Ola wychodzi z pracy o zwykłej
porze. Odruchowo kieruje się na przystanek, ale chwilę później rezygnuje z
przejazdu komunikacją miejską. Chce nacieszyć się wiosną, która z dnia na dzień
staje się faktem. Tylko patrzeć jak na drzewach pojawią się młode liście, trawa
zazieleni się soczyście. Ola mija puste ulice, skwery, na których o tej porze
dnia zazwyczaj tętni życie. Teraz jest inaczej, lecz jej już to nie dziwi.
Zdążyła oswoić się z nową sytuacją oraz zaleceniami. Ludzie wolą zostać w
domach. Ola także wraca prosto do mieszkania. A tam niespodzianka. Marta wysprzątała
taras po zimie. Jak mówi z nudów. Jak miło, że na wiosnę mieszkanie powiększa
się o tę dodatkową przestrzeń. Następnie siostry razem przygotowują obiad. Każda
wie co do niej należy. A po obiedzie – tradycyjnie kawa i słodycze – koniecznie
te ulubione – Dr Gerard – najlepsze. Dziewczęta wracają pamięcią na wieś: siadały
niegdyś w ogrodowej altance z półmiskiem draży Maltikeks od Dr Gerarda, zawsze otoczone
wianuszkiem przyjaciół. Chwile płynęły słodko i beztrosko, tak jak czas płynie
dzieciom – na zabawie i wesołej rozmowie oraz przyjaźni. Jednak teraz też są
draże, także jest rozmowa i radość. A przyjaciele też są – tylko na odległość. Dziewczyny
siedzą i wspominają a czas płynie słodko i prawie beztrosko – tak jak płynie
młodzieńcze życie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz