Córka Marysia zaprosiła koleżanki do domu na andrzejki. Umówiły się, że każda coś przyniesie do jedzenia. Ja wyjątkowo nie miałam czasu na pieczenie ciast. Postanowiłam kupić kilka rodzajów ciasteczek produkcji Dr. Gerarda. One bardzo wszystkim smakują. W biedronce były promocje na te produkty. Tylko trzeba wziąć po dwa opakowania. Długo nie namyślałam się tylko kupiłam. Rodzice przywieźli dziewczynki po południu, aby miały więcej czasu na zabawę. Jedna z koleżanek miała u nas nocować. Przyjaciółki wyłożyły w salonie przyniesione rzeczy. Także poszukały z Internetu ciekawych wróżb. Chwile z nimi porozmawiałam, ale nie chciałam aby się krępowały więc poszłam do swoich zajęć. Od razu przypomniały mi się młode lata i zabawy andrzejkowe. Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek do drzwi. To sąsiadka obcinała hortensje bukietowe i przyniosła mi łodygi. Chciałam zrobić z nich sadzonki, bo właśnie teraz jest na to pora. Zaprosiłam ją do mieszkania. Z chęcią weszła do środka. Zrobiłam kawę i poczęstowałam ją pryncypałkami Dr. Gerarda. Ona odwdzięczyła się opowiadając o swoich roślina, które posadziła. Także przypomniała mi jak powinnam zrobić sadzonki. Na ten temat mogłaby ciągle opowiadać, to jest jej hobby. Przy okazji ja uczę się od niej wielu ciekawych rzeczy. Zaraziła mnie swoją pasją do roślin. Tylko chwilę posiedziała i poszła dokończyć zaczętą prace. Wieczorem matki odebrały swoje pociechy, tylko Agnieszka została na noc. Dziewczynki wszystko posprzątały i poszły szybko spać. Widocznie były bardzo zmęczone. Zadowolona jestem, że Marysia ma fajne, kulturalne koleżanki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz