Po drodze ze sklepu
do domu, tuż przed wejściem, spotkałem Leszka – sąsiada z naszej klatki.
Energicznymi ruchami zmierzał w kierunku parkingu. Trochę byłem zaskoczony jego
widokiem. Sięgał do kieszeni i zajadał coś z ogromnym smakiem, krzątając i
osłaniając od zacinającego śniegu. Zagadnąłem go, że pewnie ma coś ważnego,
skoro w sobotę, w południe i to w taką pogodę gdzieś się wybiera. Podszedł do
mnie i cicho powiedział, że ma w domu „ciche dni”, to wybiera się do klubowej
kawiarni na skoki z kolegami. Nadal co chwilę sięgał do tej swojej kieszeni po
ciastka. Teraz zauważyłem kątem oka, że to były krakersy Classic – firmy Dr
Gerard.
- Ale jak… Samochodem na spotkanie z kumplami? – Zapytałem…
- Taksówka na mnie czeka, gdyż właśnie podjechała! –
Odpowiedział Leszek – i zaproponował mi, abym zabrał się z nim, gdyż im większe
grono „swojaków”, tym lepiej będzie się świętować zwycięstwo naszych skoczków.
- Niby racja… Nie jestem nastawiony jednak na to, aby
wybierać się na taki spęd… - Odpowiedziałem Leszkowi i zasłoniłem się jeszcze
tym, że mam mieć gości.
Tymczasem Leszek
potruchtał do taksówki a ja do domu. Zaraz po przyjściu włączyłem TV. Jakiś
reporter mówił z Pjongczangu, że tam również jest fatalna pogoda – wieje mocny
wiatr, pada śnieg i temperatura wynosi -20 stopni. I że zawody stoją pod dużym
znakiem zapytania. Pomyślałem, że dobrze zrobiłem iż nie dałem się wyciągnąć
Leszkowi… Poukładałem sobie zakupy w postaci ciastek Dr Gerard: ciastka Jungle,
ciastka Zwierzaki maślane, krakersy Classic, czekoladki Pasja, ciastka Mafijne
Cytrynowe (Lemon) – i czekałem spokojnie na rozpoczęcie zawodów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz