piątek, 10 lutego 2023

Słodycze z PRL-u. Tego smaku nie da się zapomnieć.

         Kilka dekad temu był to towar dla wielu niedostępny. Nie, dlatego, że walczono z nadwagą, czy rynek był nasycony słodyczami albo ludzie byli nimi znudzeni. Dla mnie, młodego chłopca było jasne, że półki sklepowe były puste. Że gdy rzucono „towar” do sklepów, to staliśmy w długich kolejkach. Nie raz dochodziło do walki o paczkę kawy czy cukru. W tym momencie te czasy, to miłe wspomnienie, a nasze dzieci słuchają o nich jak legendy o Piaście Kołodzieju. Słodycze w PRL-u były dla nas luksusem, niczym ośmiorniczki, kawior. Z cieknącą ślinką wspominam amerykany, eklery, andruty, murzynki. Kolejną delicją były napoje we woreczku. Kolorowa, słodka woda, a Pepsi Cola była od święta. Do dziś przetrwała galaretka w cukrze, którą nadal chętnie kupuję. Drugim takim produktem są Delicje E. Wedel. Za dzieciaka na te biszkopty z galaretką zalane czekoladą czekałem w grudniu. Rodzice przynosili z zakładu pracy paczki na Święta. Tam mogliśmy się spodziewać najlepszych słodkości w PRL-u. Trzecim i lubianym przez każde pokolenie jest wata cukrowa. Nawet moje dzieci jak widzą pana w białym kitlu, proszą o porcję waty.

Może cofniemy się o trzydzieści lat i powspominamy je razem.

 

Zacznę od tego, że był to czas wielkiego podziału na Blok Wschodni i Zgniły Zachód. Żyliśmy w dość szczelnym świecie Państw socjalistycznych. Wszystko spoza tego grona, było złem wcielonym, wrogą propagandą i imperialistyczną próbą skłócenia bratnich narodów. Poza tym, Partia wprowadziła „kartki”, pozwalały one nabyć odgórnie narzuconą ilość produktów. W tamtym czasie wiele z podstawowych półproduktów nie docierała za żelazną kurtynę. Dlatego producenci słodyczy mieli problemy z uzyskaniem potrzebnych surowców, np. kakao i tłuszcz kakaowy. Dlatego nasza młodość to smak wyrobów czekoladopodobnych. Zastępowano w nich tłuszcz kakaowy olejem rzepakowych.

Jednak Nasze Mamy a wcześniej Babki radziły sobie wyśmienicie. Każda kobieta umiała piec ciastka kruche posypane cukrem lub ciastka przez maszynkę (ciasto formowało się przepuszczając przez maszynkę do mielenia mięsa ze specjalną nakładką). Moje pokolenie też znalazło coś, co zastąpiło słodycze. Myślę o saszetkach Vibovit oraz jedzonym na sucho mleku w proszku.

Zaczynamy podróż do przeszłości:

1.     Cukierki twarde.

Inaczej szklaki, szczęko łamacze. Były to landryny lub lizaki i cukierki lizakowe z kwiatkiem po środku. Do tych słodyczy możemy zaliczyć raczki, szpaki oraz kapitańskie. Do tej pory przetrwały cukierki pudrowe. Lubiane przez całą moją rodzinę.

2.     Cukierki miękkie.

Inaczej mordoklejki, irysy, toffi i krówki. Do nich dodam jeszcze groszki, obecnie znane, jako draże.

3.     Lody PRL-u.

Nie myślę o murzynkach, które nazywano ciepłymi lodami. Najlepsze lody to śmietankowa kostka zapakowana jak masło. Drugim rodzajem były lody z automatu. Najczęściej śmietankowe, można było dokupić do nich dodatek: jagody, kakao, owoce.

4.     Rurki i gofry z bitą śmietaną.

Waflowa rurka napełniona bitą śmietaną to był Mount Everest smaku.

5.     Słodzone napoje.

Dla mnie to były dwa produkty: napój ze słomką w przejrzystym woreczku. Sprzedawany na przenośnych kramach ze skrzynek na chleb, drugim była woda ze saturatora, którą piło się z sokiem lub bez. Przypomnijcie sobie, jakie były zasady higieny? Sprzedawca dysponował tylko kilkoma szklankami, które były opłukiwane na saturatorze po każdym kliencie. Napoje gazowane w szklanych butelkach znałem z telewizji. Dopiero pod koniec lat 80-tych poznałem oranżadę czy Pepsi Colę oraz znaną z filmu Kingsajz Polo Cocktę.  

6.     Gumy do żucia.

Donald, ta z historyjką obrazkową, gumy kulki. Później były Turbo ze zdjęciami samochodów i hubba bubba.

7.     Wafelki.

W polewie czekoladowej lub bez. Wafelki Teatralne były jednym z lepszych produktów dostępnych w PRL-u.

8.     Wyroby czekoladowe.

Pamiętam jak dziś blok czekoladowy. Smak tej tabliczki pamięta każdy. Ja jednak bardziej kojarzę chrupnięcie, które występowało w momencie nagryzania. Spowodowane ono było dodawaniem do bloku pokruszonych herbatników. Niebo w gębie. Było jeszcze masło czekoladowe z wiewiórką, które było alternatywą dla Nutelli. W tym miejscu muszę napisać o batonach nadziewanych. Nie były i nie są to moje ulubione produkty.

9.     Produkty zza granicy.

Żelki miśki, orzeszki arachidowe w karmelu, gumy rozpuszczalne, czekolada z okienkiem albo Alpejska.

 

Oto lista słodyczy z PRL-u, które pamiętam. Pewnie o wielu zapomniałem. Nie zrobiłem tego celowo. Jeśli pamiętacie inne słodycze, to napiszcie pod postem w komentarzach. Pozdrawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz