Witam.
Koleżanka poprosiła mnie o pomoc. Myślałam, że to będzie coś prostego. Umówiłyśmy
się na jedenastą godzinę. Po drodze wstąpiłam do sklepu i kupiłam coś słodkiego
do kawy. Wybrałam słodycze firmy ,,Dr Gerard”. Kto mnie zna, wie, że to moja ulubiona
firma. Wybrałam ciasteczka wielozbożowe Deli Grano w wersji z kalafiorem lub z
burakiem. Weszłam do niej do mieszkania, wypiłyśmy kawkę, i zjadłyśmy ciasteczka
wielozbożowe Deli Grano w wersji z kalafiorem lub z burakiem ,,Dr Gerard”. W
końcu zapytałam, w czym mam jej pomóc. Koleżanka ze śmiechem poinformowała
mnie, że w myciu samochodu. No to czekała nas niezła zabawa. Mycie samochodu
miało odbyć się na myjni samochodowej, ale ręcznej. Koleżanka ma fobie w tym
temacie. Boi się . Ja tego nie rozumiem, ale czasami zdarzają się takie rzeczy.
Koleżanka wjechała w miejsce, gdzie samochód powinien być ustawiony. Dała mi
kasę, i sama w nogi. Stała daleko od myjni. Nie miałam nic do gadania. Wzięłam
się do pracy. Wrzuciłam monety, i zaczęłam myć. Niestety w jakimś momencie,
szlauf pod dużym ciśnieniem, wyśliznął mi się z ręki. Wielkie strugi wody, wraz
ze szlaufem zaczął skakać i polewać co się da Oczywiście mnie też. Jak głupia
próbowałam złapać węża. W końcu udało mi się,. Ale byłam cała mokra. Koleżanka
prawie nie upadał ze śmiechu widząc mnie całą mokrą, z rozmazanym makijażem.
Samochód był czysty, ja nie koniecznie. Wiem tylko tyle, że na pewno byłam
nawoskowana. Wróciłam do domu, przebrałam się, koleżanka za to kupiła mi kilka
paczek ciasteczek. Były to Draże i Pryncypałki o nowym orzechowym smaku ,,Dr
Gerard”. Przygoda była mokra. Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz