Przed świętami rozmnażają się promocje i akcje reklamowe.
Można coś kupić taniej lub dużo stracić. Nigdy nie brałam udziału w
prezentacjach. Co mnie skusiło, że tym razem potwierdziłam przybycie. Za
uczestnictwo miałam dostać ekspres do kawy. Na spotkanie do hotelu przyszło
sporo osób. Najpierw pokazywali maty i pasy wibrujące, odkurzacz bezprzewodowy,
termo mikser i urządzenie do pieczenia oraz zwykłe garnki. Każdemu urządzeniu
poświęcali sporo czasu. Prawdopodobnie na rynek wchodzi nowa firma. Mnie jako kobietę
interesowały te sprzęty. Na koniec powiedzieli, że firma sponsorowała dwóm
osobom te przedmioty w ramach reklamy. Mieliśmy dopłacić parę tysięcy. Według
nich to bardzo mało. Ja zostałam tym szczęściarą w cudzysłowie. Bardzo się
ucieszyłam. W tym momencie mój rozum
pewnie poszedł na urlop, że nie byłam w stanie logicznie pomyśleć. Na szczęście
miałam termin do zapłacenia za parę dni. Dopiero przejrzałam na oczy w domu.
Zobaczyłam, że pudełka były nieoryginalne, Ta firma, która rzekomo ma produkować
te sprzęty nie istnieje. Gwarancją jest podpisana umowa. Jeśli się coś zepsuje,
to nie wiadomo gdzie wysyłać. No cuż bratowa załamywała ręce nad moją głupotą.
Mąż wyszedł, by się jeszcze bardziej nie denerwować. Całą noc nie mogłam spać.
Rano zrobiłam sobie kawę z dodatkiem smacznych pierniczków produkcji Dr.
Gerarda. Parę ciasteczek spakowałam do torebki i pojechałam do rzecznika
ochrony konsumenta.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz