„Dziadek” – tak
nazywał się pies który chwilowo zaprzyjaźnił się ze mną. Chwilowo wyłącznie
dlatego, że zobaczył – a możliwe że również poczuł – czekoladki Pasja od Dr
Gerarda, które właśnie jadłem prowadząc uszkodzony rower. To był piesek rasy sznaucer
– miniaturka, koloru popiołu, z ciemniejszymi odcieniami. Jego pani
głośniejszym głosem poprosiła mnie, abym nie dawał Dziadkowi niczego do
jedzenia. Poprosiła również abym się zatrzymał, gdyż inaczej niemożliwe będzie,
aby złapała swojego pupilka. Skubaniec był czujny… Bo jak zdenerwowana właścicielka
zbliżała się do nas, to chciał zwiać – to znaczy… uciec. W ostatniej chwili
złapałem Dziadka za szelki. Zezłościł się na mnie trochę, ale na szczęście nie
był zbyt agresywny. Pani bardzo przepraszała mnie za zachowanie podopiecznego
futrzaka. Nie miałem za złe kobiecie, bo jak miałem swojego psa, to również przeróżne
numery wycinał. Mówiła mi, że jest niezwykłym łasuchem. Za czekoladę to dałby
się ogolić! A z ciastek to najbardziej lubi te z Dr Gerard - ciastka Jungle, ciastka
Zwierzaki maślane,, no i czekoladki Pasja. Ostatnio chciała wypróbować coś
ciekawego, gdyż weszła na stronę https://www.facebook.com/pg/drGerardPL/posts/?ref=page_internal
i jest tam ciekawy konkurs. Pomyślała że chętnie weźmie w nim udział.
Przygotowywała sobie składniki na deser a przez nieuwagę położyła sobie właśnie
czekoladki Pasja na stołku. Wystarczyła chwila nieuwagi a ten łotr natychmiast
złapał całą paczkę i uciekł w kąt do pokoju. Zanim się zorientowała, to nie
było już połowy – a reszta nie nadawała się do użytku. Pani była bardzo
rozmowna i pewnie jeszcze poopowiadałaby coś jeszcze, ale musiałem już iść, bo
chciałem zastać Czarka w sklepie. Pożegnałem zatem panią z pieskiem i ruszyłem
dalej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz