Minął listopad, były Andrzejki. Mamy grudzień i czekamy na Barbórkę, Mikołaja i dalej na Święta. W mojej rodzinie to gorący okres. W tym czasie uczcimy Święto Górników z myślą o mojej Małżonce, imieniny Mamusi i urodziny Synka. Przez cały czas będą towarzyszyć nam słodycze Dr Gerard oraz pierniki, które upiekła Teściowa.
Jednak
dla mnie to okres, Tato kupicie mi? Tato, co Mikołaj mi przyniesie? Tato dostanę
pod choinkę? Tato bym chciała. Jednym takim „chciałabym” jest kalendarz
adwentowy. Zawsze kupowaliśmy naszym pociechom tego typu niespodzianki na
Mikołajki. Lubimy patrzeć, z jaką niecierpliwością czekały dzieci na kolejny
dzień i kolejną czekoladkę. Na początku grudnia w sklepach jest ogromny wybór
tego typu słodyczy, dla dziewczynek, dla chłopców, z ulubionymi postaciami z
bajek, markowe i niemarkowe. W tym roku jest inaczej, nie mówię, że nie kupimy
kalendarzy, lecz moje pociechy już dorosły i nie mówią nic o nich. Marysia
podpatrzyła na YouTube, że można samemu przygotować kalendarz adwentowy. Dlatego
wczoraj wzięła ozdobną wstążkę, poszukała różnego rodzaju pudełka, koperty,
papier prezentowy. Uzbierała wszystkiego 24 sztuki, wzięła tyle samo klamerek i
różnego rodzaju kolorowych włóczek. Sama udekorowała opakowania i napełniła je
losowo słodyczami. Następnie zakleiła je i przymocowała do długiej wstążki
rosnąco od 1 do 24. Już wczoraj rozpakowała pierwszą niespodziankę, gdzie
znalazła żelki i cukierka. Dopiero później przywiesiła kalendarz adwentowy na
ścianie. Wykorzystała do tego pinezki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz