wtorek, 19 kwietnia 2022
"Przydaś" -znów się przydał.
Kiedy nadszedł czas święcenia pokarmów, czyli trzeba było wyjść z koszykiem by poświęcić pokarmy, w domu rozgorzała oczywiście walka pomiędzy wnukami, który będzie niósł koszyk. Nie pomogły perswazje, bo każdy chciał mieć koszyk i już. Na szczęście w piwnicy był zapasowy koszyk, który zamiast w kontenerze na śmieci wylądował w piwnicy. Dobrze, że tak się stało, bo akurat w tym momencie uratował sytuację. Tak to ku zadowoleniu, każdy miał swój koszyk. Kiedy już wydawało się, że sytuacja opanowana, to nagle okazało się, że Karolek chce by w koszyku umieścić mu jego ulubione wafelki Pryncypałki -Dr Gerarda. Bo przecież on je lubi i musie je poświęcić.
Nie dało się zamienić ich na babeczkę, która była bardzo kolorowa, przyozdobiona kolorowymi drażami, niż z tego, bo on lubi te wafelki i już.
Tak to tym razem, by uspokoić sytuację, w koszyku Karolka prócz jajeczek, babeczki, masełka kawałka kiełbaski, znalazły się też jego Pryncypałki -Dr Gerarda. Dobrze, że wyraził zgodę by zapakować do woreczka tylko trzi, vo tak on wymawia trzy.
Na szczęście , że ne chciał dołożyć jego ulubionego pieska.
Natomiast z Michałem nie było problemu, on wyraził na wszystko zgodę, byle miał pięknie ubrany koszyczek, a co w środku to nieważne.
Tak to w tym roku mieliśmy dwa koszyczku z poświęconymi pokarmami.
Jak się okazało, to chyba nie tylko u nas była taka walka o koszyki, bo prawie każdy dzieciak w kościel mial swój koszyczek do święcenia.
Pewnie już w szkole musiały dzieci między sobą dyskutować o noszeniu koszyczków do święcenia.
Jak to czasem mieć w piwnicy takie "przydasie" -bo nie wiadomo kiedy i co się przyda..
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz