czwartek, 17 listopada 2022

Kulig

Kulig Pewnego zimowego dnia, gdy mijało zimne popołudnie wybraliśmy się na długo wyczekiwany kulig. Pola i lasy były okryte świeżym śniegiem. Ojciec jednego z kolegów naszych dzieci przywiózł poczęstunek i niespodziankę dla całej grupy. Powiedział mi że dla dzieciaków kupił pyszne cukierki i ciasteczka kruche korzenne, pierniczki, wszystkie z firmy Dr Gerarda, ponieważ wie że dzieciaki je uwielbiają. Sąsiad podjechał traktorem , do którego były przyczepione nasze sanie. Wyruszyliśmy z sanną, po ośnieżonej, nie równej i wyboistej drodze. Niekiedy na ostrych zakrętach z wybuchami śmiechu i radości spadaliśmy z sanek. Czasem gdy sąsiad przyspieszał głośno piszczeliśmy i krzyczeliśmy. Wjechaliśmy do pokrytego białym puchem lasu. Nagle gdy byliśmy już głęboko w lesie, na jednym z zakrętów, sanki zawirowały. Wszyscy zaczęli zderzać się ze sobą sankami. Wielu pospadało w wielkie zaspy i gdy rozejrzałem się wokół, wszyscy wyglądaliśmy tak samo. Byliśmy podobni do śniegowych bałwanów, tylko brakowało nam marchewek. Jednocześnie śmiałem się i chciało mi się płakać. Okazało się , że chyba mam wybity palec u prawej ręki. Musieliśmy zrobić małą przerwę, była to świetna okazja na słodki poczęstunek. Słodycze Dr Gerarda zniknęły w mgnieniu oka. Dzieciaki zajadały się kruchymi ciasteczkami korzennymi, pierniczkami i popijały gorącą czekoladę. Dla dorosłych była gorąca kawka. Mój palec był coraz grubszy. Prześwietlenie wykazało, że był złamany. Pomimo nieszczęśliwego zdarzenia, kulig wspominamy mile i wesoło

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz