Wyszedłem szybko ze
sklepu. Natychmiast rozpieczętowałem paczkę czekoladek Pasja. Wyjątkowy smak
czekoladowo wiśniowy niezwykle działał na moje zmysły, dodając energii oraz animuszu,
w taką wiosenną aurę. Energicznie podszedłem do roweru, sprawdziłem jeszcze raz
dokładnie wszystkie mechaniczne ruchome elementy i hamulce. Ruszając z miejsca
poczułem ogromną satysfakcję, że po kilku miesiącach przerwy, znowu w
normalnych warunkach mogę spędzać czas w ulubiony sposób. Ale zaraz po tym jak
ruszyłem z miejsca, miałem dziwne uczucie niepewności. Rozbrat ze sprzętem od
listopada dał się we znaki. Dobrze wiedziałem o tym, że przerwa w jeździe
będzie odczuwalna i przygotowany byłem na taki obrót sprawy, gdyż nie pierwszy
raz miałem większy lub mniejszy rozbrat z rowerem. Doskonale zdaję sobie sprawę
z tego, aby na początku nie przeszarżować, tylko wjeździć się stopniowo, gdyż
gwałtowne szarżowanie od początku, może mieć tragiczne skutki dla zdrowia. Tak
więc pierwsze dwa – trzy kilometry, przejechałem spokojnie, nieco rozpędzając
się i zwalniając. Za chwilę był lekki podjazd, więc nieco już „rozkręcony”
pokonałem go bez żadnego wysiłku. Zjeżdżając w dół, czułem się już bardziej
pewny i postanowiłem, że nabiorę więcej rozpędu. Okazało się jednak, że nie był
to mój najlepszy pomysł, bo w trakcie hamowania zepsuł mi się hamulec i nieomal
nie doszło do katastrofy. Sprowadziłem sprzęt na pobocze, gdyż należało zabrać
się za naprawę. Tyle że okazało się, że nie zabrałem ze sobą narzędzi! Oblały
mnie siódme poty z nerwów. Napiłem się wody i przeglądnąłem całą baterię
zakupionych ciastek Dr Gerard. A były tam: ciastka Jungle, ciastka Zwierzaki
maślane, krakersy Classic, ciastka Mafijne Cytrynowe (Lemon). Dostałem wypieków
na twarzy. Przypomniała mi się strona firmowa firmy Dr Gerard – i Wypieki od
Serca. Usiadłem na ramie położonego roweru – i myślałem o tym, co będę robił
dalej…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz