Tego dnia bardzo bolała mnie głowa. Usiłowałam sobie
przypomnieć co robiłam poprzedniego dnia. Jednak przy moim trybie życia nie
było to takie proste. Niemal co dnia chodziłam na imprezy, poznawałam nowych znajomych,
piłam z nimi alkohol i od czasu do czasu brałam jakieś podejrzane prochy. Byłam
już na prostej drodze do uzależnienia. Owego dnia z zapamiętanych strzępów
zdarzeń wiedziałam, że wzięłam pieniądze koleżanki przeznaczone na kupno
działek i wydałam je na własne potrzeby. Tego dnia byłam trzeźwa i umysł miałam
w miarę jasny. Ona mnie zabije. Powiedziałam do siebie. Jak mogłam
skonfliktować się z tak niebezpieczną osobą. Nawet nie pamiętam ile jej
ukradłam. Myślałam z przerażeniem. Postanowiłam szybko wynieść się z
zajmowanego przeze mnie mieszkania. Jechałam autobusem dokładnie nie wiedząc
dokąd. Tam podsłuchałam rozmowę dwóch dziewczyn, które jechały do klasztoru.
Wtedy zaświtał mi pewien plan. Poszłam za nimi i tak dotarłam do domu
zakonnego. Mistrzyni postulatu była zdumiona, że ktoś wyglądający jak ja może
mieć powołanie do życia zakonnego. Ja jednak przysięgałam, że to jest moim
największym pragnieniem. Pracowałam w kuchni.. Gotowałam obiady oraz
sprzątałam. Czasem wychodziłam z jedną z sióstr aby kupić dla dzieci, którymi
się zajmowałyśmy RURKI CYNAMONOWE DR GERARDA.
Planowałam przeczekać w klasztorze jakiś czas a później wrócić do
poprzedniego życia. Pewnego dnia jedna z sióstr powiedziała mi: Siostro Placydo
jaka siostra jest pobożna. Tak naprawdę nie modliłam się tylko pochylałam głowę
i myślałam. Z czasem zaczęłam naprawdę się modlić a życie w klasztorze coraz
mniej mi doskwierało. Coraz rzadziej nawiedzały mnie myśli o odejściu aż
zniknęły zupełnie. Pewnego dnia odkryłam, że nie tęsknię za dawnym życiem i aż
do śmierci chcę żyć jako siostra Placyda. Opowiedziałam historię mego życia
przełożonej i księdzu, który był wtedy moim spowiednikiem. Do dziś dnia jestem
w klasztorze i modle się za moich dawnych znajomych. Chciała bym im pomóc jednak
prócz modlitwy nic nie mogę im ofiarować.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz