środa, 27 grudnia 2017

Zaczęło się od "Barbary"




   Jak ten czas szybko leci… Dopiero co rozpoczynał się ten rok a już grudzień, który tak szybko minie, że ani się obejrzymy i znów będzie koniec roku. Ostatni miesiąc roku, jest chyba najbardziej napiętym i obfitującym w wydarzenia miesiącem, z pośród wszystkich w całym roku. Rozkręca się szybko i dosadnie od samego początku „Barbórką”, oraz „Mikołajkami”, osiągając apogeum w „Noc Sylwestrową”. I dopiero w Nowy Rok, często będąc w dosłownej zadyszce, łapiemy oddech – jak karp wyłowiony ze stawu na wigilijny stół – i z bólem głowy próbujemy ochłonąć, by powrócić do normalnego rytmu.

   U nas zaczęło się od Barbary. Daleka kuzynka ma tak na imię. A w dodatku mieszka niedaleko nas – w następnej klatce, tylko że piętro wyżej. Jak jest ciepło, to często dogadujemy się przez balkon. Tym razem jednak pogoda nie zachęcała do dłuższego przebywania na balkonie. Śnieg padał taki gęsty, że na koniec ulicy nie było widać. A do tego wszystkiego, temperatura była dodatnia i najpierw to co spadło zamieniało się w błoto pośniegowe, następnie roztapiało się spływając do kanału. Gabrysia spotkała się z Baśką w sklepie. Robiła spore zakupy. Kupowała różne słodycze, w tym również ciastka Dr Gerard. Gabrysia również nam kupiła kilka opakowań:


- ciastka Jungle - nowy produkt Dr Gerard

- ciastka Scooby Doo Doobies

- ciastka Mafijne

- czekoladki Pasja o smaku wiśniowo-rumowym

- rurki cynamonowe

Baśka mówiła że przygotować ma jakieś desery na sobotni wieczór. Zaproponowała abyśmy zaglądnęli na pogawędkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz