poniedziałek, 14 grudnia 2020

trudne chwile cz.2

 

 Zadzwoniłam do męża i opowiedziałam mu jaka jest sytuacja. Także poprosiłam, aby po mnie przyjechał. Następnego dnia poinformowałam kierowniczkę, że nie przyjdę do pracy. Wprawdzie jest tata, ale on nie zajmował się maluchami tylko mama. Pomyślałam o teściowej, aby przyjechała do nas na parę dni. Niestety chciała podbiec do autobusu i skręciła kostkę. Teraz ma nogę w szynie. Zaprosiłam ich na święta, bo teściowa nic nie jest w stanie zrobić. Wykonałam kilka telefonów w poszukiwaniu niani dla naszych dzieci. W tych trudnych chwilach nikt nie chce się narażać. W końcu powiedziałam Marcinowi, aby wziął sobie parę dni urlopu. Ze względu na chwilowy brak pracowników musi chodzić do pracy. Nawet szukałam przez Internet odpowiedniej osoby. Dużo jest opiekunek, ale w pobliżu nikogo nie znalazłam. Tata słyszał jak  usilnie poszukuje. Zaproponował opiekę nad dziećmi jak oczywiście nie będę się bała zostawić z nim maluchy. Byłam tą propozycją mile zaskoczona.  Nasze maluchy Ania trzy lata, Bartek pięć lat i najstarsza Marysia siedem lat potrafią narobić dużo hałasu. Miałam pewne obawy czy sobie da radę z nimi. Mieszkamy razem i tata jest już przyzwyczajony do dzieci. Serdecznie mu podziękowałam i zabrałam się za gotowanie obiadu na następny dzień.  Na talerzyku leżały słodycze Dr. Gerarda, kusiły wyglądem i smakiem. Dlatego za każdym razem częstowałam się nimi.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz