sobota, 30 grudnia 2017

Odłożenie planów




   Czasem bywa tak, że istnieje potrzeba załatwienia jakiejś sprawy. A to trzeba coś kupić, albo zmienić, albo dowiedzieć się czegoś zanim podejmie się jakąś decyzję… Bywa tak że o czymś się zapomni, albo działa się zawczasu, czasami czeka się z podjęciem ostatecznej decyzji do ostatniej chwili. Panuje jednak ogólne przekonanie, że nie odkłada się załatwiania starych spraw na nowy rok. I to jest bardzo słuszna zasada! Ojciec zawsze tak robił, że jak zaczynał się grudzień, to brał kalendarz na następny rok i zaznaczał sobie, co i kiedy będzie musiał załatwiać. Jest to czasami męczące, ale sam już się przekonałem, że jedynie słuszne. Postanowiłem że teraz również postąpię podobnie. Chociaż nie mogłem się jakoś nastawić psychicznie aby zabrać się za to, to stwierdziłem, że kupię sobie zestaw ciastek Dr Gerard – przy których najlepiej się koncentruję, Gabrysię wyślę gdzieś na zakupy, albo do kina… I zabiorę się w końcu do roboty. Ale wcześniej sam poszedłem do sklepu i kupiłem kilka odpowiednich smakołyków:

- ciastka Jungle - nowy produkt Dr Gerard

- ciastka Scooby Doo Doobies

- ciastka Mafijne

- czekoladki Pasja o smaku wiśniowo-rumowym

- rurki cynamonowe

Zawsze jest lepiej wziąć kilka rodzajów, bo kiedy nadchodzi znudzenie i dekoncentracja, to nowy ulubiony smak pomaga skoncentrować się z powrotem. Jak zaplanowałem, tak zrobiłem. Błędem moim było jednak to, że powiedziałem Gabrysi o tym co kupiłem. A na nią ciastka Dr Gerard działają tak, jak światło na ćmy! Trudno… Moja wina – moja strata. Oboje zjedliśmy ciastka – a plany odłożyłem na inny czas.

Sprawa się rypła...




   Wziąłem jedno z tych opakowań ciastek Dr Gerard, które Baśka położyła na stole, do ręki i oniemiałem z wrażenia… Było ono całe wilgotne i uciapane w piachu. Zacząłem przyglądać się bardzo dokładnie jednemu i drugiemu. Folie nie były uszkodzone ani trochę a zawartość była szczelnie i hermetycznie chroniona. Baśka opowiadała dalej tę sklepową historyjkę. A w międzyczasie zrobiła się kawa. Dokładnie oczyściłem opakowanie ciastek Jungle - nowy produkt Dr Gerard i poszliśmy do pokoju. Baśka nadal nastawiona była na nadawanie. Musiała sobie jednak zrobić sobie krótką przerwę, gdyż zaschło jej w gardle od tego ciągłego gadania. Usiedliśmy przy stole. Siorbnęliśmy sobie kawy a Baśka z ochotą poczęstowała się smacznym ciastkiem. Moment ciszy wykorzystałem na zadanie jej pytania, co to za historia z tymi „panierowanymi” w piachu opakowaniami… Gabrysia też chciała coś powiedzieć od siebie, ale nie zdążyła, bo Baśka znów włączyła „nadawanie” w swoim stylu. Mówiła o tym, jak to po dokonaniu zakupów i spakowaniu się, poszła przypiąć wózek. Wiatr przy tym dość mocno zawiewał i ponieważ padał dość gęsty śnieg, zrobiła się obok puszysta śnieżna pierzynka. A na tej pierzynce, leżało coś. Schyliła się i podniosła. To były właśnie te ciastka które do nas przyniosła… Skojarzyła sobie, że Gabrysia właśnie kupowała dwie paczki takich ciastek – pomyślała że to muszą być właśnie te. No to wzięła je i przyniosła. A Gabrysia zaskoczona była, że nie przyniosła ich do domu, skoro kupowała je na pewno. Były pozostałe - rurki cynamonowe, czekoladki Pasja o smaku wiśniowo-rumowym, ciastka Mafijne, ciastka Scooby Doo Doobies – a te Jungle gdzieś zniknęły. Na szczęście Baśka je znalazła…

piątek, 29 grudnia 2017

Impreza Sylwestrowa

Niedawno miałam okazję spróbować ciasta bakaliowego z masą budyniową i masą pomarańczową, które bardzo mi smakowało i mam zamiar przygotować to ciasto i inne przysmaki na Sylwestra, ponieważ organizuję małą imprezę dla znajomych. Mam nadzieję, że będzie im wszystko smakowało i będziemy się świetnie bawić. A Wy wypróbujecie? Oto składniki:

Ciasto  

-40 dag mąki pszennej
-1 szklanka cukru
-4 żółtka
-15 dag masła
-3 łyżki kwaśnej śmietany
-1 łyżeczka proszku do pieczenia
-1 łyżka kakao
-1 słoik powideł śliwkowych
-pół szklanki cukru
-4 białka
-1 czekolada gorzka
-orzechy włoskie 1 szklanka
-10 dag rodzynek

Masa budyniowa

-pół litra mleka
-2 budynie waniliowe
-25 dag masła
-3 łyżki cukru

Masa pomarańczowa

-1 kostka masła
-2 opakowania kisielu pomarańczowego
-2 szklanki soku pomarańczowego
-1 galaretka pomarańczowa

Dodatkowo

-pełoziarniste ciastka zbożowe wit'AM od Dr Gerard
-50 g czekolady deserowej
-pół kostki margaryny

Przygotowanie: ciasto: z podanych składników zagniatam ciasto. Dzielę je na dwie części. Do jednej z nich dodaję kakao. Ciemne ciasto wykładam na blaszkę (25/34 cm) wyłożoną papierem do pieczenia. Piekę przez 30 minut w 180 stopniach. Jasne ciasto wykładam na blaszkę, smaruję powidłami. Ubijam na sztywno białka, dodaję cukier i startą na tarce czekoladę, sparzone wrzątkiem rodzynki i posiekane orzechy. Delikatnie mieszam. Piekę przez 45 minut w 180 stopniach. Masa budyniowa: z mleka odlewam pół szklanki. Dodaję proszek budyniowy, mieszam. Resztę mleka gotuję z cukrem. Wlewam mleko z rozmieszanym budyniem i gotuję, aż zgęstnieje. Masło ucieram. Dodaję porcjami zimny budyń. Masa pomarańczowa: masło podgrzewam. Kisiele rozpuszczam w 1/2 szklanki soku. Resztę soku podgrzewam, dodaję kisiele i rozpuszczoną galaretkę w 1/2 szklanki wody. Mieszam i chwilę gotuję. Na końcu dodaję masło i mieszam. Polewa: czekoladę rozpuszczam z margaryną. Złożenie ciasta: na ciasto z bakaliami wykładam masę budyniową, nakładam ciemnie ciasto, na które wykładam masę pomarańczową i układam pełnoziarniste ciastka zbożowe wit'AM, które polewam polewą. Do przygotowania wykorzystajcie niezastąpione słodycze Dr Gerarda. A jeśli nie macie pomysłów na desery to warto odwiedzić Deserotekę tam znajdziecie idealne przepisy na każdą okazję. Polecam i życzę smacznego!

Sylwester

Nadchodzącą noc sylwestrową państwo Kowalscy zamierzają spędzić na domówce. Są oni posiadaczami dużego domu i mają dość liczne grono znajomych więc gdy tylko nadarzy się jakaś okazja to zapraszają ich do siebie, a Nowy Rok to rzeczywiście jest jak najbardziej poważny powód. Zresztą ich znajomi już się przyzwyczaili do spędzania nocy sylwestrowej u nich. Bo to nie pierwszy raz gdy ich zapraszają. Oczywiście nie wszystko spada na gospodarzy, podział jest podzielony i obgadany już z góry. W tym roku pani Krystynie przypadła rola cukiernika, ma ona zająć się wypiekami ciast. Już wcześniej ona znalazła stronkę pod nazwą deseroteka i po wypróbowaniu kilku przepisów z tej strony doszła ona do wniosku, że i z niej także zaczerpnie kilka przepisów na tą noc. Zresztą tą stronkę prowadzi dobrze jej znany producent łakoci jakim jest Dr Gerard i tu też jako, że ten producent produkuje jej ulubione ciacha to postanowiła ona kupić po kilka opakowań tych łakoci na stół takich jak ciastka witam na dzień dobry oraz rurki cynamonowe. Pan Witold ma się zająć stroną artystyczną ma przygotować muzykę do tańczenia, bo za pewne nie będzie maruderów. Jego sprzęt muzyczny jest wysokiej klasy więc o jakość nagrań się nie martwi tylko ma problem z wyborem utworów ale wiedziony doświadczeniem wie co też ma przygotować na tą noc bo to przecież nie pierwszyzna dla niego. Tak przygotowani czekają na nadejście Nowego Roku. 

Fotograficzna pamięć Baśki




   W dłoniach trzymała dwa opakowania jakichś słodyczy. To były ciastka Jungle - nowy produkt Dr Gerard. Położyła je w kuchni na stole. Powiedziałem Baśce, że niepotrzebnie je przynosiła, bo ciastek firmy Dr Gerard, zawsze ci u nas dostatek. A tych nie było akurat całkiem przypadkowo. Baśka zaraz zaczęła uświadamiać nas, dlaczego ich nie mamy. W swoim specyficznym stylu zaczęła opowiadać nam, jak to jeszcze spotkała się z Gabrysią w sklepie, co tam ona sama kupiła i jakie zakupy widziała w koszyku Gabrysi. A ponieważ jest bardzo bystra, spostrzegawcza oraz pamiętliwa – jak na nauczycielkę przystało – to pamiętała dokładnie nie tylko to ile czego w tym koszyku Gabrysi było, ale również cały przebieg owego spotkania w sklepie. I punkt po punkcie, szczegół za szczegółem, opowiadała co i jak… A mianowicie, że spotkały się przy regale na stoisku ze słodyczami, przy ciastkach Dr Gerard. Że ona już wzięła sobie wszystko to co chciała a Gabrysia zaczęła się dopiero zastanawiać nad tym co ma kupić. Że w końcu wybrała takie produkty: rurki cynamonowe, czekoladki Pasja o smaku wiśniowo-rumowym, ciastka Mafijne, ciastka Scooby Doo Doobies - i co dokładnie pamięta, 2 opakowania ciastka Jungle - nowy produkt Dr Gerard. Moja małżonka tylko stała obok z otwartymi ustami i przytakiwała głową. A jak Baśka taka „nakręcona” opowiadała o tym wszystkim, to Gabrysia krzyknęła, że rzeczywiście tak było! Przypomniała sobie o tym wszystkim, tylko zaskoczona była tym, że tych ciastek nie przyniosła do domu. Chciała jeszcze coś powiedzieć, ale przy Baśce stało się to niemożliwe, gdyż ta w swoim stylu przerwała Gabrysi i rzekła, że zaraz wszystko wytłumaczy… Po czym opowiadała dalej…

BRZEMIĘDAWNEJ WINY



Tylko nie mów mamie. Uśmiechnęła się Zyta podając siostrzenicy CZEKOLADKI PASJA O SMAKU WIŚNIOWO-RUMOWYM DR GERARDA.  . Będzie ciocia pracowała u taty mojej koleżanki. Córka pana Markowskiego jest z tobą w klasie? Zdziwiła się Zyta. Tak. Ja nie wiem czy Patrycja jest jego córką. Kiedyś ktoś powiedział, że ona jest adoptowana. Te słowa w sercu Zyty poruszyły jakąś strunę. Marietto czy możesz pokazać mi klasowe zdjęcie? Dziewczyna bez słowa poszła po  fotografie. Marietta wiedziała, że Zyta kiedyś urodziła córkę i oddała ją do adopcji. Później żałowała tego i chciała ją odnaleźć. Przyglądała się każdej twarzy na zdjęciu. To ta. Marietta wskazała palcem. To ona. Szepnęła Zyta pobladłymi wargami.
Zyta postanowiła się zaprzyjaźnić z sekretarką pana Markowskiego. Edyta była osobą samotną. Cieszyło ją zainteresowanie młodszej koleżanki. Czasem wychodziły razem do kawiarni bądź do kina. Zyta zadawała Edycie pytania a ona chętnie udzielała informacji. Żona Ryszarda Markowskiego urodziła martwe dziecko i po tym wydarzeniu poważnie zachorowała. Lekarz powiedział, że najlepiej będzie jeśli Marina ponownie zajdzie w ciąże lub zaadoptują dziecko. Ona już nie mogła mieć dzieci więc zaadoptowali Patrycję. Zyta już wiedziała wszystko. Teraz musiała udać się do miejsca w którym pozostawiła córkę.
Siostra przełożona wpatrywała się w Zytę z niezadowoleniem. Gdy oddawała pani córkę siostra poinformowała panią, że nigdy się nie dowie pani kto zaadoptował pani dziecko. Wiem o tym siostro. Jednak wyrzuty sumienia nie pozwalają mi spać i żyć spokojnie. Co dnia myślę o niej. Ona śni mi się niemal każdej nocy. Zyta padła na kolana. Nie wyjdę z tond i nie będę jadła ani piła puki nie dowiem się kto zaadoptował moje dziecko. Siostra Miriam poczuła litość. Pani córka została zaadoptowana przez Ryszarda i Marinę Markowskich. Zyta przysięgała, że nie zbliży się do Patrycji jednak nie dotrzymała obietnicy. Namówiła Mariettę aby zabrała ją ze sobą do koleżanki. Ryszard był zdziwiony widząc pracownice w swoim domu. Zyta wyznała mu, że jest matką Patrycji i oznajmiła, że będzie o nią walczyć. Po niedługim czasie Patrycja poznała prawdę i było to dla niej nieoczekiwanym zdarzeniem. Świat dziewczyny legł w gruzach. Kochała rodziców i miała do nich żal. Bała się Zyty, która kłóciła się z rodzicami i powtarzała, że im ją odbierze. Po kilku miesiącach Zyta zrozumiała, że źle postępowała. Patrycja nie utrzymuje z matką kontaktu. Próbuje powrócić do emocjonalnej równowagi. Zyta cierpliwie czeka i ma nadzieję, że córka zechce ją poznać i uzna za matkę.