wtorek, 12 grudnia 2017

Niezbędny prowiant




   Cały listopad był pogodowo bardzo przeciętny i kapryśny. Już na Wszystkich Świętych powiało zimnem, oraz spadło trochę deszczu, deszczu ze śniegiem – a gdzie niegdzie nawet i samego śniegu. A jeszcze dzień wcześniej, wyglądało to tak jak bylibyśmy w całkiem innej strefie klimatycznej. Świeciło słońce, wiał bardzo ciepły – choć dość mocny – południowy wiatr. Październik pożegnał się bardzo przyjaźnie i miło… W prognozach pogody przestrzegano, że nocą ma nadejść jakiś gwałtowny front atmosferyczny. Ostrzeżenia informowały nawet o tym, że te anomalie przypominać mogą tak zwany „Armagedon”! Przestrzegano przed wychodzeniem z domu i wyjazdami. Informowano o tym, że w niektórych miastach pozamykano nawet stare cmentarze, ze względu na bezpieczeństwo ewentualnych osób, odwiedzających groby. A ponieważ radzono, aby dodatkowo zabezpieczyć się w trwałą żywność i baterie, postanowiłem wybrać się do sklepu, aby dokonać zakupów i ewentualnie zabezpieczyć się na niespodziewany trudny czas. Najważniejsze rzeczy, to baterie i suchy prowiant. Ważnymi rzeczami, są słodycze! Bo co mi z tego, że będę miał mąkę, kaszę i makaron, jak nie będzie prądu, gazu i wody… Jak będę miał ciastka – zwłaszcza smaczne i zdrowe – takie jak produkuje firma Dr Gerard… To będę w pełni zabezpieczony. Zatem w ostatni październikowy ciepły wtorkowy dzień, poszedłem do dobrze zaopatrzonego pobliskiego sklepu. Kupiłem w nim następujące produkty:

- ciastka Jungle - nowy produkt Dr Gerard

- ciastka Scooby Doo Doobies

- ciastka Mafijne

- czekoladki Pasja o smaku wiśniowo-rumowym

- rurki cynamonowe

A do tego jeszcze baterie, wodę i mleko. I tak czując się już całkiem bezpieczny, czekałem na kolej rzeczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz