sobota, 24 marca 2018

Awaria sprzętu



   Wyszedłem szybko ze sklepu. Natychmiast rozpieczętowałem paczkę czekoladek Pasja. Wyjątkowy smak czekoladowo wiśniowy niezwykle działał na moje zmysły, dodając energii oraz animuszu, w taką wiosenną aurę. Energicznie podszedłem do roweru, sprawdziłem jeszcze raz dokładnie wszystkie mechaniczne ruchome elementy i hamulce. Ruszając z miejsca poczułem ogromną satysfakcję, że po kilku miesiącach przerwy, znowu w normalnych warunkach mogę spędzać czas w ulubiony sposób. Ale zaraz po tym jak ruszyłem z miejsca, miałem dziwne uczucie niepewności. Rozbrat ze sprzętem od listopada dał się we znaki. Dobrze wiedziałem o tym, że przerwa w jeździe będzie odczuwalna i przygotowany byłem na taki obrót sprawy, gdyż nie pierwszy raz miałem większy lub mniejszy rozbrat z rowerem. Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, aby na początku nie przeszarżować, tylko wjeździć się stopniowo, gdyż gwałtowne szarżowanie od początku, może mieć tragiczne skutki dla zdrowia. Tak więc pierwsze dwa – trzy kilometry, przejechałem spokojnie, nieco rozpędzając się i zwalniając. Za chwilę był lekki podjazd, więc nieco już „rozkręcony” pokonałem go bez żadnego wysiłku. Zjeżdżając w dół, czułem się już bardziej pewny i postanowiłem, że nabiorę więcej rozpędu. Okazało się jednak, że nie był to mój najlepszy pomysł, bo w trakcie hamowania zepsuł mi się hamulec i nieomal nie doszło do katastrofy. Sprowadziłem sprzęt na pobocze, gdyż należało zabrać się za naprawę. Tyle że okazało się, że nie zabrałem ze sobą narzędzi! Oblały mnie siódme poty z nerwów. Napiłem się wody i przeglądnąłem całą baterię zakupionych ciastek Dr Gerard. A były tam: ciastka Jungle, ciastka Zwierzaki maślane, krakersy Classic, ciastka Mafijne Cytrynowe (Lemon). Dostałem wypieków na twarzy. Przypomniała mi się strona firmowa firmy Dr Gerard – i Wypieki od Serca. Usiadłem na ramie położonego roweru – i myślałem o tym, co będę robił dalej…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz