poniedziałek, 31 października 2022
Zaskakujące zjawiska
Market miałem po drugiej stronie ulicy. Najpierw park, za parkiem ulubiona knajpka, ulica – a po drugiej stronie jest market. W sumie niedaleko, tylko zawiłości trochę. Jak wchodziłem po schodkach, zbliżając się do wejścia sklepu, spojrzałem w lewo na trawę, która po ostatnich opadach była niezwykle żywa i świeżo zielona. Trochę dalej, w polu widzenia zauważyłem niebiesko fioletową plamkę na trawie. Początkowo pomyślałem sobie, że to jakieś zjawisko optyczne spowodowane załamaniem światła, ale kiedy podszedłem blisko i nachyliłem się, to z niedowierzaniem stwierdziłem, że są to autentycznie kwitnące fiołki. Aby się dosadnie przekonać że to nie fałsz, zerwałem jednego z nich i powąchałem. Rozkoszny zapach październikowych fiołków… - a po drugiej stronie ulicy, kolorowa jak w kalejdoskopie jesień… Zadzwoniłem do Gabrysi aby zaproponować jej, że zjemy naleśniki w knajpce, ale również aby powiedzieć, że muszę jej coś pokazać. Bo takich rzeczy jak kwitnące fiołki pod koniec października, nie spotyka się często. Jak żyję, to taki przypadek przytrafił mi się po raz pierwszy. Po wejściu do marketu, natychmiast rzucił mi się spory baner reklamowy o treści – „Zapraszamy na promocję świąteczną”. W oddali widoczny był sporych rozmiarów Święty Mikołaj z olbrzymim worem na plecach. Dookoła Św. Mikołaja ułożony został promocyjny towar. Zbliżając się, dostrzegłem tam również logo firmy Dr Gerard – producenta ulubionych przysmaków moich i Gabrysi. Korzystając z promocji, kupiłem następujące specyfiki - słone krakersy, herbatniki Animals, ciastka Mafijne Lemon, oraz pierniki – te dla Marty i Mariusza, za to że pożyczyli mi mleko i budyń na śniadanie.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz