piątek, 31 stycznia 2020

Zabawa na stoku


               Ostatni dzień rozpoczął się jak wiele innych poranków w górach, słonecznie bez chmurnie, to był odpowiedni dzień by udać się na stok i w końcu pozjeżdżać na nartach. Wstaliśmy z samego rana i udaliśmy się jak co dzień na śniadanie. Musieliśmy dobrze się najeść, żeby mieć energię  na kolejne kilka godzin na nartach. Po śniadaniu udaliśmy się do pokoju aby przygotować się do wyjścia na stok. Włożyliśmy bieliznę termo aktywną, grube skarpety, kombinezony narciarskie, wzięliśmy w rękę kask, rękawiczki i narty, a na nogach mieliśmy już buty narciarskie, które swoją drogą są okropnie niewygodne. Tak przygotowani ruszyliśmy spacerkiem w stronę stoku. Dzisiejsza słoneczna i bez wietrzna pogoda wyjątkowo sprzyjała sportom zimowym, toteż na stoku roiło się od zjeżdżających na nartach i snowboardzie ludzi. Nie przeraziło nas to bardzo, bo już wiedzieliśmy, że nie mamy się czego bać gdyż nawet całkiem nieźle potrafimy jeździć na tych nartach. Zakupiliśmy skipassy na dwie godziny i ruszyliśmy aby ustawić się w kolejce na wyciąg krzesełkowy. Widoki z góry były niesamowicie piękne, aż zapierały dech w piersiach, miałam wrażenie, że jestem na szczycie szczytów. Po dotarciu na góre wpięlismy narty i ruszyliśmy przed siebie trzymając się jednak w zasięgu wzroku, droga minęła tak szybko, że nawet nie wiem kiedy i znaleźliśmy się znów na dole. W między czasie zrobiliśmy sobie przerwę na gorącą herbatę z cytryną oraz oscypek z żurawiną aby się rozgrzać i dalej jeździliśmy całe dwie godziny. Po wszystkim zmęczeni wróciliśmy do hotelu aby napić się kawy i zjeść ciastka rurki waflowe Rolls Rolls dr Gerarda i miło powspominać udany wyjazd w góry. Następnego dnia powrót do domu. Jak ten czas szybko leci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz