Na cmentarzu trochę
nas wywiało, trochę zmoczyło. Nie dało się spacerować i zwiedzać nekropolii,
jak innymi latami. Ale nie było też tak źle… Wspominaliśmy z Gabrysią, jak
pewnego jednego roku, we Wszystkich Świętych szliśmy po sporym śniegu i lodzie,
aby odwiedzić groby najbliższych, przy temperaturze poniżej -10 stopni C.
Zmarzliśmy wtedy dużo bardziej jak tego bieżącego roku. Ale tym razem, po
powrocie do domu, nie obyło się bez gorącej kawy. Usiedliśmy naprzeciw siebie z
kubkami pełnymi gorącej cieczy w dłoniach i ogrzewaliśmy się, wspominając
dzisiejszy dzień, oraz żywe najbliższe nam osoby. Trochę się przy tym
pośmialiśmy, trochę się też łezka w oku zakręciła… Jednakże po dłuższej chwili
milczenia, włączyłem telewizor, gdyż po rozgrzaniu się, zachciało mi się spać.
Dlatego też, szukałem między kanałami telewizyjnymi, jakiejś sportowej relacji,
po to aby emocje ożywiły mnie nieco. Niczego konkretnego jednak nie znalazłem –
jedynie jakaś stacja nadawała bilard, przy którym spanie miałem zapewnione. A
Gabrysia robiła przegląd szuflad oraz szafek, najwyraźniej czegoś szukając.
Kiedy zapytałem ją o to, czego tak usilnie poszukuje, to tylko mruknęła coś pod
nosem i wzruszyła ramionami. Widać jednak było wyraźnie, że cały czas była
jakaś niespokojna… I za chwilę rzekła, że ma ochotę coś przegryźć, ale zakupione
smakołyki firmy Dr Gerard zostały w samochodzie – a co jeszcze gorsze, to nie
chce się jej iść. Wskoczyłem więc w buty, wrzuciłem kurtkę i sam poszedłem po
te wszystkie:
- ciastka PASSION CHERRY BOX
- Gingerbreads - Pierniczki z nadzieniem wieloowocowym w
polewie kakaowej
- krakersy MIX solone
- ciastka w kształcie zwierzęcych łapek Cookie Paws
- draże
- bagietki Baguettes Tomato&Olive Oil – nowość Dr
Gerarda
Sam zresztą miałem ochotę chrupnąć coś smacznego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz