Krystyna
postawiła torbę z zakupami na stole w kuchni. Zaraz przyszedł syn
i zaczął ją wypakowywać, spodziewając się znaleźć coś
interesującego i znalazł kilka słodyczy Dr Gerarda, Ciastka rurki
waflowe Rolls Rolls, Gingerbreads – pierniki z nadzieniem
wieloowocowym w polewie kakowej. Oraz kilka owoców,
-
Czy musimy jeść zgniłe jabłka? - powiedział ironicznie i odłożył
na bok jedno wyraźnie nadpsute.
Wzruszyła
ramionami. Spośród jabłek, które kupiła, dwa były trochę
nadgniłe. Ale nikt nie chce takich kupować, zostają potem
sprzedawcom, którzy przez to ponoszą straty. Więc ona nabyła
chociaż dwa. Niejadalne części można przecież wykroić.
Do
kuchni weszła córka i też zainteresowała się zakupami.
-
Mamo, jakie to tłuste! - wykrzyknęła odwinąwszy papier z mięsa.
To
prawda kupiła tłuste mięso. Lecz do tego sklepiku przy bocznej
uliczce rzadko ktoś zachodzi, a właściciel ma chorą żonę i
trójkę dzieci. Musiała cokolwiek tam kupić, by go wesprzeć. Dziś
jednak miał raczej kiepski towar.
-
Popatrz, oto ozdoba do twego nowego kapelusza - pokazał siostrze
zielony wiecheć.
To
była nać pietruszki, już niestety zwiędłej. Sprzedawała ją
staruszka na rogu ulicy, w ten sposób dorabiała do skromniutkiej
emerytury.
Rodzeństwo
śmiało się, wymyślając do czego nadaje się ta pietruszka.
Niewątpliwie do jedzenia się nie nadawała.
-
Dajcie matce spokój - do kuchni wszedł ojciec. - Wynocha!
Kiedy
dzieci wyszły, objął Krystynę i mocno przytulił do serca.
Później
wyjął krakersy mix solonone, ciastka
Kremisie, bagietki
Baguettes Tomato&Olive Oil zaparzył kawę żonie i razem wypili.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz