Przygotowałam dla mamy rzeczy do szpitala. Dodatkowo spakowałam jej wodę i krakersy produkcji Dr. Gerarda. Tylko takie ciastka chciała. Natomiast ja uwielbiam ciastka pasja i trochę je podjadłam. Nie mogłam się dodzwonić do szpitala, by lekarz udzielił mi więcej informacji na temat choroby. Może innym razem będę miała więcej szczęścia. Parę miesięcy wcześniej kupiliśmy mamie na imieniny telefon. Z mężem poszliśmy do salonu i wybraliśmy z czytelnym wyświetlaczem, łatwą obsługą, wytrzymałą baterią, oraz z dobrym aparatem. Trochę kosztował, ale lepiej od razu kupić lepszą rzecz. Mama miała mój stary telefon, który szybko się rozładowywał i nie mogłam się do niej dodzwonić. Z nowej komórki ucieszyła się i od razu zaczęła naukę tego sprzętu. Teraz jest jej bardzo potrzebna. W każdej chwili może zadzwonić. Z opowiadań mamy wnioskuje, że robią jej różne badania. Po pracy zawiozłam podpisaną siatkę z rzeczami do portierni. Tam wszyscy zostawiają pakunki dla bliskich. Wstąpiłam do sklepu, by zrobić zakupy. Trochę martwiłam się czy dzieci nie sprawiają dużo kłopotu. Weszłam do domu i od razu zauważyłam jak dziadek ze wszystkimi wnukami układa klocki. Ten widok pewnie zapamiętam do końca życia. Po obiedzie wzięłam maluchy na krótki spacer do pobliskiego parku. To nasza codzienna trasa. Ruch na świeżym powietrzu wpływa pozytywnie na dzieci. Po tygodniu mamę wypisali do domu. Miała bardzo niski potas, i bakterie, która wpływała na brak apetytu. Na szczęście już powraca do zdrowia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz