Cały listopad był
pogodowo bardzo przeciętny i kapryśny. Już na Wszystkich Świętych powiało
zimnem, oraz spadło trochę deszczu, deszczu ze śniegiem – a gdzie niegdzie
nawet i samego śniegu. A jeszcze dzień wcześniej, wyglądało to tak jak
bylibyśmy w całkiem innej strefie klimatycznej. Świeciło słońce, wiał bardzo
ciepły – choć dość mocny – południowy wiatr. Październik pożegnał się bardzo
przyjaźnie i miło… W prognozach pogody przestrzegano, że nocą ma nadejść jakiś
gwałtowny front atmosferyczny. Ostrzeżenia informowały nawet o tym, że te
anomalie przypominać mogą tak zwany „Armagedon”! Przestrzegano przed
wychodzeniem z domu i wyjazdami. Informowano o tym, że w niektórych miastach
pozamykano nawet stare cmentarze, ze względu na bezpieczeństwo ewentualnych
osób, odwiedzających groby. A ponieważ radzono, aby dodatkowo zabezpieczyć się
w trwałą żywność i baterie, postanowiłem wybrać się do sklepu, aby dokonać
zakupów i ewentualnie zabezpieczyć się na niespodziewany trudny czas.
Najważniejsze rzeczy, to baterie i suchy prowiant. Ważnymi rzeczami, są
słodycze! Bo co mi z tego, że będę miał mąkę, kaszę i makaron, jak nie będzie
prądu, gazu i wody… Jak będę miał ciastka – zwłaszcza smaczne i zdrowe – takie
jak produkuje firma Dr Gerard… To będę w pełni zabezpieczony. Zatem w ostatni
październikowy ciepły wtorkowy dzień, poszedłem do dobrze zaopatrzonego
pobliskiego sklepu. Kupiłem w nim następujące produkty:
- ciastka Jungle - nowy produkt Dr Gerard
- ciastka Scooby Doo Doobies
- ciastka Mafijne
- czekoladki Pasja o smaku wiśniowo-rumowym
- rurki cynamonowe
A do tego jeszcze baterie, wodę i mleko. I tak czując się
już całkiem bezpieczny, czekałem na kolej rzeczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz