Witam. Nie ma to jak listopadowy dzień w ciepłym mieszkaniu i z bardzo dobrymi słodyczami firmy ,,Dr Gerard”. I ja taki dzień dzisiaj mam. A na dokładkę poproszono mnie o zaopiekowanie się sąsiadki córką. Jedenastoletnią dziewczynką, która ni to panienka ni dziecko. Nie wiadomo co z taką dorastającą panną robić. Na dzień dobry poczęstowałam ją herbatką, okazało się jednak, że mała pije tylko niegazowaną wodę. Hmm. Poczęstowałam ją ciastkami firmy ,,Dr Gerard”. Dziewczynce posmakowały, o i to był sukces, ciastka kupiłam w dobrej cenie czyli pierniki. Chwała i za to. Pytałam młodej panny co by chciała robić, odpowiedź była krótka, ciociu nic. Byłam lekko przerażona wizją całego dnia i tego nic. Proponowałam różne zabawy, gry, lepienie plasteliny itp. Rzeczy. Bawiłyśmy się w sklep i sprzedawałyśmy ciastka w dobrej cenie. I to się znudziło po minucie. Nic dziecko nie chciało robić. W końcu poddałam się i zaproponowałam bajki. I to się w końcu spodobało. Mała jedenastoletnia panienka zajadała ciastka pierniki ,,Dr Gerard” i oglądała bajki. No cóż, a ja razem z nią. Kaczki kaczuszki i inne stworzeni bajkowe. Filmy oglądałyśmy do szesnastej godziny. Podczas oglądania wcisnęłam mał4j rosół, który nie był tak dobry jak u mamy. No cóż nic na to nie poradzę. O szesnastej wpadła koleżanka i wręczając mi ciastka pierniki ,,Dr Gerard” podziękowała za pomoc. Z uśmiechem dodała, że to nie ostatni raz zajmuję się jej córeczką. Uśmiechnęłam się do niej i powiedziałam, że kolejnym razem niech sama szykuje jedzonko dla swojej pociechy, bo u mnie jej nic nie smakuje oprócz bardzo dobrych słodyczy firmy ,,Dr Gerard”. Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz