Za nami pierwsze chłodne noce i pierwsze przeziębienia. Aktualnie Marysia jest na antybiotyku a mnie też rozbiera. Na poprawę nastroju zajadamy słodycze Dr Gerard. One zawsze korzystnie na mnie działają. Każdego ranka jak przy kawie chrupię wafelki Pryncypałki, to mam więcej ochoty do działania. Kilka dni temu, gdy jeszcze córka nie skarżyła się na ból gardła byliśmy w galerii na zakupach. Ogromnie się zdziwiliśmy, że dopiero październik a sklepy pełne dekoracji i słodyczy świątecznych. W tych promocjach króluje Action. Można tam kupić wszystko do dekoracji: światełka, bombki, lampiony itd. Inne sieci handlowe nie zostają w tyle. Ciekawy jestem ile kalendarzy adwentowych musiałbym kupić, aby dotrwały do dwudziestego czwartego grudnia. Co ciekawe, to po galerii kręciły się dzieci w czapkach Mikołaja. Tak naprawdę to Marysia wiedziała o świątecznym asortymencie z filmu na YT. Dlatego ciągnęła do sklepu. Od zawsze wieszano na drzewku ciastka, cukierki czy lizakowe laski. Teraz widziałem bombki: pizza, hot dog, hamburger, butelka piwa lub wina. Czego to ludzie nie wymyślą? Jakiś czas temu przetestowałem ciastka Cookie Man, faktycznie można je powiesić za rączką na kubku z kawą. Podsumowując zbliża się czas poszukiwania sezonowych słodyczy i pieczenia pierników. W tej dziedzinie mistrzynią jest moja Teściowa, pierwsze pierniki piecze na Andrzejki. Potem jeszcze dwa lub trzy razy. Wszystko zależy jak wysoko je ukryje przed wnukami i samą sobą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz