Już
odechciało mi się Świąt. Od poniedziałku sprzątam, gotuję, robię zakupy. Mało tego
moja córeczka się rozchorowała i ma areszt domowy. Złapała jakąś bostonkę. Wysypało
ją na całym ciele. Nawet w buzi. Teraz mam dwie listy. Jedną od żony, co mam
zrobić i drugą od lekarza, jak podawać lekarstwa. Już mi się myli, na którą mam
patrzyć. Czy w kolejce do mięsnego przyda mi się dawkowanie syropu? A czy przy
podawaniu leków skorzystam z umyć drzwi i kaloryfery. Jedyną stałą w tej sytuacji
są przysmaki „dr Gerard”. Czy dziecko zdrowe, czy chore zawsze ma ochotę na
wafelka, rurkę czy biszkopta. Więc od rana mam, idź po chleb, zrób dzieciom i
sobie śniadanie, podaj lekarstwa Tosi, ugotuj groch, wstaw pranie, w między
czasie pobaw się z córką i poczytaj jej, umyj toaletę i zrób ziemniaki na
obiad. Po takim tygodniu będę się czół jak robot domowy „pranie, sprzątanie,
gotowanie, itd.” Kopciuszek przy mnie to amatorka. Na dodatek moja ślubna
zadzwoniła, bym coś zrobił do kawy, bo po pracy wpadnie z kuzynką. A w szafie
już nie mamy słodyczy. Zagryzłem zęby. Myślałem, że wybuchnę. Usiadłem wziąłem
kilka głębokich wdechów. Pomyślałem, Deseroteka jest jedynym ratunkiem. Co to
jest? To zakładka na stronie producenta słodyczy firmy „dr Gerard”, gdzie
znajdują się ciekawe i proste przepisy na różne desery. Mój wybór padł na „Deser
lodowy z domowym sosem z gorzkiej czekolady z mixem kruchych ciasteczek i rurek
waflowych”. Nie będę przepisywał przepisu odsyłam Was do strony internetowej. Tylko
dodam, że głównym składnikiem są ulubione lody oraz ciasteczka i rurki mogą być
rurki cynamonowe. Dużym plusem jest to, że przy większości prac może pomagać
dziecko. W taki oto sposób zleciał nam ranek i po południe. Nadeszła godzina
szesnasta i oczekujemy gości. Trzymajcie za nas kciuki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz