Moje śniadanie, jak to zwykle bywa, składało się z dwóch kanapek z serem. Następnie zrobiłem sobie kawę, do której dla poprawy smaku zagryzałem ciastka Vit’AM Milk and Chocolate Dr Gerarda. Kiedy tak przy tej kawie siedziałem wpadł mi do głowy pomysł, by wybrać się na spacer do pobliskiego lasku. Pogoda za oknem zapowiadała się dobrze, bo już świeciło słońce, a termometr wskazywał 12 stopni, to jak na tą jesienną porę, to ciepło.
Jak pomyślałem tak też przystąpiłem do realizacji pomysłu.
Do plecaka wrzuciłem paczkę ciastek Mafijnych Brownie oraz krakersy MIX solone od Dr Gerarda, to tak na wypadek gdybym zgłodniał.
Przeważnie kiedy wybieram się na dłuższy spacer, to staram się by mieć przy sobie coś słodkiego i przeważnie są to słodycze Dr Gerarda, które ostatnio są moimi ulubionymi.
Jak dotychczas to słodycze Dr Gerarda najbardziej mi smakują.
Kiedy już założyłem buty, to tuż przy mnie zjawił się Azor i myrdając ogonkiem zaczął skomleć, by czasem nie zapomnieć o nm. No cóż, zapiąłem go na smycz by sprawić mu radość.
Wyruszyliśmy więc razem na spacer.
Po dotarciu na skraj lasu, odpiąłem Azora ze smyczy by pohasał sobie luzem.
Azor jest bardzo spokojnym psem i raczej trzyma się blisko mnie i przylatuje na każde zawołanie.
Idąc tak sobie leśną dróżką, co chwilę sprawdzałem gdzie jest Azor, aż tu nagle ruszył skokami w las.
Zacząłem wołać go, ale on to miał gdzieś ....
No to fajnie, pomyślałem, pewnie sam wrócę do domu.
Ruszyłem więc w drogę powrotną, bo zdążało się, że kiedy nie widział mnie, to sam zaczynał szukać mnie. Tym razem też tak się stało, ale nie sam przyleciał. Za nim leciał mały piesek. No to będziemy mieli jeszcze jednego towarzysza, ale jak go zapiąć i w tym momencie przypomniałem sobie o ciasteczkach.
Kiedy sięgnąłem po paczkę Krakersów, to Azor, który dobrze znał szelest opakowania ciastek, przybiegł do mnie a zanim ten mały piesek. Wysypałem im porcję na ziemię i kiedy byli zajęci zbieraniem ciastek, ja zdążyłem wyjąc zapasową obrożę, którą zapiąłem pieskowi.
Od tej pory codziennie rano budzi mnie mały Bryś, który bardzo się przyzwyczaił, że ja z nim wychodzę na poranny spacer.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz