Już po andrzejkach zostały miłe wspomnienia. Co roku impreza
odbywa się u nas. Ponieważ mąż ma na imię Andrzej. Nasze spotkania niczym się
nie różniły od zwykłych imienin. W tym roku postanowiłam zaskoczyć gości
dekorując mieszkanie. W sklepie zakupiłam oświetlenie ledowe w kształcie
gwiazdek. Dokupiłam dwa lampiony i świece. Także wstążki, serpentyny, brokaty oraz
suszone kwiaty. Z córką wycinaliśmy gwiazdki i kleiliśmy na nich brokaty. Moja
sześcioletnia Kasia wciąż chciała wycinać i dekorować. Z trudnością
wytłumaczyłam jej, że już wystarczy tych kompozycji. W nagrodę dałam jej
pierniczki w polewie czekoladowej
produkcji Dr. Gerarda. Zrobiłam sobie kawę i też częstowałam się tymi
słodyczami. Na tą uroczystość zrobiłam
koreczki, małe kanapeczki, sałatkę z porów. Na gorące danie barszcz z
krokietami i gulasz. Upiekłam ciasto z orzechami i jabłecznik. Dodatkowo
kupiłam ciasteczka Dr. Gerarda za którymi przepadają dorośli i dzieci. W sobotę
pod wieczór przyjechali goście. Jak przystało złożyli solenizantowi życzenia
wręczając prezenty. Weszli do salonu i zaniemówili. Gdzie popadnie paliły się
lampiony, a na stole świece. Wkoło i nad stołem wisiały własnoręcznie zrobione dekoracje.
Dominował kolor złoty i fioletowy. Po pierwszym posiłku zaproponowałam najbardziej tradycyjną wróżbę lanie wosku
przez dziurkę od klucza do naczynia z zimną wodą. Goście już dawno odwykli do
tego typu zabawy. Z ociąganiem przystali na moją propozycje. My dorosłe osoby
bawiliśmy się jeszcze długo przypominając sobie inne wróżby.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz