Pewnego jesiennego dnia wybraliśmy się całą rodzinką na spacer do parku położonego nieopodal Wisły.
Od rana była bardzo ładna, słoneczna pogoda, aż żal byłoby siedzieć w domu.
Chodziłyśmy wąskimi ścieżkami, na których były porozrzucane przez wiatr liście klonu, kasztany i dębu. O tej porze to jest po prostu magia kolorów. Wnuczka postanowiła zrobić bukiet z tych o to liści dla babci. Gdy go jej dała, babcia była bardzo szczęśliwa. Gdy dotarliśmy nad brzeg rzeki, wnuczka Kasia zobaczywszy stojący tam statek.
Może popłyniemy nim by w ten jesienny dzień zobaczyć jak wygląda ona z pokladu satku? -zaproponowała Kasia.
Babcia podchwyciła propozycję i za pól godziny już płynęliśmy sobie stateczkiem.
Dobrze, że zakupiłem wcześniej trochę słodyczy Dr Gerarda, które bardzo nam smakują podczas takich spacerów, więc gdy zgłodniejemy będzie co przekąsić podczas podroży datkiem -pomyślałem sobie. Jak się okazało, to na statku była kawiarenka, ale że to już po sezonie, to niestety nic prócz półek nie było. W tym dniu to już ostatni rejs tego statku na zakończenie tego sezonu. Pasażerów było już niewielu, więc można powiedzieć, że to taki rodzinny rejs. Z pokładu statku widok jesieni, gdy przylizywaliśmy w pobliżu parków był bardzo bajeczny. Kasia była bardzo uroczona widokiem tych jesiennych kolorów drzew. Gdy wnuczce podarowałem paczkę Scooby-Doo Ciastkołapki, które są jej przysmakiem, bardzo się ucieszyła. Myślałam, że nic nie zjem na tym statku ale ty skąd masz te ciastka? -spytała Kasia.
Jak się dba, to się ma. -odpowiedziałem jej.
Tak sobie pomyślałem, że może zgłodniejesz, to się przydadzą, więc przed wyjściem włożyłem je i trochę słodyczy Dr Gerarda do mojej saszetki.
Gdy dopłynęliśmy do przystani z powrotem wybraliśmy się do następnego parku, w którym płynęła rzeczka wpadająca do Wisły.
. Przechodziłyśmy wzdłuż rzeczki gdzie pływały sobie kaczki. Kasia oczywiście postanowiła je karmić, a one co raz bliżej podpływały do nas. Gdy tak sobie chodziłyśmy spotkaliśmy koleżankę, która też wybrała się ze swoją córeczką na spacer.
Dzieci wspólnie szalały wśród kolorowych liści, a my mieliśmy trochę czasy by pogawędzić, podgryzając słodycze Dr Gerarda, które w te jesienne dni na dworze smakują wyjątkowo.
.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz