Pod koniec listopada zastanawiałam się nad kalendarzem adwentowym dla moich pociech. Historia kalendarza znana jest od 1851 roku. Jest to sposób na oczekiwanie świąt Bożego Narodzenia. Zwyczaj został zaczerpnięty z Niemiec. Kalendarze umilają czas do świąt. Jako dziecko dostawałam kalendarz bombonierkę z jedną czekoladką na każdy dzień. Rok temu wykorzystałam małe papierowe torebki na prezenty i tam wkładałam kartki i drobne upominki. W bieżącym roku postanowiłam uszyć kieszonki na prostokątnym materiale. Na każdej kieszonce wyszyłam kordonkiem odpowiednią cyfrę. Taki kalendarz posłuży nam parę lat. Tylko zmieni się zawartość kieszonki. Moje dzieci Małgosia cztery latka i Jasiu siedem lat będą korzystać z jednego kalendarza, więc musiałam dobrze rozplanować upominki z karteczkami. Od razu do 24 kieszonek włożyłam zawinięte w ozdobny papier po dwa jednakowe ciasteczka w kształcie choinki i pierniczki produkcji Dr. Gerarda. Także drobiazgi takie jak malowanki, pisaki, długopisy, foremki do ciasteczek. Na karteczkach napisałam zabawy w danym dniu, sprzątanie, pieczenie ciastek. Dzieci bardzo ucieszyły się z tego kalendarza zwłaszcza, że codziennie mają ciasteczko Dr. Gerarda. Z utęsknieniem czekają na następny dzień, bo są ciekawe co jest w kieszonce. Razem z pociechami robimy łańcuch z bibuły, kartki świąteczne. Jednak największą frajdę mieli robiąc foremkami pierniczki z dziurką na choinkę. W długie wieczory dzieci nie nudzą się. Na naszym drzewku zawiśnie sporo ciasteczek Dr. Gerarda i upieczonych pierniczków. Łakocie będą powoli znikały z choinki jak zeszłego roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz