Nie mam na nic czasu bo oglądam serialeNie mam na nic czasu wcale a wcale
Nie mam na nic czasu bo oglądam seriale
Nie mam na nic czasu wcale a wcale
Nie mam na nic czasu bo oglądam je
Nie mam na nic czasu coś mówisz do mnie
Nie mam na nic czasu bo zbliża się on
Kolejny sezon Gry o T…
Pozwoliłem sobie zacytować
słowa wielkiego naszego Wieszcza Kazika Staszewskiego.
Pół żartem, pół serio, ale telewizyjne tasiemce
wpływają na nasze życie. Kiedyś w telewizji leciała Niewolnica Izaura potem
Dynastia i Dr Quinn. Potem tureckie durne seriale (tak je nazywała Marysia) o
losach Sułtana. Miliony Polaków cały dzień ustawiają pod ramówkę telewizyjną. Potem
siadają przed odbiornikiem z zapasem ciastek Dr Gerard i życie im ulatuje. Czasem
tylko zastanawiają się ile kosztują ciastka. Są osoby, które wprost mówią, że w
tych godzinach nie przyjmują gości, bo oglądają telenowelę. Nigdy tego nie
rozumiałem. To się zmieniło, gdy zaczęły się Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej.
Teraz czuję się, jak fan tasiemców. Od wczoraj mój dzień rozpoczynam lekturą
programu telewizyjnego. Tam wyszukuję transmisję meczy. Sprawdzam, które chcę
obejrzeć. Moje obowiązki wykonuję niezwłocznie. Następnie lecę po zakupy.
Kupuję bardzo dobre słodycze i przed czternastą siedzę z pilotem w ręku i
czekam na pierwszy gwizdek. Moje życie będzie tak wyglądać prawie do świąt.
Jednak to nie jest mój pierwszy grzech. Na złą drogę zszedłem w momencie, gdy odkryłem Netflix. Oglądanie filmów i seriali bez przerw reklamowych. Możliwość decydowania, co i kiedy mogę oglądać. Ilość tytułów i gatunków. Dowiedziałem się, że kino europejskie jest rewelacyjne. Z nóg zwaliły mnie hiszpańskie horrory. Spodobały mi się też seriale skandynawskie. W tajemnicy dodam, że obejrzałem również kilka polskich produkcji. Już nie raz straciłem całe popołudnie przed TV.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz