środa, 21 marca 2018

Strasznie dziwna dolegliwość



   Był taki czas, że często chodziłem do fryzjera aby się ostrzyc. Bywało nawet tak, że bardzo często. Nawet co tydzień, co dwa tygodnie… Bo miałem tak, że cyklicznie traciłem apetyt. Nic mi wtedy nie smakowało. Nie mogłem spać po nocach i chodziłem jak struty. Chudłem wtedy tak mocno, że wyglądałem podobno jak dobra gęś wyścigowa! Jedyne co mi czasem  smakowało, to ciastka firmy Dr Gerard, które przegryzałem sobie podczas picia kawy. A tej piłem sporo, gdyż stawiała mnie na nogi. Te ciastka, to takie wypieki od serca. Ale jak się okazuje, także i dla serca! Ciastka Jungle, ciastka Zwierzaki maślane, krakersy Classic, czekoladki Pasja, czy też ciastka Mafijne Cytrynowe (Lemon) – dodawały mi energii w trudnych momentach. Mama mówiła mi że to przez młodość. Że jestem młody i głupi i za rok – góra dwa – przejdzie mi i wszystko się ustabilizuje. Z perspektywy życia, sprawa jest jasna i można wyciągać wnioski. Mama rzeczywiście miała rację. Przyczyną moich dolegliwości były właśnie te częste wizyty w zakładzie fryzjerskim. Miały one wprawdzie iluzoryczny charakter terapeutyczny, ale na bardzo krótką metę. A faktyczną przyczyną tych dolegliwości, była młodziutka, oraz prześliczna fryzjerka o imieniu Renatka. I nie ważne że miała obie „lewe” ręce do tej pracy, że po wyjściu z tego zakładu wyglądało się jak strach na wróble… Teraz – kiedy wspominam tę historię, to uśmiecham się pod nosem. W końcu niezbyt często miewa się takie dziwaczne… sny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz