czwartek, 23 stycznia 2020

"Mikołajkowe" śniadanie



   Dzień 6 grudnia – to był piątek. Miałem wtedy zaplanowaną wizytę u ortopedy, po tym jak pięknego letniego dnia, na piaszczystej drodze, zjeżdżając ze sporego wzniesienia dość szybko rowerem, zbyt ostro wjechałem w zakręt i… doszło do karambolu. Mocno ucierpiało wtedy moje kolano – doszło do skręcenia, stłuczenia i naderwania ścięgien. Skutki tej kraksy odczuwam po dziś dzień… Ale nie o tym miałem pisać. Rzecz mianowicie w tym, że w dzień Świętego Mikołaja – kiedy to ów Święty rzekomo wszystkich odwiedza osobiście nocą i podkłada prezenty pod poduszki – no chyba że te prezenty są tak duże, że nie zmieszczą się pod poduszkę – to właśnie tego dnia miałem wyznaczoną wizytę w gabinecie u lekarza, na godzinę ósmą rano. A że śpioch ze mnie i zazwyczaj rano jestem mało przytomny po obudzeniu się, to nie miałem czasu zaglądnąć pod poduszkę. Nawet nie miałem czasu aby zrobić sobie kanapkę czy wypić kawę. Przed wejściem do łazienki zalałem sobie herbatę, która po wyjściu z łazienki była mocno zaparzona i dobra do picia. Zaglądnąłem jeszcze do szafki aby sięgnąć po coś do przegryzienia na szybko – i spośród wszystkiego co tam było – czyli z produktów firmy Dr Gerard - ciastka rurki waflowe Rolls Rolls, Gingerbreads - Pierniczki z nadzieniem wieloowocowym w polewie kakaowej, krakersy MIX solone, ciastka Kremisie, bagietki Baguettes Tomato&Olive Oil – wybrałem bagietki i krakersy. Szybko zjadłem nieco jednych i drugich popijając letnią już herbatą. Później jeszcze raz łazienka – aby przeszorować zęby i wreszcie mogłem wyjść z domu, choć i tak byłem już spóźniony…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz