Wszystkie zakupy
Krzyśka powoli zaczynały się nam kończyć. Najwięcej z tych niezwykle smacznych
rzeczy firmy Dr Gerard - herbatniki dla dzieci Animals z polewą czekoladową, Pryncypałki
o nowym orzechowym smaku, ciastek wielozbożowe Dr Gerard Deli Grano
w wersji z kalafiorem lub z burakiem, ciastka Kremówka Dekorowana
Śmietankowo – Morelowa, draże – najwięcej skorzystały dzieci, oraz… ptaki. Ale
i my w trójkę – babcia Krzysiek i ja - również nieco z tego podjedliśmy sobie.
Nam jako ludziom, wszystkie te produkty bardzo smakowały. Natomiast małe
ptaszki – wróble, sikorki oraz jakieś jeszcze inne podobnej wielkości, wolały
jednak ziarenka. Te duże natomiast – sroki, kawki i gawrony – wolały dziobnąć
coś większego, więc zadowolone były z ciastek, które dzieci z wielką radością
im podawały. Żarłocznym pasożytom – czyli dachowym gołębiom smakowało zaś
wszystko, bez grymaszenia – byle tylko było dużo. Maleńka Joasia zauważyła
pewną specyficzną zasadność… Mianowicie to, że jak gołębie podchodzą do
jedzenia, to odsuwają się wszystkie ptaki – czyli że są one najwyżej w
hierarchii tego mieszanego stada. Niżej od nich są kawki a największe z nich
gawrony zajmują najniższą pozycję. Srok nie liczę, bo podchodziły z Nienacka –
z doskoku – a reszta tych małych, to jeszcze zupełnie całkiem inny rozdział.
Finał całego zjawiska jest jednak taki, że dopóki całe to ptasie towarzystwo
miało coś do jedzenia, dopóty wykazywało swoje zainteresowanie tym aby
przebywać razem z nami… A jak jedzenia zabrakło, to przez chwilę jeszcze
poskakały, pofruwały, pokręciły się – i odleciały. No to my również stwierdziliśmy
wszyscy, że czas na nas…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz