu otoczenia. Te małe akty budują mosty i dają poczucie bezpieczeństwa i akceptacji.
Sprzedawczyni na targu w Krakowie, która pozwoliła mi dotknąć owoców, kobieta na koncercie w Berlinie, która opisywała mi scenę – to przykłady sytuacji, w których poczułam się częścią wspólnoty, a moje doświadczenie zostało uwzględnione.
Podanie dłoni, zaoferowanie pomocy w poruszaniu się, opisanie przestrzeni, zaproszenie do rozmowy – to proste gesty, które dla mnie są realnym dowodem na to, że jestem zauważana i akceptowana jako część społeczności.


Mój sen o Europie, w której nikt nie czuje się pominięty.

Moje marzenie to Europa, gdzie różnorodność jest celebrowana, a potrzeby każdego traktowane z szacunkiem, realizowana aktywnie w każdym aspekcie życia społecznego.
Wyobrażam sobie Europę o zapachu świeżego chleba, symbolu gościnności, i mówiącą ciepłym, zrozumiałym głosem, który nie wyklucza, lecz zaprasza do dialogu i współpracy.
Marzę o Europie, gdzie każdy ma swoje miejsce nie tylko w przepisach, ale przede wszystkim przy wspólnym stole, metaforze gościnności i akceptacji, gdzie różnice są bogactwem, a każdy głos jest cenny.
Dodałabym więcej empatii i uważności w codziennych interakcjach, aby ludzie częściej próbowali zrozumieć perspektywę innych, a drobne gesty życzliwości stały się normą, a dostępność naturalną częścią projektowania.


Dzień Unii Europejskiej i ciasteczko, które może być zaproszeniem.

Dzień Unii Europejskiej to okazja do refleksji nad budowaniem wspólnej przyszłości, gdzie małe gesty mają ogromną moc tworzenia poczucia przynależności.
Drobne gesty uważności i empatii mają ogromną moc, dając poczucie bycia zauważonym i troski, budując fundament solidarności i jedności europejskiej.
Prosty, ludzki gest komunikuje więcej niż formalne dokumenty, przełamując bariery i budując relacje, pokazując, że za przepisami stoją ludzie gotowi wyjść naprzeciw potrzebom innych.
Moje marzenie to Europa o smaku akceptacji i gościnności, wspólnota, która zaprasza każdego do swojego stołu, dając poczucie przynależności.
Moje doświadczenie Europy jest inne, ale prawdziwe. Nie potrzebuję wzroku, by czuć przynależność – odczuwam to poprzez zmysły i interakcje z ludźmi.
Marzę o Europie, która naprawdę widzi różnorodność swoich mieszkańców, z ich unikalnymi potrzebami i perspektywami, aktywnie dążąc do pełnego uczestnictwa każdego.
Prawdziwa wspólnota ma sens tylko wtedy, gdy każdy czuje się do niej zaproszony, akceptowany i włączony. To moje marzenie o Europie – o wspólnocie, która nie wyklucza, ale integruje, budując przyszłość, w której każdy może powiedzieć: „Jestem częścią tego”.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz