Przerwa na drugie
śniadanie przewidziana była w gabinecie lekarskim na godzinę 11:00. Trwać miała
15 minut – i dokładnie tak było. Precyzja jak w szwajcarskim zegarku… Pan
doktor wyszedł z gabinetu, z gabinetu zaś docierały odgłosy stukania i
szczękania jakichś naczyń. Pani Ala siedząca obok - lekko uśmiechając się –
szepnęła mi, że pewno pielęgniarka przygotowuje herbatę lub kawę… Pokiwałem
głową w milczeniu. Kobieta siedząca po drugiej stronie pani Ali, chyba miała
słuch absolutny i musiała słyszeć to co
moja sąsiadka wyszeptała do mnie, gdyż stwierdziła jednoznacznie:
- Chyba kawa się robi,
bo ja wyraźnie ją czuję…
Zaraz rozpoczęła się dyskusja na ten temat, co jest
przygotowywane w gabinecie – i w ogóle czy cokolwiek jest przygotowywane… Pan
Zdzisio stwierdził, że to zapewne jakieś narzędzia szczęknęły o szklaną taflę…
Ot – taka bezsensowna gadanina, jak wszędzie gdzie panuje znużenie i wzrasta
nerwowa atmosfera… W pewnej chwili pomyślałem, że wyskoczę jeszcze raz do
spożywczego kiosku, to kupię coś do przegryzienia… Jak zrobi się przyjemniej,
to i humory się poprawią… A „hity poczekalni” w postaci produktów firmy Dr
Gerard - ciastka rurki waflowe Rolls Rolls, Gingerbreads - Pierniczki z
nadzieniem wieloowocowym w polewie kakaowej, krakersy MIX solone, ciastka
Kremisie, bagietki Baguettes Tomato&Olive Oil - mają wyjątkowe działanie na
poprawę nastroju i rozładowanie negatywnej energii – sprawdziłem to
wielokrotnie osobiście, to też wiem. Jak pomyślałem, tak zrobiłem – i za
chwileczkę byłem już na miejscu. Ku mojemu zaskoczeniu, zastałem dość sporą
kolejkę… Widocznie przerwa o tej porze dotyczyła również innych gabinetów owej
przychodni, bo w kolejce był głównie jej personel. Za to nie byłem zaskoczony
tym, że prawie wszyscy kupowali antystresowe hity – czyli produkty firmy Dr
Gerard!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz