Pierwszy
imprezowy weekend za mną. Jak nie pękłem z przejedzenia, nie wiem. Był to
prawdziwy maraton. Piątek i sobota u mojego jubilata a niedziela u Mamy na
imieninach. Za każdym razem stoły uginały się od jedzenia, słodyczy i słonych
przekąsek. W sobotę, gdy do Krzysia przyszli koledzy zamówiliśmy pizzę a przez
cały czas dosypywaliśmy krakersy MIX solone i bagietki Baguettes
Tomato&Olive Oil – nowość Dr Gerarda. Panowie byli zachwyceni. W piątek
przygotowaliśmy ciasto budyniowe, oto link do przepisu https://drgerard.eu/ciasto-budyniowe-na-markizach-mafijnych-z-musem-jablkowym/
polecam każdemu, kto lubi markizy mafijne lub musy owocowe. Jednak dla dzieci,
które miały swój stolik w pokoju dziecięcym, kupiliśmy ciastka w kształcie
zwierzęcych łapek Cookie Paws. Gotowania, pieczenia, zmywania i sprzątania
miałem dość. Pocieszałem się, że następnego dnia to ja będę obsługiwany. Imieniny
Barbary zaczynały się o trzynastej obiadem, potem kawa i zimne przekąski. Do kawy
sernik i makowiec. Babcia dla wnuków przygotowała rurki waflowe i wafelki w
czekoladzie. Wszystko pyszne, świeże i podane pod nos. Jak w telenoweli, takie
życie pasowałoby mi. Jednak wszystko ma swój koniec, gdy ostatni goście
zamykają za sobą drzwi, gospodarze mają cały bałagan na głowie. Tej chwili
chyba nikt nie lubi. Dlatego trzeba zebrać domowników i rozdzielić zadania. Najmłodsi
zbierają miseczki po chipsach i przekąskach, starsze dzieci znoszą ze stołu, Mama
zmywa naczynia a samiec alfa nie siedzi przed telewizorem, tylko ustawia meble,
wynosi dodatkowe siedzenia, wynosi śmieci i pomaga każdemu, kto go o to
poprosi. Przy okazji podjada wszystko, co wpadnie mu w ręce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz