Był wczesny
piątkowy wieczór – 1 grudnia. Tak gdzieś około wpół do piątej – o tej porze
wieczory zaczynają się już około godziny szesnastej… Przed telewizorem
oglądałem sobie jakiś program rozrywkowy i zagryzałem bardzo smaczne ciastka
firmy Dr Gerard. Zadzwonił telefon. Kiedy sprawdziłem kto to taki dobija się do
mnie, okazało się że to Baśka. Pytała czy mam kawę… Zdenerwowałem się, bo zadaje
głupie pytania… Jasne że mam. Odpowiedziałem jej, że wodę i cukier też mam – a
nawet mleko. I ciastka, gdyż Gabrysia właśnie je kupiła i w tej chwili zagryzam
sobie, zachwycając się ich niezwykłym smakiem. Baśka – jak zwykle ciekawska,
zaczęła mnie dopytywać się o szczegóły. No to wymieniam jej po kolei:
- ciastka Scooby Doo Doobies
- ciastka Mafijne
- czekoladki Pasja o smaku wiśniowo-rumowym
- rurki cynamonowe
A ona pyta mnie, czy mam ciastka Jungle - nowy produkt Dr
Gerard… Zacząłem przewracać te wszystkie opakowania, przeglądałem i
doszukiwałem się ich, ale się nie doszukałem. Jeszcze zapytałem Gabrysię o to
czy kupowała takie… Powiedziała mi że jest pewna tego że tak. No ale ich nie
ma! To Baśka mówi mi na to, że zaraz do nas przyjdzie. Jeszcze kawy nie
zdążyłem przygotować, jak kuzynka z klatki obok zadzwoniła do drzwi. Tyle co
weszła do mieszkania i od razu potokiem słów rozpoczęła wyjawiać swoje
spostrzeżenia. Baśka jest taką gadułą, że jak się rozkręci, to jest nie do
przegadania przez nikogo. Z zawodu jest nauczycielką, ale każdy zgadza się z
opinią, że gdyby była adwokatem, to zrobiłaby w tym fachu zawrotną karierę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz