środa, 20 grudnia 2017

Świąteczna gorączka.

          Już odechciało mi się Świąt. Od poniedziałku sprzątam, gotuję, robię zakupy. Mało tego moja córeczka się rozchorowała i ma areszt domowy. Złapała jakąś bostonkę. Wysypało ją na całym ciele. Nawet w buzi. Teraz mam dwie listy. Jedną od żony, co mam zrobić i drugą od lekarza, jak podawać lekarstwa. Już mi się myli, na którą mam patrzyć. Czy w kolejce do mięsnego przyda mi się dawkowanie syropu? A czy przy podawaniu leków skorzystam z umyć drzwi i kaloryfery. Jedyną stałą w tej sytuacji są przysmaki „dr Gerard”. Czy dziecko zdrowe, czy chore zawsze ma ochotę na wafelka, rurkę czy biszkopta. Więc od rana mam, idź po chleb, zrób dzieciom i sobie śniadanie, podaj lekarstwa Tosi, ugotuj groch, wstaw pranie, w między czasie pobaw się z córką i poczytaj jej, umyj toaletę i zrób ziemniaki na obiad. Po takim tygodniu będę się czół jak robot domowy „pranie, sprzątanie, gotowanie, itd.” Kopciuszek przy mnie to amatorka. Na dodatek moja ślubna zadzwoniła, bym coś zrobił do kawy, bo po pracy wpadnie z kuzynką. A w szafie już nie mamy słodyczy. Zagryzłem zęby. Myślałem, że wybuchnę. Usiadłem wziąłem kilka głębokich wdechów. Pomyślałem, Deseroteka jest jedynym ratunkiem. Co to jest? To zakładka na stronie producenta słodyczy firmy „dr Gerard”, gdzie znajdują się ciekawe i proste przepisy na różne desery. Mój wybór padł na „Deser lodowy z domowym sosem z gorzkiej czekolady z mixem kruchych ciasteczek i rurek waflowych”. Nie będę przepisywał przepisu odsyłam Was do strony internetowej. Tylko dodam, że głównym składnikiem są ulubione lody oraz ciasteczka i rurki mogą być rurki cynamonowe. Dużym plusem jest to, że przy większości prac może pomagać dziecko. W taki oto sposób zleciał nam ranek i po południe. Nadeszła godzina szesnasta i oczekujemy gości. Trzymajcie za nas kciuki. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz