czwartek, 31 marca 2022

Wycieczka

  

       Wraz z naszymi wnukami postanowiliśmy wybrać się na jednodniową wycieczkę nad morze. Z racji tego, że jeszcze nie ma tłumów nad morzem wiedzieliśmy, że nie będziemy mieli problemu ze skorzystania transportu publicznego, a dla dzieci wycieczka pociągiem i tramwajem to będzie wielka frajda! Wyruszyliśmy wcześnie rano tak, by być już na miejscu w Trójmieście przed południem. Dzieci podróż pociągiem zniosły wspaniale. Były zachwycone tym, że mogą chodzić po pociągu w czasie jazdy, poznały Panią konduktor, która opowiedziała im co nieco o swojej pracy. Ja przygotowałam się również na wszelkiego rodzaju zachcianki dzieci. Wszyscy wiemy, że dzieciaczki szybko głodnieją, albo lubią mieć ze sobą jakąś przekąskę. Przygotowałam im wiele owoców i warzyw, ale również nie zabrakło "czegoś na ząbek". Nasze wnuki uwielbiają Ciastka Pryncypałki Dr Gerarda. W podróży sprawdziły się świetnie Krakersy Artur. PO dotarciu nad morze, dzieci były wręcz zachwycone wielką piaskownicą oraz ilością wody. Niestety nie mogły się jeszcze wykąpać w morzu, ale obiecaliśmy im, że na pewno wrócimy latem i to na dłużej. Droga powrotna minęła nam bardzo szybko, dzieci były bardzo zmęczone więc w pociągu szybko udało im się przysnąć na całą trasę, a my z mężem mieliśmy okazję, żeby wypić ciepłą kawę oraz posmakować nowości Dr Gerarda.

Wspomnienia z dzieciństwa

 

       Znacie ten smak dzieciństwa bloku czekoladowego? Mnie ten smak właśnie na myśl przywodzi moje lata spędzone na wakacjach na wsi u dziadków. Pamiętam jak moja babcia wieczorem przygotowywała wszystkie składniki na blok czekoladowy, tak by następnego ranka był on gotowy do zjedzenia. Postanowiłam więc ten smak odtworzyć. Znalazłam super przepis w internecie, który okazał się bardzo prosty i szybki w przygotowaniu.

Składniki

-150 ml mleka

-250 g masła

-175 g cukru

-60 g kakao

-300 g mleka w proszku

-100 g herbatników Chococool  Dr Gerarda

-80 g żurawiny

-100 g orzechów laskowych

Nagrzać piekarnik do 200 stopni. Orzechy wysypać na blachę ipiec 10 minut. Gorące zawinąć w bawełnianą ścierkę i pocierając usunąć brązową błonkę. 

Masło, mleko, cukier i kakao umieścić w garnku. Podgrzewając mieszać do połączenia. Zdjąć z palnika przed zagotowaniem - to bardzo ważne! Do gorącej masy, miksując wsypywać stopniowo mleko w proszku. 

Wsypać pokruszone herbatniki i posiekaną żurawinę. Na końcu wmieszać całe laskowe orzechy. Keksówkę wyłożyć folią spożywczą. Przełożyć do formy masę, wyrównać, wstawić do lodówki na co najmniej 4 godziny. Schłodzony blok kroić ostrym nożem.

Polecam serdecznie herbatniki Chococool cream Dr Gerarda, sprawdziły się świetnie w tym przepisie. 

Dla podniebienia

  

     Sernik z nutą cynamonu na spodzie z herbatników Chococool cream Dr Gerarda, o pięknym pomarańczowo - złotym kolorze. Pyszny i elegancki. Nie jest pracochłonny, ale każe na siebie dość długo czekać. Aby jeszcze ułatwić sobie życie można dzień lub dwa dni wcześniej przygotować puree z dyni, przechowywać w lodówce, a potem tylko odpowiednio wcześniej wyjąć, żeby nabrało temperatury pokojowej. To jest naprawdę ważne, bo jeżeli składniki masy serowej mają różne temperatury to sernik nie będzie się równo wypiekał. Upiekłam go dzisiaj, jutro będziemy go próbować. Jak na moje oko wyszedł doskonały. Wierzch gładki, bez wybrzuszeń i pęknięć, a środek zwięzły i kremowy. Oby i Wam taki wyszedł. 

Składniki

-100 g masła

-300 g herbatników Chococool cream

Na masę serowo-dyniową

-1 kg dyni 

-7 opakowań serka śmietankowego Twój Smak

-1 szklanka mleka skondensowanego słodkiego

-4 jajka

-1 szklanka cukru trzcinowego

-3 łyżki mąki ziemniaczanej

-1 łyżka ekstraktu waniliowego

-1 łyżeczka cynamonu

Wcześniej przygotowujemy puree z dyni. Wszystkie składniki masy serowej wyciągamy z lodówki, aby miały temperaturę pokojową. Następnie rozpuszczamy masło, a herbatniki rozdrabniamy malakserem. Foremkę natłuszczamy odrobiną roztopionego masła. Resztę masła wlewamy do herbatników i razem mieszamy. 

Gotową masą wylepiamy spód i boki foremki. Foremkę wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni i pieczemy ok. 10 minut. Po tym czasie foremkę wyjmujemy i odstawiamy do ostygnięcia. 

Do misy miksera wkładamy wszystkie serki i ubijamy na niskich obrotach, następnie dosypujemy mąkę, cynamon i cukier po łyżce. Następnie dodajemy puree z dyni, a za nim wszystkie jajka na raz. Gdy jajka się rozprowadzą w masie serowej to wlewamy mleko skondensowane i ekstrakt waniliowy. Masa będzie rzadka, ale to nie szkodzi. Na przestudzony spód wylewamy masę serową. 

Wstawiamy do piekarnika nagrzanego  do 240 stopni i pieczemy 10 minut, a następnie zmniejszamy temperaturę do 110 stopni i pieczemy ok. 1 godziny i 15 minut. Piekarnik wyłączamy, gdy brzegi będą ścięte, a przy potrząsaniu środek będzie jeszcze drżał, uchylamy drzwiczki piekarnika, aby powstała szpara. Ciasto pozostawiamy w piekarniku do całkowitego ostygnięcia. Następnie ciasto przykrywamy folią i wstawiamy do lodówki, najlepiej na noc.

Kawa i słodycze Dr Gerarda.

 Pierwsze dni w sanatorium były takie mało ciekawe. Wstawanie o siódmej, za godzinę śniadanie do południa  zabiegi, później obiad, a po obiedzie jakiś spacer i tak w kółko.  Do pewnego momentu tak było, ale się odmieniło. Po dwóch dniach  dojechała pani, która zresztą zemną zamieszkała i wtedy zrobiło się całkiem fajnie. Razem chodziłyśmy na spacery zaliczając różne szlaki.  Ania wpadła na pomysł,  że może byśmy zaprosiły do nas do pokoju nasze sąsiadki na kawę i ciastka Dr Gerarda, które Ania ze sobą przywiozła
A były to  ciastka wafelki Pryncypałki Dr Gerarda i herbatniki Chococol cream, których ja w ogóle nie znałam.  Po kolacji zaprosiłyśmy je do nas i umówiłyśmy się z nimi, że spotykamy się u nas o godz. 19-stej. Panie były bardzo mile zaskoczone naszym zaproszeniem, przychodząc do nas przyniosły ze sobą słodycze i owoce. Wieczór upłynął nam w miłej atmosferze,  bardzo smakowały im ciastka Dr Gerarda.  Od tej pory do końca turnusu zawsze trzymałyśmy się razem wspominając ten pierwszy wspólnie spędzony wieczór i smaczne ciastka Dr Gerarda. 

Krakersowe cudo.

 Pyszne ciasto bez pieczenia na krakersach, i do tego jeszcze bardzo szybko się go robi, ponieważ jest
bardzo proste. Czas przygotowania to około 30 min + czas oczekiwania.  Jedna  porcja to tylko 215 kcal
Składniki;
-2 paczki krakersów Artur Cracker Mix Salty Dr Gerarda
-1/2 l mleka
-5 łyżek cukru
-5 łyżek kaszy manny
-kwasek cytrynowy
-250 g masła
-1 żółtko
-1 czerwona galaretka
-80 g ciemnej czekolady
-ciastka wafelki Dr Gerarda
Przygotowanie
Dno średniej blachy wykładamy krakersami Artur Crackers Mix Salty Dr Gerarda.
Rozrabiamy galaretkę według przepisu na opakowaniu i czekamy aby stężała..
Z mleka, cukru i kaszy na wolnym ogniu gotujemy masę około 5 min. cały czas mieszając. Masę studzimy.
Ucieramy masło z żółtkiem i odrobiną kwasku cytrynowego, dodając stopniowo ostudzoną kaszę mannę.
Na krakersy wykładamy kaszę mannę i tężejącą galaretkę. Układamy drugą warstwę krakersów Crackers Mix Salty Dr Gerarda i polewamy roztopioną czekoladą.
Na wierzchu ciasta układamy  wafelki  Pryncypałki Dr Gerarda, jako dekoracja  według swojego pomysłu..

Wyjazd do uzdrowiska Muszyna

 Wreszcie się doczekałam. Dzisiaj dostałam informacje, że za tydzień mam wyjazd do sanatorium.  

Czas teraz mamy taki, jaki mamy, więc myślałam, że w tym roku to ja się nie doczekam. tego wyjazdu do sanatorium.. 
 A tu taka niespodzianka, więc już zaczynam się pakować.     Bardzo nie lubię tego robić , ponieważ zawsze mam problem co mam ze sobą zabrać, co mi będzie bardziej potrzebne, a z czego mogę jednak zrezygnować i tak wkładam różne rzeczy do walizki, a przed samym wyjazdem i tak mam dylemat czy wszystko wpakowałam, czy o czymś nie zapomniałam, a może jednak z tego czy owego nie będą korzystać, więc po co zabierać.   
Zastanawiam się co mam sobie wziąć do jedzenia w czasie podróży.  Trzeba o wszystkim pomyśleć tak żeby się nic nie pogniotło. Już wiem mam pudełka śniadaniowe na kanapki, więc do jednego  wsadzę jakieś smakowite kanapeczki, a do drugiego  wpakuję pyszne chrupiące wafelki Pryncypałki Dr Gerarda, żeby. mi się w podróży nie pogniotły.  Wezmę sobie też krakersy Artur Crackers Mix Salty Dr Gerarda, które  są bardzo kruche  i smaczne chociaż są to ciasteczka  słone, ale ja je bardzo lubię.    
Zabiorę też ciastka herbatniki Chococol Dr Gerarda, one mają dosyć trwałe opakowanie, więc mam nadzieję, że mi się w podróży  nie zgniotą.   Bardzo się cieszę z tego wyjazdu, zabiegi, górskie powietrze i długie spacery na pewno dobrze mi zrobią. 
Jeszcze tylko kilka  dni i mój wyjazd stanie się faktem.

Urodziny

 

      Z okazji urodzin mojej wnuczki postanowiliśmy zorganizować jej przyjęcie, niespodziankę. Nasza mała księżniczka obchodziła 5 urodziny, które zdecydowaliśmy się wyprawić w super fajnym miejscu dla dzieci. Na pewno wielu z Was było w takich super salach zabaw dla dzieci z wieloma zjeżdżalniami, zabawkami, basenami z kulkami. Właśnie na takie miejsce zdecydowaliśmy się w tym roku. 

Wiedzieliśmy, że dzieci będą się świetnie bawić pod opieką wykwalifikowanych osób, a rodzice czy opiekunowie w tym czasie będą mogli sobie porozmawiać czy wypić gorącą kawę. Wybraliśmy opcję z tortem i przekąskami dla dzieci, oraz z ciastem i kawą dla dorosłych. Super zaskoczeniem były słodycze Dr Gerarda. Nasza mała księżniczka je uwielbia, a w szczególności Krakersy Artur bo są małe poręczne. Dorośli również znaleźli coś dla siebie w słodkościach Dr Gerarda były to Ciastka Pryncypałki. 

Dzieci spędziły super czas na zabawach i wygłupach. Serdecznie polecamy takie zorganizowane urodziny dla dzieci, jest to bardzo wygodne dla osób, które dużo pracują i mają wiele obowiązków. Na pewno zdecydujemy się też na takie przyjęcie urodzinowe dla naszego wnuka. To była super zabawa!

Zielone pyszności

Wiosenne zielone ciacho z kremem śmietankowym, kruchymi słodyczami Dr Gerarda i galaretką winogronową. Pyszniutkie. Spróbujecie? Oto składniki:

Ciasto
-3 jajka
-200 g szpinaku
-3/4 szklanki cukru
-1 szklanka oleju
-2 szklanki mąki
-3 łyżeczki proszku do pieczenia

Krem
-250 g serka mascarpone
-330 ml śmietany kremówki 30%
-2 łyżki cukru pudru

Dodatkowo
-2 galaretki winogronowe
-kruche herbatniki w czekoladzie mlecznej od Dr Gerard 75 g

Sposób przygotowania: ciasto: szpinak dokładnie blenduję, jajka miksuję z cukrem na puszystą masę i stopniowo wlewam olej. Mąkę z proszkiem do pieczenia przesiewam, dodaję do masy i miksuję. Na koniec dodaję szpinak i wszystko mieszam łyżką do połączenia się składników. Tortownicę (około 24 cm) wykładam papierem do pieczenia i przelewam ciasto. Piekę w piekarniku nagrzanym do temperatury 180 stopni przez około 30 minut. Upieczone ciasto odstawiam do wystudzenia. Krem: serek mascarpone miksuję ze śmietanką i cukrem. Na zimne ciasto wykładam krem, rozkładam kruche herbatniki w czekoladzie mlecznej i schładzam. Galaretkę przygotowuję zgodnie z instrukcją na opakowaniu. Tężejącą galaretkę wylewam na słodycze. Podaję po całkowitym stężeniu. Do przygotowania wykorzystałam niezastąpione pod każdym względem słodycze od Dr Gerarda. Polecam i życzę smacznego!

„Odwieczny problem – kalorie”

Od momentu, kiedy naukowcy odkryli, że Słodkie i słone produkty zawierają coś, takiego jak „kalorie”, to tak naprawdę każdy produkt spożywczy jest w ich posiadaniu i bardzo wielu osobom spędza sen z powiek przez całe życie. Otóż dla specjalistów, znawców i zainteresowanych jak np. sportowcy, to chleb powszedni. Natomiast liczna grupa osób borykających się z nadwagą, otyłością i niekoniecznie z powodu spożywania produktów kalorycznych cierpi, szukając pomocy, często nieskutecznej. Wracając do kalorii, to nazwa ta pochodzi z łaciny tj. „Calor” wymawia się Kalor, a oznacza ciepło, którego jednostką jest kaloria. Od słowa Calor również pochodzą takie słowa jak kaloryfer i kalorymetr, którym możemy zmierzyć, ile kalorii ma spożywany produkt, a pomiar polega na spaleniu np. kotleta schabowego i pomiarze uzyskanego ciepła w procesie tego spalania. Ludzki organizm nie spala pokarmu, tylko metabolizuje i przekształca w niezbędną energię do funkcjonowania organizmu. Powyższy proces jest o wiele bardziej skomplikowany, niż nam się wydaje, więc poprzestańmy na kaloriach. W tej sytuacji cokolwiek zjemy, to dostarczymy do organizmu mniejsze lub większe kalorie. W przypadku Słodyczy również jest tak samo, tyle że możemy podzielić na: bezglutenowe dla uczulonych na gluten, bezcukrowe dla diabetyków, a jeśli chodzi o Słodycze dietetyczne, to jest kwestia sporna, ponieważ każdy słodki produkt ma kalorii mniej lub więcej i będzie zależało tylko od nas samych, czy zjemy np. jednego wafelka Pryncypałka do kawy, czy całe opakowanie lub jakikolwiek inny Słodki produkt z bardzo szerokiego asortymentu Dr Gerarda, to adekwatnie do ilości Słodyczy tyle dostarczymy kalorii. Dr Gerard nikomu nie żałuje ani nie wydziela, ile Słodyczy powinien zjeść, gdyż każdy ma swój rozum i może świadomie decydować o ilości kalorii dostarczanych swojemu organizmowi i decydować o swoim zdrowiu lub kształcie ciała. W celu zgłębienia wiedzy na powyższy temat odsyłam na „Kalorie”

NAJLEPIEJ NA WSI

Powoli zbliżają się ciepłe miesiące, moje dzieci już nie mogą doczekać się końca roku szkolnego. Czekają na ten dzień z utęsknieniem. Moment ten jest przez nich tak bardzo oczekiwany, ponieważ zaraz po tym jak odbiorą świadectwa, wyjeżdżają na wieś do dziadków. Uwielbiają tam przebywać, stąd cieszą się niezmiernie, za każdym razem, kiedy tylko mają tam jechać. Zatem za kilka miesięcy znów będą szczęśliwe. Moje maluchy nie chcą wyjeżdżać na żadne obozy, czy kolonie u babci i dziadka na wsi czują się najlepiej. Rzeczywiście tam mają najlepszą opiekę i troskę. Nic im tam nie brakuje. Mają wszystko. Jedzenie, pracę, relaks i rozrywkę. Mają czas bardzo wypełniony. Przede wszystkim dużo pomagają w ogrodzie, przy kurach i w gospodarstwie domowym. Wdrożyły się w te zajęcia naprawdę świetnie. Wspierają nawet babcię w kuchni. Przy gotowaniu obiadów, przyrządzaniu wszelkich posiłków. Niezwykle lubią te kulinarne doświadczenia. Również dużo czasu spędzają z innymi dziećmi w pobliskim sąsiedztwie, bawiąc się długimi popołudniami. Jednak chyba najlepiej moje maluchy lubią wieczory. Wtedy mogą razem z dziadkami posiedzieć, porozmawiać, pograć w planszówki, czy pooglądać telewizję. Towarzyszą im zwykle przy tym SŁODYCZE dr Gerarda. CIASTKA PRYNCYPAŁKI tej firmy zdobyły ich serca. Nie potrafią się bez nich obejść. Uwielbiają te wyroby. Dlatego nigdy ich tam nie brakuje.

Słodycze bez ograniczeń


Podróż nie zapowiada się obiecująco. Zepsuła się pogoda. Pada deszcz. Zuza od paru dni marzy o tym wekeendowym wypadzie na wieś. Chciała jak najwięcej czasu spędzić na podwórzu. Wyciągnąć z garażu rower, poczuć przestrzeń.  Odetchnąć świeżym powietrzem, wsłuchać się w śpiew ptaków - piękny głos wiosny, poczuć ciepły powiew wiatru na skroni. Jednak nagły powrót zimy pokrzyżował jej plany. Wyjazd oczywiście aktualny, z tą małą poprawką, że dziewczynka spędzi więcej czasu w domu. Czas spędzony w domu to jednak nie jest czas stracony. Babcia dla Zuzy ma zajęcie. Takie babskie sprawy. Pieczenie ciastek - to jest cała historia międzypokoleniowa. Podczas wyrabiania ciasta babcia dużo opowiada o dawnych zwyczajach jej rodziny. Zuza chłonie te historie z zaciekawieniem i niedowierzaniem. Jak świat się zmienił w czasie życia babci. Sama babcia nie dowierza wspominając swoje dzieciństwo. Jako dziecko babcia zamiast herbaty piła kawę zbożową bez cukru. Cukier był drogi i mało dostępny. W tamtych latach w domu babci herbatę piło się od święta. Ciastka też były od święta. Teraz herbata to codzienność a ciastka są dostępne od ręki, bez wysiłku. Na półce piętrzą się przeróżne słodycze od Dr Gerarda i innych producentów. Już nie trzeba wypiekać ciastek samemu. Chcesz słodycze to masz słodycze bez żadnych ograniczeń.

WSPANIAŁY CZŁOWIEK

Moja wieloletnia przyjaciółka jest bardzo dobrym człowiekiem. Zawsze taka była od kiedy pamiętam, już od dzieciństwa wyróżniała się swoją wrażliwością, uczynnością i empatią. Już wtedy potrafiła dostrzegać potrzeby drugiego człowieka, przedkładała dobro swoich koleżanek i kolegów nad swoje. Zostało jej to do dziś. Za bardzo nie myśli o sobie, raczej o innych, poświęca ludziom bardzo dużo czasu. Pasjonuje ją działalność charytatywna, intensywnie angażuje się w kwestie społeczne. Zajmuje się osobami chorymi, także bezdomnymi. Daje im siebie . Wspiera ich na różne sposoby. Oferuje pomoc materialną, , ale także psychologiczną. Z wykształcenia jest psychologiem, więc ma do tego predyspozycje. Potrafi naprawdę przywrócić człowieka do życia, nic dziwnego, ma przecież ogromne doświadczenie. Poza tym ma też dobre serce a to jest bardzo istotne. Bez niego nie zrobiłaby zbyt wiele. Zawsze podziwiałam jej osobowość. Jest wspaniałą kobietą. Kasia nie założyła swojej rodziny. Chyba dlatego, że nigdy nie myślała o sobie. Kiedyś bardzo tego pragnęła, jednak wszystko potoczyło się inaczej. Cieszę się, że ją znam, ona wnosi wiele pozytywnych wartości w moje życie. Z tego względu bardzo zabiegam o spotkania z nią. Chociażby jutro też mamy się zobaczyć. Przychodzi do mnie na obiad. Kupiłam jej ulubione SŁODYCZE. CIASTKA PRYNCYPAŁKI DR GERARDA przywitają ją w salonie.

Wymyśliłam cię......

 

     Sernik to jedno z moich ulubionych ciast. Mogłabym zjeść całą blachę i również wymyślać go z różnymi dodatkami. Jednym słowem uwielbiam każdą jego odmianę. Postanowiłam upiec sernik na spodzie z herbatnikami Chococool cream Dr Gerarda. Jak na moje podniebienie to wyszedł mi rewelacyjny. Nie za słodki, taki w sam raz, a inspiracją były jak zwykle słodycze Dr Gerarda. Tym razem postawiłam na Chococool cream, ponieważ chciałam żeby wizualnie był inny i udało się!

Składniki

-200 g herbatników Chococool cream

-2 duże łyżki jogurtu naturalnego

-80 g masła

Masa serowa

-250 g serka kremowego

-500 g sera białego tłustego zmielonego

-3 białka

-1 żółtko

-1 budyń śmietankowy

-1 cukier waniliowy

-1/2 szklanki cukru pudru

Dodatkowo

- 4 brzoskwinie

Brzoskwinie przekroić na połówki, usunąć pestki i pokroić na mniejsze cząstki. Herbatniki pokruszyć, dodać jogurt i masło, wszystko razem wymieszać. Tortownicę wyłożyć papierem do pieczenia. Wylepić 3/4 masą herbatnikową spód i boki. 

W misce umieścić ser, cukier waniliowy, budyń, żółtko. Wszystko dokładnie wymieszać, na koniec ubić pianę z białek i pomału wmieszać łyżką pianę do masy serowej. Wylać masę na spód herbatnikowy i piec w piekarniku w160 stopniach ok. 60 minut.

Burzliwy poranek

Wtorek – pierwszy lutego. Obudziłem się o ósmej. Czułem że naładowany jestem pozytywną energią, wstałem z rozmachem i natychmiast zrobiłem kilka przysiadów. Następnie postanowiłem, że zrobię sobie „małą czarną”, więc podszedłem do ekspresu. Do moich uszu docierał świergot jakichś ptaków, którym byłem trochę zaskoczony. Kiedy ekspres przygotowywał mi czarujący aromatyczny napój, spojrzałem na blat szafki. A na nim kusząco leżały pozostawione przez Gabrysię, ciastka Pryncypałki i herbatniki Chococool carem – smakowite produkty firmy Dr Gerard. Z wielką ochotą wziąłem sobie po jednym z nich i podszedłem do okna aby podnieść rolety i szeroko uchylić okno. Wydawało się, że pogoda jest odpowiednia do tego aby nieco ruszyć się po Świerzym powietrzu, ale kiedy odsłoniłem okna, to okazało się, że moja wyobraźnia zrobiła mi sporego psikusa. Jasno było jedynie dlatego, że nocą spadło kilka centymetrów śniegu a z przesuwającej się w kierunku wschodnim sporych rozmiarów ciemnej chmury, zaczął znowu prószyć biały puszek. Chmura wyglądała jakby na burzową, taką która pojawia się raczej na przełomie wiosny a nie początkiem lutego, ale wszelkiego rodzaju anomalia pogodowe są dziś na porządku dziennym, więc nawet nie byłem zbytnio zaskoczony takim niecodziennym zjawiskiem. Zaglądnąłem do Gabrysi, ale ona spała jeszcze tak mocno, że aż pochrapywała, przygłuszając tym pochrapywaniem świergot ptaków płynący z głośnika nastawionego jako budzik telefonu. Stwierdziłem że niech sobie jeszcze pośpi, ja tymczasem znajdę sobie jakieś zajęcie. Jednak kiedy już zamykałem drzwi do pokoju Gabrysi, to z za okna dotarł potężny błysk. Za kilka sekund huknęło coś jak z armaty – i się uspokoiło. Wiatr zaczął wdzierać się do mieszkania przez otwarte okno, więc czym prędzej pospieszyłem aby je zamknąć. Mój pośpiech oraz dodatkowa nieostrożność doprowadziły do tego, że przewróciłem stojącą jeszcze choinkę. Grzmot obudził Gabrysię która zerwała się na równe nogi i przybiegła do mnie. A kiedy zobaczyła rozwaloną choinkę, to skojarzyła sobie z tym, że to ja ją obudziłem – i mi się dostało…

Niespodzianka pod stojakiem

Choinka jak co roku, miała być rozbierana w środę 2 lutego, bo Gabrysia mówiła, że tak nauczyła ją babcia. Babcia powiedziała Gabrysi że taka jest tradycja – a tradycje należy szanować. Przypomniałem sobie przy tej okazji, że moja babcia też mówiła mi o tym, że choinkę przystraja się w wigilię Bożego Narodzenia a rozbiera się ją 2 lutego – tak twierdziła mama mojego ojca. Natomiast moja mama nauczona była w swoim domu, że choinkę rozbiera się po święcie Trzech Króli. Pamiętam że często dochodziło do sporów rodzinnych na ten temat. W końcu ustalone zostało tak, że w lata nieparzyste choinka będzie stać do Trzech Króli, natomiast w parzyste – do 2 lutego. U nas bez żadnych sporów doszliśmy z Gabrysią do porozumienia, że przyjęty zostanie ten dłuższy termin. Moja małżonka miała jedynie żal do mnie, że z mojej przyczyny nie udało się dotrzymać tradycji, którą przekazała babcia Gabrysi. A moja żona tradycje przekazane przez babcię, traktuje jak święte relikwie! Za karę sam musiałem posprzątać cały bałagan i odkurzyć mieszkanie. W nagrodę jednak dostał mi się nie lada przysmak, gdyż oto pod osłoną stojaka pod choinkę, schowane były nie lada smakołyki, w postaci produktów firmy Dr Gerard - krakersy Artur Crackers Mix Salty, ciastka Pryncypałki, oraz herbatniki Chococool carem. Tak byłem tym faktem pozytywnie zaskoczony, że aż krzyknąłem z wrażenia! Gabrysia jak tylko usłyszała mój krzyk, to przybiegła natychmiast, bo pomyślała sobie że coś mi się stało niedobrego. Popatrzyła – a tu same dobre rzeczy… Ucieszyła się i oboje zaczęliśmy się śmiać.

Przemyślenia

Przy cappuccino i bardzo smacznych – naszych ulubionych – ciasteczkach firmy Dr Gerard, zastanawialiśmy się snując domysły, któż to mógł wpaść na taki zwariowany pomysł, aby pod osłonę stojaka pod choinkę schować jakieś rzeczy. Takie pomysły mogły być w stylu wuja Franka, albo stryja Cześka – ale ich w tym roku ani na święta nie było. Zaczęliśmy analizować, kiedy mogło się to zdarzyć – oboje Gabrysią zgodnie doszliśmy do wniosku, że musiało się to stać pomiędzy Wigilią a świętem Trzech Króli. Mnie nikt konkretny nie przychodził do głowy. Natomiast Gabrysia delektując się subtelnie tym co ostatnio najbardziej jej smakuje – czyli herbatniki Chococool carem – doszła do wniosku, że musiał to być któryś z jej braci i najprawdopodobniej jest to Marek, bo najmłodszy i zawsze trzymają się głupoty jego głowy. I dodała, że nieważne któż to taki – słodycze się przydadzą do kawy, natomiast krakersy Artur Crackers Mix Salty doda do sałatki owocowej na podwieczorek. Tymczasem po burzy śnieżnej z piorunami nie było już ani śladu. Chmury tylko przemieszczały się w kierunku wschodnim. Gabrysia miała w planie wyjście do miasta, bo nazajutrz – 2 lutego - mieliśmy – jak co roku – pójść do cioci Marii na imieniny. W pierwszej dekadzie lutego zawsze mamy duże zamieszanie, bo najpierw imieniny cioci, później – 4 lutego urodziny stryja Cześka, za kolejne dwa dni znowu urodziny – tym razem wuja Franka! I tak do połowy miesiąca jeszcze parę mniej lub bardziej ważnych wydarzeń…

POWAŻNA ROZMOWA

Zdrowie jest dla mnie najcenniejszą wartością w życiu. Naturalnie są inne niezwykle istotne. Jednak, jak zdrowia nie ma, wszystko inne traci znaczenie. Dlatego tak ważne jest, aby o nie dbać z największą starannością. Przyznam, że robię wszystko, co w mojej mocy, by utrzymać dobre zdrowie. Przede wszystkim odpowiednio się odżywiam. Właściwa dieta można powiedzieć jest tutaj jednym z istotniejszych czynników. Nawet nie bałabym się powiedzieć kluczowa. Takie jest moje zdanie. Odżywianie ma decydujący wpływ na nasze samopoczucie. Z tego też względu przywiązuję ogromną uwagę do tego, co jem. Mój mąż twierdzi, iż trochę przesadzam, ale wcale się tym nie przejmuję. Z resztą dzięki temu, że zdrowo się żywię mam o wiele większą odporność od niego. Bardzo rzadko łapię wszelkie infekcje. W przeciwieństwie do niego. Mariusz naprawdę często choruje. Nic dziwnego. Żywność przetworzona, którą tak często spożywa właśnie na to pracuje. Niestety nie daje się przekonać do zmiany diety mimo to, że wie jakie są tego korzyści. Widzi je przecież dokładnie i namacalnie u mnie. Muszę z nim o tym poważnie porozmawiać. Dzisiaj będę miała taką okazję. Wcześniej wraca z pracy, więc wieczorkiem przy herbatce i jakiejś słonej przekąsce podejmę ten temat. Myślę, iż KRAKERSY ARTUR CRACKERS MIX SALTY POMOGĄ MI W TYM ZADANIU.

Dobry pomysł

Z uprzątnięciem choinki poradziłem sobie nadzwyczaj szybko – nawet nie przypuszczałem że posiadam takie zdolności do robienia porządków. Poczułem jakieś przyniżenie – bo raczej nie miałem się czym zmęczyć. Dwie kawy które wypiłem do tej pory, raczej słabo podziałały… Gabrysia też ruszała się jak mucha w smole, z tym wybieraniem się do miasta. Po porannym przypływie energii, musieliśmy oboje przejść na wolne obroty. Początkowo miałem taki plan, że jak Gabrysia wyjdzie, to ja zajmę się robieniem porządków w piwnicy, ale jak już dopadło mnie znużenie, to wiedziałem że po wyjściu Gabrysi, moje plany pójdą w diabły – i najpewniej utnę sobie drzemkę. Stwierdziłem więc, że pójdziemy razem na zakupy. Kiedy powiedziałem żonie o moim wspaniałym pomyśle, to sądząc po jej minie, zbytnio nie była zadowolona. Pewnie miała w planie, że przejdzie się po jakichś babskich sklepach – no a ze mną to za bardzo sobie po nich nie pochodzi… Oboje wybieraliśmy się jak sójka za morze. Poruszaliśmy się ociężale, jakby na siłę. W pewnym momencie zadzwonił telefon Gabrysi. Okazało się, że dzwoni Ola – kuzynka Gabrysi. Zamierza wybrać się zrobić zakupy i postanowiła że mogłaby nas odwiedzić. Z ogromną radością zaprosiliśmy ją na południową kawę. Ola przywiozła ze sobą słodycze – produkty firmy Dr Gerard. Były to - krakersy Artur Crackers Mix Salty, ciastka Pryncypałki, oraz herbatniki Chococool carem. Ola jest córką cioci Marii i tak naprawdę, to przyszła aby dowiedzieć się, co my chcemy sprezentować cioci na imieniny, aby nie kupić też czegoś podobnego, albo nawet wręcz tego samego. Reasumując – dobry pomysł miała Ola z tym przyjazdem do nas.

"Wiązanka" Leszka

Dotychczasowe plany wzięły w łeb. Może i wyszło to nam na dobre, że Gabrysia z Olą poszły same na te zakupy. Od samego rana bowiem nie mogliśmy się dogadać w jakiejkolwiek sprawie. Widmo naszej kłótni wisiało na włosku i gdybyśmy byli razem na tych zakupach, to na sto procent do tej przynajmniej sprzeczki by doszło. Wierzyłem że Gabrysia z Olą się dogada, bo obie bardzo się lubią, szanują i zawsze potrafią znaleźć wspólny język. A ja postanowiłem, że wsiądę w auto i pojadę do męża Oli – Leszka. Ola powiedziała że składa on nowe meble które właśnie sobie kupili, więc zadzwoniłem do niego z propozycją pomocy. Obaj też zawsze potrafimy się dogadać i zawsze dobrze się nam współpracuje. Zgodność charakterów w takich okolicznościach, to jest bardzo ważna rzecz. Z Leszkiem nie tylko dogadujemy się dobrze w trakcie wykonywania różnych prac, ale mamy również zgodne kryteria smakowe. Dlatego też, zanim skierowałem się do niego, to postanowiłem wstąpić do sklepu. Leszek uwielbia dobre słodycze, więc kupiłem sprawdzone i przeze mnie też bardzo lubiane, produkty firmy Dr Gerard. Przez chwilę zastanawiałem się co mam wybrać z szerokiego asortymentu, w końcu moja decyzja została podjęta i wziąłem 3-pak - krakersy Artur Crackers Mix Salty, ciastka Pryncypałki, oraz herbatniki Chococool carem. Kiedy przyszedłem na miejsce to drzwi były już otwarte. Z dala słychać było jak Leszek się tłucze. Nagle głośno wrzasnął i zaraz po tym puścił całą wiązankę niecenzuralnych słów. Początkowo pomyślałem że to na moje przywitanie, ale okazało się, że przywalił sobie z całej siły w palec – na szczęście gumowym młotkiem.

Przykra kontuzja

Prawie cały ciężar przy składaniu mebli u Leszka spadł na mnie. Kciuk który otrzymał uderzenie młotkiem dość mocno spuchł i pulsująco intensywnie bolał. Do tego poczerwieniał i zaczął sinieć. Chciałem zabrać Leszka i pojechać z nim na pogotowie, ale ten uparty jak osioł, powiedział że nie. Szczęście w nieszczęściu, że to lewa ręka a on jest praworęczny. Nie wiedziałem za co mam się najpierw zabrać – chciałem zadzwonić do Oli, ale Leszek zacytował stare polskie przysłowie, „Baba z wozu – koniom lżej”. Znaleźliśmy jakieś środki przeciw bólowe i obłożyłem uraz lodem który był w zamrażarce. Unieruchomiłem i obandażowałem bolący staw – i mniej więcej za godzinę, było już znacznie lepiej, natomiast po ponownym założeniu lodu, opuchlina zeszła i nawet dało się lekko poruszać palcem. Tylko Sińce się zwiększyły a poza tym było w miarę dobrze. Kredens i szafkę złożyliśmy całkiem a komodę już prawie całkiem, kiedy Ola z Gabrysią wróciły z zakupów. Na stole porozkładały wszystko to co przyniosły – na samym środku umieszczając to co najsmaczniejsze – czyli produkty firmy Dr Gerard - krakersy Artur Crackers Mix Salty, ciastka Pryncypałki i herbatniki Chococool carem. Ola krzyknęła do Leszka żeby robił kawę, ale nie miała jeszcze pojęcia o tym, że jego boli palec. Leszek w tym momencie nie miał ochoty mówić Oli o tym że tak mocno przywalił się młotkiem, bo miał obawy że Oli „zatnie się płyta” i ciężko będzie ją uciszyć. Ale na tyle był sprawny, że zaparzył kawy w ekspresie a ja zaniosłem je i postawiłem na stole.

Dylematy

W środę – 2 lutego, Gabrysia wyjątkowo obudziła się wcześniej jak ja. Ba! To że obudziła się wcześniej, to może jeszcze nic dziwnego, ale to że wstała, zrobiła kawę i podstawiła mi ją pod nos jak jeszcze spałem, to niespotykane. Aromat podziałał na mnie bardzo pobudzająco, ale oprócz tego, to powietrze tamtej nocy było tak okropnie suche, że w nosie miałem pustynię i kiedy wciągnąłem nozdrzami nieco więcej wilgoci, to natychmiast po przebudzeniu zacząłem potwornie kichać. Gabrysia naliczyła, że kichnąłem aż dwanaście razy. Dobrze że nie postawiła mi tej filiżanki pod nosem, tylko trzymała w dłoni, bo mielibyśmy nerwowe chwile. Pogoda była podobna do tej z dnia poprzedniego, tyle że nie padało – choć w TV przestrzegali że również mogą pojawić się burze śnieżne. Na całe szczęście, przez cały czas tylko przewalały się chmury. Gabrysia zaczęła wymyślać, w jaki sposób złożymy życzenia cioci Marii, oraz wręczymy upominki. Raz twierdziła że apaszkę i cienkie rękawiczki zapakuje razem, to znów że osobno. Raz że ona wręczy w torebce apaszkę i rękawiczki a ja w pudełku spakowane słodycze, to znowu że ona wręczy wszystkie upominki a ja bukiet. W końcu ustaliliśmy tak, że do jednego pudełeczka spakujemy produkty firmy Dr Gerard - ciastka Pryncypałki i herbatniki Chococool carem, do drugiego zaś apaszkę i rękawiczki. Wszystko to włożymy do okolicznościowej torby i to wręczy Gabrysia. A ja – jako mężczyzna kobiecie – wręczę pokaźny bukiet czerwonych róż.

Dobre skojarzenia

Ciocia Maria była bardzo ucieszona z tego że ją odwiedziliśmy. Pochyliła się lekko nad okazałym bukietem czerwonych róż i głęboko nabrała powietrza nozdrzami. Powiedziała że uwielbia ten różany aromat. Wiedzieliśmy o tym doskonale, dlatego objechaliśmy pół miasta, aby znaleźć pachnące czerwone róże, bo o tej porze roku, to naprawdę ciężka sprawa. Tym bukietem zaraz zaopiekowała się Ola i wstawiła go do flakonu, następnie umieściła na samym środku stołu. A my najpierw zachwycaliśmy się wszyscy smakiem herbaty, którą jedynie ciocia potrafi przygotować w taki sposób, że smakuje jak żadna inna. Czekając na pozostałych gości, rozmawialiśmy sobie o wszystkim i niczym, przegryzając ciasteczka firmy Dr Gerard, które zapodała Ola. Według mnie, świetnie ze smakiem wspaniałej herbaty, komponowały się herbatniki Chococool carem, natomiast Gabrysia chwaliła sobie ciastka Pryncypałki. Leszek opowiadał o tym, że był ze swoim stłuczonym palcem u lekarza i miał robione USG, ale na szczęście po za krwiakiem lekarz niczego się nie dopatrzył. Ola mruknęła coś tam pod nosem, ale chyba na szczęście, nikt nie zrozumiał co powiedziała. No może tylko Leszek mógł się domyślać, bo głęboko westchnął i pokiwał głową. Ciocia natychmiast zorientowała się w sytuacji i bardzo zręcznie zmieniła temat, rozpakowując to wszystko co otrzymała od nas. Najpierw wyjęła kapelusz który otrzymała od Oli i Leszka. Natychmiast przymierzyła i poszła przeglądnąć się w lustrze. Później rozpakowała apaszkę i rękawiczki. Wszystko bardzo podobało się cioci i stwierdziła że będzie pasować jej do płaszcza. No i w tym momencie przyszli pozostali goście – i imprezka zaczęła się rozkręcać.

Ważny dzień

Kolejny bardzo ważny dzień w drugim miesiącu roku – czyli lutym, to wtorek 8 lutego. Tego dnia bowiem, swoje imieniny obchodzi moja Gabrysia. Musiałem jakoś uczcić to święto i nie dać plamy już z samego rana. Tak bowiem się składało do tej pory, że to moja żona budziła mnie rano – tylko raz tydzień temu również we wtorek 1 lutego, wstałem pierwszy. A tego dnia – w dniu imienin Gabrysi – warunki do tego aby obudzić się i od razu być pełnym energii, w moim przypadku graniczyło z cudem. Dlatego dzień wcześniej postanowiłem poczekać aż Gabrysia zaśnie, aby wyłączyć jej budzik w telefonie. A ona – jak na złość – kręciła się po całym mieszkaniu. To wyciągała coś z jednej szafki, to chowała coś do drugiej szafki, to przewracała szukając czegoś w szufladzie… I znowu – to do łazienki, do kuchni, to znów do pokoju. Ja już zacząłem udawać że śpię, ale obawiałem się tego że naprawdę zasnę i będzie klapa. Nie mogłem do tego dopuścić, bo zaplanowałem sobie, że rano jak wstanę to przygotuję śniadanie – tak uwielbianą przez Gabrysię sałatkę owocową z dodatkiem solonych ciastek firmy Dr Gerard krakersy Artur Crackers Mix Salty. A po śniadaniu zrobię kawę i podam ciastka Pryncypałki, oraz herbatniki Chococool carem. Lecz najpierw wezmę bukiet ulubionych przez nią anturium, podejdę do łóżka kiedy będzie jeszcze spała i złożę życzenia. Tak sobie to wszystko zaplanowałem – i chciałbym bardzo aby się spełniło.

Szczęśliwy poranek

Śniadanie bardzo nam smakowało. Banany z fetą, płatkami migdałowymi i specyficznymi słodkawo słonymi krakersy Artur Crackers Mix Salty, oraz greckim jogurtem, nasyciła i mnie i Gabrysię. Kawa i herbatniki Chococool carem, oraz ciastka Pryncypałki – także uskuteczniliśmy z wielkim apetytem. Produkty firmy Dr Gerard sprawdzają się w każdej sytuacji, w każdym miejscu i o każdej porze. Ale kawa była dla nas tego dnia już drugą porcją, ponieważ zaraz po przebudzeniu musieliśmy się oboje dobudzić. Przyczyn takiego a nie innego stanu rzeczy było kilka. Najistotniejsze z nich to takie, że mieliśmy oboje przewróconą noc dosłownie do góry nogami. Najpierw Gabrysia nie mogła zasnąć i kręciła się po całym mieszkaniu. A jak już się położyła, to wzięła sobie jeszcze jakąś książkę do czytania i ślepiała w nią jeszcze więcej jak godzinę. Ja w międzyczasie zasnąłem, ale przebudziłem się na szczęście o trzeciej nad ranem. Poszedłem do jej pokoju a ona mocno spała trzymając książkę w ręce. Najpierw wziąłem i wyłączyłem budzik w jej telefonie, później zagasiłem światło i poszedłem położyć się spać dalej. Rano wszystko było w porządku – poza pogodą. Na zewnątrz było bowiem mokro i nieprzyjemnie. Taka pogoda miała dodatkowy wpływ na nasze samopoczucie. Ale wszystko inne wyszło dokładnie tak jak sobie zaplanowałem. Mój budzik zadzwonił, przygotowałem kawę, wziąłem bukiet anturium – i poszedłem do śpiącej Gabrysi, aby złożyć jej życzenia imieninowe. Tak szczęśliwie zaczął się nam wtorek 8 lutego.

środa, 30 marca 2022

Słodycze najmniej kaloryczne

Słodycze najmniej kaloryczne Zacznę może od tego, że byłem z szokowany jak wielki wybór marek, rodzajów i smaków słodyczy niskokalorycznych oferują nam obecnie producenci słodkości. Nasz producent Dr Gerard ma bogatą gamę słodyczy niskokalorycznych , mniej i bardziej zdrowych. Proteinowych i zbożowych , pełnoziarnistych. Jak na przykład słynne ciasteczka zbożowe pełnoziarniste. Sam nie jestem fanatykiem idealnych super zdrowych składników. To jasne, że najlepiej jeść nieprzetworzoną żywność, a wyrobów tego typu unikać. Dzisiaj piszę o tym co wybrać jeśli mamy ochotę na batona, a nie o debacie czy może pochrupać marchewkę. Wszystko jest dla ludzi i jeśli potrafimy zachować umiar i balans , to ciasteczka jako część zbilansowanej diety raz na jakiś czas nie zaszkodzą. Chyba że mamy do czynienia z poważnymi chorobami lub nietolerancjami, ale to już inny temat. Ale do rzeczy , mamy do wyboru mnóstwo słodyczy proteinowych, to taka nowa moda, zamiast fit teraz mamy protein. Jeśli coś ma proteiny w sobie to jest świetne i zdrowe. Z drugiej strony bardzo dużo słodyczy niskokalorycznych i proteinowych. Pytanie które wybierać wysoko proteinowe czy tylko niskokaloryczne? Jak zawsze to zależy na ile możemy sobie pozwolić i na co mamy ochotę. Polacy uwielbiają słodycze, z badań wynika, że wydajemy rocznie dwanaście miliardów złotych. Nasze podniebienia skradła czekolada, ale mamy również słabość do ciasteczek i batoników.

„Pieprzne ciastka”

Polska historia piernika jest bardzo odległa, bo sięgająca, aż do średniowiecza w mieście Świdnicy, tam odkryto udokumentowane informacje o wypiekaniu ciastek noszących obecną nazwę „Pierniki”. „Pieprzne korzenne ciastka”, które wykonywali dawniejsi piernikarze były oznaką luksusu, a to za sprawą korzennych przypraw, bez których piernik nie nazywałby się piernikiem. Przyprawy te przebywały daleką drogę, bo aż z krajów azjatyckich i dlatego były drogie w przeciwieństwie do czasów teraźniejszych, gdzie transport jest bardzo szybki i ceny przypraw dostępne dla każdego człowieka. Magia wyżej wspomnianych przypraw, takich jak: pieprz, kardamon, imbir, goździk, cynamon i gałka muszkatołowa w połączeniu z dobrej jakości mąką i miodem otrzymujemy od wieków uwielbiane na całym świecie pierniki. Toruń od XIII wieku dzięki swojej lokalizacji na skrzyżowaniu szlaków handlowych stał się idealnym miejscem do wypieku pierników, gdyż przyprawy z Azji przez Gdańsk Wisłą przypływały do Torunia, mąka z żyznych ziem Chełmińskich, a miód z dobrze rozwiniętych pasiek na obrzeżach był idealnym produktem Słodzącym do wypieku pierników. Od średniowiecza po dzień dzisiejszy Toruń piernikiem słynie, a nawet stał się stolicą piernika. Dr Gerard co prawda nie ma tak wielowiekowej tradycji jak Toruń w pieczeniu pierników, ale prawie 30 lat na polskim rynku spożywczym zobowiązuje do jakości. Oferowane Słodkie produkty, jak pierniki, ciastka Pryncypałki, herbatniki Chococool cream i wiele innych Słodkich pyszności, a najlepszym potwierdzeniem jakości są zadowoleni polscy klienci i nie tylko. Po wzbogaconą wiedzę odsyłam do „Pieprzny piernik”

Wycieczka nad morze

Wycieczka nad morze Przerwa pomiędzy świętami a szkołą to wspaniały relaks który uwielbiają nasze wnuki. Wtem roku obiecaliśmy im, że zabierzemy ich nad morze, doczekać się nie mogą kiedy to będzie. Jadąc samochodem byłoby to szybciej i łatwiej, my chcemy zabrać ich pociągiem uważamy, że będzie to większa frajda i większe przeżycie. Ośrodek wypoczynkowy który wybraliśmy, znajduje się blisko morza jest to wspaniałe miejsce, woda, las piaszczysta plaża. Krakersy Artur mix salty, pryncypałki o smaku orzechowym od dr. Gerarda, które uprzyjemniały nam tę podróż cieszyły się dużym uznaniem. Nikola Masza wnuczka, słodyczami tymi częstowała wszystkich kto znajdował się w wagonie, było wesoło i fajnie droga szybko mijała. Kwaterę którą wybraliśmy była schludna i czysta, dzieci miały swój pokój niezbyt durzy salon, kuchnia łazienka. Właścicielka była starsza pani lubiąca słodycze od dr. Gerarda. Pani Franciszka polubiła moją Violę i doskonale się dogadywały, dzieci były ciekawe wszystkiego więc często zabieraliśmy je na długie spacery aby pokazać im wszystko co tylko było możliwe, Mikołaj bardzo lubił kiedy na spacery chodziliśmy do lasu podziwiał wysokie drzewa i pagórkowaty teren. Klimat morski dobrze oddziaływał na nasze zdrowie dzieci tez dobrze go znosiły. Tym razem byliśmy ty niecały tydzień bo czas wracać do szkoły. Obiecaliśmy naszym wnukom, że w wakacje zagościmy nieco dłużej

SĄSIEDZKA KOLACJA

Sąsiedzkie znajomości zwykle nawiązują się bardzo szybko. Wystarczy spotkać się na klatce lub przed domem, chwilę porozmawiać, uśmiechnąć się i już wszystko się zaczyna. Potem pierwsza kawa, czy herbata, pierwsze odwiedziny, później rewizyta i tak dalej. Chyba każdy ma takich sąsiadów, z którymi utrzymuje zażyły, a jeśli nie taki, to chociaż sporadyczny kontakt. Warto mieć takie relacje. Czasem też potrzebna jest pomoc, czy wsparcie, których wzajemnie można sobie udzielać. Naturalnie trzeba być ostrożnym, aby nie wplątać się w trudne, szemrane towarzystwo. Jednak to raczej można zauważyć na pierwszy rzut oka. Wtedy oczywiście nie ma co zacieśniać relacji. Wręcz przeciwnie w takim przypadku należy się dystansować. W moim bloku na szczęście nie ma towarzystwa, jakiego musiałabym unikać. W moim otoczeniu mieszkają naprawdę porządni, wykształceni, na poziomie ludzie i wspaniałe, szanujące się rodziny. Z większością sąsiadów utrzymuję dość intensywny kontakt, odwiedzamy się bardzo często. Są to spotkania o luźnym charakterze. Kawa, herbata, pogaduszki i tym podobne. Chociażby dzisiaj Mam iść do sąsiadki z naprzeciwka. To starsza samotna kobieta, która nie ma nikogo. Zaprosiła mnie na kolację. Wezmę chociaż ze sobą jakieś małe co nie co, na przykład KRAKERSY ARTUR CRACKERS MIX SALTY. Pani Ania bardzo lubi wyroby DR GERARDA, więc na pewno się ucieszy.

WIECZORNA POSIADÓWKA

Wakacyjne wyprawy są zawsze ciekawe, niezależnie w jakie miejsca. Lato tworzy specyficzny klimat, który zawsze pozytywnie nastraja. Bynajmniej ja tak czuję. Każdy wyjazd w słonecznych miesiącach przynosi mi wiele radości i zadowolenia. Naturalnie nie ma różnicy, czy w Polsce, czy za granicą. Nie ma to dla mnie najmniejszego znaczenia. Byle by było ciepło i słonecznie. Każdego roku staram się gdzieś wyjeżdżać, wykorzystać piękny czas wakacji. To dla mnie chyba najpiękniejszy czas w roku, ponieważ mogę wreszcie odpocząć. W tym roku również planujeę wyjazd, tym razem nad morze. Jadę do Kołobrzegu. Naturalnie nie sama. Zabierają się ze mną dwie koleżanki z pracy. Jakoś się zgadałyśmy, a potem wspólnie wybrałyśmy miejsce. Na początku pojawił się mały problem z decyzją, ale finalnie doszłyśmy do porozumienia. Właśnie dzisiaj spotykamy się u mnie, aby dopracować wszystkie szczegóły. Zaplanujemy dokładnie całą podróż i pobyt. Mam nadzieję, że nie będzie żadnych nieporozumień, dotyczących różnicy zdań, potrzeb i oczekiwań. Już przygotowałam się na tą dzisiejszą posiadówkę. Kupiłam dobrą kawę, doskonałe wino i trochę SŁODYCZY DR GERARDA. To moje ulubione produkty. Na dzisiejszą okazję wybrałam CIASTKA PRYNCYPAŁKI. Są rewelacyjne. Myślę, iż pomogą nam, , aby ten wieczór przebiegł w miłej atmosferze. W ich towarzystwie z pewnością poczujemy się bardzo dobrze.

Koniec miesiąca z herbatnikami Chococool cream

 Witam. Koniec miesiąca, koniec marca, koniec słodyczy firmy ,,Dr Gerard”.  Nie tak na serio, tylko w tym momencie skończyły się zapasy w moim domu. Miałam zamiar pójść do sklepu, ale pogoda nie zachęcała do spacerów. Jednak wiedziałam, że moja koleżanka pojechała z mężem n zakupy. Zadzwoniłam do niej i poprosiłam, aby kupiła mi kilka paczek ciastek ,,Dr Gerard”. Tym razem wybrałam ciastka Pryncypałki i herbatniki Chococool cream. Zgodziła się i dodała, że jeszcze inne wybierze i zajrzy do mnie na kawę. Super, musiałam tylko trochę ogarnąć dom. Nie miałam na to ochoty, ale jak spojrzałam swoim wzrokiem na pokój i kuchnię, wiedziałam, że muszę to zrobić. Wypiłam łyk kawy i zabrałam się do pracy. Nawet szybko mi to poszło, pół godzinki i porządek jako taki był. Poczekałam jeszcze godzinkę i koleżanka była już u mnie. Przyjechała z mężem. Wyłożyła moje słodycze ,,Dr Gerard” i podała mi kolejne dwie paczki ciastek Pryncypałek i herbatników Chococool cream. Wyłożyłam je na talerz i zrobiłam kawę. Usiedliśmy do stołu, troszkę rozmawialiśmy podjadając ciastka Pryncypałki ,,Dr Gerard”. Nawet nie wiem, kiedy upłynęło dwie godziny.  Koleżanka z przerażeniem zerwa się z krzesła, zapomniała o wyznaczonej wizycie u lekarza. Mąż ją uspokajał, że zdążą. I zdążyli. Oni do lekarza, a ja z obiadem i deserem dla mojej rodziny. Na deser oczywiście były ciastka Pryncypałki ,,Dr Gerard”. Pozdrawiam. 

wtorek, 29 marca 2022

Nasza rutyna

 

    Kiedy tylko mamy ciut wolnego czasu spotykamy się z moją przyjaciółką na babskie pogaduszki. Wtedy mamy czas tylko zarezerwowany dla siebie. Rozmawiamy, pijemy kawkę, jemy słodkości. Jest to czas tylko dla nas, nasi mężowie zajmują się dziećmi, nie musimy odbierać żadnych telefonów oraz na ten dzień wstrzymane jest ratowanie świata przez nas 😉. W zeszłym tygodniu spotkałyśmy się u mnie, jako że przez ostatnie dwa razy tak się złożyło, że byłyśmy u Oliwii. Postanowiłam przygotować niespodziankę i upiec jej ulubione ciasto. Wiedziałam, że tym sprawię jej nie małą radość, a zawsze dobrze jest zrobić coś dla innej osoby. Zamiast kupować jej prezent czy jakiś upominek, postawiłam na domowe ciasto, które ona tak bardzo lubi. Do przygotowania ciasta użyłam pysznych słodyczy Dr Gerarda. Użyłam między innymi herbatników Chococool cream do dekoracji. Ciasto wyglądało i smakowało obłędnie. Oliwia była zachwycona niespodzianką! Dzień spędziłyśmy na ploteczkach, rozmowach i śmiechu. Uwielbiam te nasze dni, wtedy w stu procentach możemy skupić się na sobie i tej drugiej bliskiej osobie. Mamy nadzieję spotykać się najdłużej jak się da i jak długo pozwolą nam nasze dzieci i mężowie. Czasami nawet marzymy sobie po cichu o tym, żeby nasze dzieci przyjaźniły się w przyszłości, tak jak my się przyjaźnimy już od wielu lat. 

Pozostałości po jesieni

 

        Szybki deser lodowy z dyni, która zalega mi od jesieni w szufladzie zamrażalnika i słodkiego mleka skondensowanego z kawałkami herbatników Chococool cream Dr Gerarda. Lody są kremowe i mają bardzo ciekawy smak. Dzieci od mojej siostry nie bardzo miały ochotę, gdy usłyszały słowo "dyniowe". Nie namyślając się długo obróciłam to w żart i stanowczo stwierdziłam, że są to lody pomarańczowe. Jak dzieciaki zjadły i to ze smakiem i poprosiły o dokładkę, to wyznałam im prawdę. Ale były zdziwione 😀 i jednak tę dokładkę również wpałaszowały. 

Składniki

-200 g puree z dyni

-1/2 łyżeczki cynamonu mielonego

-1 puszka słodkiego mleka skondensowanego

-500 g słodkiej śmietany 30% lub 36%

-50 g herbatników Chococool Dr Gerarda

Puree z dyni, cynamon i mleko skondensowane słodzone wymieszać trzepaczką lub zmiksować na gładką masę. 

Herbatniki posiekać na drobno. Odstawić na bok. Osobno ubić śmietanę na sztywno. Dodać do przygotowanej masy dyniowej i wymieszać delikatnie, przy pomocy szpatułki. 

Na końcu wymieszać delikatnie pokruszone herbatniki. Gotową masę przełożyć do formy keksowej wyłożonej folią spożywczą lub plastikowego pojemnika przeznaczonego do mrożenia. Masę przykryć folią lub pokrywką i wstawić do zamrażalnika na 5-6 godzin lub na noc. Jeżeli lody przebywają długo w zamrażalniku, dobrze jest je wyciągnąć na ok. 20 minut przed podaniem, aby nieco zmiękły. 

                                     Smacznego!

Pilnujemy kalorii

 

      Zbliża się 1 kwietnia i nie mam wcale na myśli Pryma Aprylis, tylko całkiem poważnie myślę o zrealizowaniu mojego planu. Który będzie zawierał dużo ćwiczeń, chodzenia z kijkami, ponieważ po zimie przybyło mi parę kilogramów więcej. Jestem z tego powodu bardzo niezadowolona, ale jednocześnie jestem uzależniona od słodyczy. Na szczęście są takie które zawierają najmniej kalorii to galaretki oraz lody na bazie owoców czyli sorbety no i ukochana czekolada. 

Na pewno każdy z was kochani ma od czasu do czasu ochotę na coś słodkiego. Nie jest to nic złego, a ja nie będę miała z tego powodu wyrzutów sumienia tylko będę trzymała się zasady - jeść, ale tylko te które mają najmniej kalorii. Wyczytałam jakiś czas temu w mądrych książkach, że 20% naszego żywienia może się opierać na rzeczach, które nam smakują i których jedzenie sprawia nam przyjemność, jak np. słodycze. Moja kochana babcia dawno temu mówiła - wszystko jest dla ludzi, byle z umiarem. Dr Gerard w swojej ofercie również kusi moją osobę Krakersami Artur są one mniej kaloryczne. Więc będę miała teraz na uwadze pilnowanie kalorii. 

Ogród pełen kwiatów.

 

Ogród pełen kwiatów.


Ogród pełen kwiatów to radość. Nic tak nie cieszy naszego oka oraz naszych zmysłów jak moc kolorów i zapachów. A początek wiosny właśnie tak na nas działa. Dodaje nam sił oraz energii do życia. Zima nas wyciszyła i spowodowała zwolnione tempo życia naszego. Przez to, że było zimno czy ponuro. A teraz kiedy wyruszamy na krótki spacer czy na nordic walking tak jak ja zaczęłam możemy cieszyć się śpiewem ptaków oraz budzącą się wiosną wokoło. A przy okazji gubimy zbędne kilogramy oraz zbędny tłuszczyk. Dotleniamy się, rozmawiamy i co najważniejsze uśmiechamy się bo jest nam przyjemnie. I mamy większą ochotę na małe co nieco. Na pyszne ciasta z dodatkiem owoców lub galaretki. I takie ciekawe przepisy możemy znaleźć na stronie dr Gerarda. Ciastka z galaretką czy czekoladą oraz owocami. Ja piekłam ostatnio bardzo szybki placek z dżemem porzeczkowym, który przygotowałam jesienią do swojej spiżarni. Teraz się przydał. Upiekłam pleśniak, placek bardzo prosty a przy tym smaczny. Przygotowałam rogaliki z kawałkami jabłek czy szarlotkę. Oczywiście jabłka ze słoika. Szara reneta pomieszana z antonówkami, którą przerabiałam na jesień. Najlepsza do jabłecznika. Do tego bita śmietana lub gałka lodów waniliowych. Pychota! Takie teraz smaki królują w mojej kuchni. I jak nie kosztować takich przysmaków.

Pierniki -krótka historia.

W swej ofercie słodyczy Dr Gerarda możemy znaleźć pyszne aromatyczne pierniczki z nadzieniem pomarańczowo -cytrynowym pod nazwą Pierniczki Gingerbreads Pieniki są oferowane z różnym nadzieniem, po prostu dla każdego coś dobrego. Zgodnie z zasadą, że każdy klient jest ważny i dla każdego trzeba mieć coś dobrego. A skąd się właśnie wzięły pierniki. Jak sama nazwa wskazuje to "piernik " pochodzi od przyprawy -piernej, która składała się mięgdyś innymi z drogocennego ongiś pieprzu. Jedna z legend mówi,młynarz miał corkę o imienu Ktarzyna, którrj polecono by przygotowała ucztę na przyjazd króla do Torunia. Właśnie pszczoły podpowiedziały jej, by do przygorowanego chleba i wypieków dodala miodu. Ciasta smakowały królowi wyśmienicie. Tak podobno powstała nazwa Katarzynki. Król chwalił odtąd toruńskie pierniki w całej Europie, te toruńskie pierniki. Natomiast św. Katarzyna jest patronem piekarzy, więc może stąd jest ta nazwa słynnych Katarzynek, które pamiętam smak z dzieciństwa, a muszę przyznać, że ten obecny nieco odbiega od tamtego, być może to mnie tylko tak się wydaje. Pierwsze pierniki były wypiekane w drewnianych formach, które były rzeźbione i miały różne kształty dzięki temu miały ciekawe ksztqałty charakterystyczne dla danej firmy. Te pierniki dawnej, to głównie były pieczone na wigilię. Takie ciasto na piernika było przez kilka miesięcy poddawane fermentacji i dopiero na 7 dni przed wigilią było pieczone. Ze względu na trudno dostępnne i drogie sładniki, to taki piernik w tamtych czasach był uznawnay za pweien luksus i nie wielu vyło stać na takie smakolyki na święta. W Polsce pierwsze wzmianki o pieczeniu takiego ciasta pochodzą z 1293 roku jak to wynika z dokumentów miejskich Świdnicy na Dolnym Śląsku. Pierwszym cechem rzemieślniczym, ktory wypiekał te aromatyczne ciastka był cech w Krakowie. W późniejszych latach wypiek tych aromatycznych korzennych ciastek rozwinął się w Toruniu i do dzisiaj właśnie Toruń jest stolicą piernika. Te aromatyczne ciasteczka zwane piernikami, dziś również cieszą się dużą popularnością wśród konsumentów słodyczy. Wszystkim amatorom tego aromatycznego ciasteczka bardzo polecam pieniacki od Dr Gerarda, które mają niepowtarzalny smak.

„Jak czekolada, to tylko dobrej jakości”

Od momentu, kiedy odkryto, że z ziaren kakaowca można zrobić czekoladę, to rozpoczęła się rywalizacja w przemyśle cukierniczym o pomysł na wyjątkową czekoladę, która zniewoli fanów czekoladowej rozkoszy. Na dobrą sprawę jeszcze nikomu nie udało się wynaleźć takiej czekolady, żeby smakowała każdemu, bo przecież wiadomo, że są gusta i guściki. Przypuśćmy, że ktoś lubi czekoladę mleczną, to nie lubi gorzkiej lub białej, czy nawet nadziewanej albo z bakaliami i na odwrót. „Jeszcze nie urodził się taki, co by wszystkim dogodził”. Myślę, że niejedna osoba ma problem po wejściu do marketu na dziale ze słodyczami, gdy zobaczy bardzo szeroki asortyment czekolad i zastanawia się nad wyborem. W takiej sytuacji warto zasięgnąć wiedzy. Otóż moi drodzy, najzdrowsza czekolada, to gorzka, ponieważ zawiera od 70 do 99% kakao i taka czekolada jest bogata w niezbędny dla organizmu magnez, błonnik i antyoksydanty. Przyjęło się powiedzenie, że jeśli chcemy kupić dobry produkt, to najlepiej taki, który zawiera jak najmniej składników, a gorzka czekolada zalicza się do tego grona. Pozwólcie, że zaproponuję wam kompromis między czekoladą a ciastkami, wafelkami, gdyż te Słodycze jak wafelki Pryncypałki w szerokiej gamie smaków, oczywiście w polewie czekoladowej firmy Dr Gerard są wyborne, wręcz przepyszne, kto jeszcze nie próbował, to Nawet niech się nie zastanawia. Pozostałe Słodkie produkty Dr Gerard są również godne polecenia. Smacznego!

Szybkie ciacho

Nieskomplikowane, aromatyczne i szybkie ciacho do popołudniowej kawy lub herbaty. Spróbujecie? Oto potrzebne składniki:

Ciasto
-4 jajka
-1 szklanka cukru
-3/4 szklanki oleju
-1 łyżeczka sody
-2 łyżeczki proszku do pieczenia
-1 łyżeczka cynamonu
-2 szklanki mąki
-4 jabłka
-2 łyżki soku z cytryny
-70 g posiekanych orzechów włoskich
-ciastka Pryncypałki od Dr Gerard o smaku orzechowym 1/4 opakowania

Polewa
-70 g gorzkiej czekolady minimum 70% kakao
-100 g śmietanki 30%
-ciastka Pryncypałki od Dr Gerard o smaku orzechowym 2-3 sztuki (pokruszone)

Sposób przygotowania: ciasto: obrane jabłka kroję w kostkę i skrapiam sokiem z cytryny. Jajka ubijam z cukrem, dodaję olej i mąkę przesianą z sodą, proszkiem do pieczenia oraz cynamonem i miksuję na gładkie ciasto. Następnie dodaję jabłka, orzechy oraz wafelki Pryncypałki (pokrojone na małe części) i mieszam. Ciasto przekładam do formy (24/24 cm), wyłożonej papierem do pieczenia i piekę w temperaturze 170 stopni przez około 60 minut. Upieczone ciasto odstawiam do wystudzenia. Śmietankę podgrzewam, dodaję kawałki czekolady i mieszam do uzyskania gładkiej konsystencji. Polewą smaruję górę ciasta, wierzch posypuję wafelkami Pryncypałkami (pokruszonymi). Pyszne. Wypróbujcie koniecznie ze słodyczami Dr Gerarda. Polecam i życzę smacznego!

POWAŻNA ROZMOWA

Moja siostra ostatnio wzmaga się z dużą nadwagą. Trochę się zaniedbała, zmieniła dietę, naturalnie na niekorzystną, na mniej zdrową. Przyznam, iż nigdy w życiu nie była tak otyła, jak obecnie. Widać, że wyraźnie sprawia jej to dużą trudność, przede wszystkim w poruszaniu się na co dzień. Jej sprawność pozostawia teraz wiele do życzenia. Kondycję ma beznadziejną, a zatem niezwykle obniżyła sobie jakość życia. Twierdzi, iż musi coś z tym zrobić, ponieważ zaczęło jej to naprawdę przeszkadzać. Mam nadzieję, że w końcu weźmie się za siebie. Niełatwa jest zmiana utrwalonych nawyków, jednak próby trzeba podejmować zawsze, nawet jeśli przynoszą małe efekty. Postaram się Beatę wspierać w jej postanowieniach. Jednak największą pracę musi wykonać sama, nikt za nią tego nie wykona. Moja siostra ma szczęście, że ja interesuję się zdrowym żywieniem. Przywiązuję do tego dużą wagę, więc będę mogła ją poprowadzić, uświadomić i właściwie ukierunkować. Dzisiejszego wieczoru nadarzy się ku temu okazja. Mamy spotkać się u mnie w domu, więc już dzisiaj zacznę z nią poważną rozmowę. Oczywiście już nie będzie, jak zwykle do herbatki żadnych SŁODYCZY. Tym razem zaproponuję jej KRAKERSY ARTUR CRACKERS MIX SALTY DR GERARDA. To doskonała przekąska do wieczornej herbatki. Nie będę serwować jej żadnych łakoci, bez wątpienia wyjdzie jej to na zdrowie.

PRACA W KUCHNI

Moja sąsiadka pracuje w kuchni w klasztorze. Jest ze swojej pracy bardzo zadowolona. Przykłada się do niej naprawdę starannie. Wstaje dosyć wcześnie rano, aby dotrzeć na miejsce na czas. Pracuje na Starym Mieście w Warszawie, ma ponad godzinę jazdy tramwajem. Jednak nie zniechęca się tymi trudnościami. Cieszy się, że ma zatrudnienie. W ostatnich latach była bezrobotna, długo nie mogła znaleźć pracy, więc teraz, gdy już ją ma, pielęgnuje ją, najlepiej, jak tylko potrafi. Ewa skończyła technikum gastronomiczne, zatem ma potrzebne umiejętności i predyspozycje. Teraz, kiedy praktykuje, doskonali się jeszcze w swoim zawodzie. Myślę, że to podnosi jej wartość, która ostatnio z powodu braku pracy została zachwiana. Dużo z nią rozmawiałam, stąd wiem, jak to wygląda. Mam nadzieję, iż w najbliższym czasie wszystko się zmieni. Postaram się jej w tym pomóc, dołożę wszelkich starań, aby przywrócić jej poczucie własnej wartości. Zacznę już od dziś. Zaprosiłam ją do siebie na wieczorne pogaduchy. Będziemy miały dużo czasu na rozmowę, która z pewnością przyniesie dobre owoce. Jestem dobrej myśli. Przy herbacie i SŁODYCZACH DR GERARDA spotkanie będzie zawsze udane. CIASTKA PRYNCYPAŁKI tego producenta jeszcze nigdy mnie nie zawiodły. Korzystam z ich towarzystwa, zwykle, gdy mam jakiś problem, czy trudną sytuację. Te wyroby są według mnie niezastąpione.

TRUDNA WIZYTA

Utrata pracy jest chyba dla każdego trudnym doświadczeniem. Prawdopodobnie większość z nas znalazła się w takiej sytuacji. Nie jest łatwe, by stawić czoła takim przeciwnościom. Wiele także zależy od innych czynników, które wiążą się z tymi okolicznościami. Przede wszystkim istotne jest wsparcie emocjonalne ze strony najbliższych i możliwość i szansa podjęcia kolejnej pracy. Jeśli te czynniki zawodzą, można rzeczywiście się załamać. W takiej właśnie sytuacji znalazła się moja dobra koleżanka. Została bez środków do życia z jednoczesnym brakiem sposobności innego zatrudnienia. Zachorowała na raka, z ciężkim przebiegiem tej choroby. Zatem inny etat jest tutaj wykluczony. Wzmaga się z ogromnymi trudnościami, jej stan jest naprawdę poważny. Nie wiedziałam o jej trudnościach, dowiedziałam się przez przypadek. Będę chciała jej pomóc, a przynajmniej jakoś wesprzeć. Jutro wybieram się do niej na pierwszą wizytę. Trochę się boję, nie wiem, czy będę potrafiła ją pocieszyć. Obecne położenie może ją przygnębiać. Postaram się zrobić, co w mojej mocy, aby to zmienić. Przygotowałam się do tej wizyty dosyć dobrze. Zrobiłam również drobne zakupy. Kupiłam też sporo SŁODYCZY. Naturalnie mojego ulubionego producenta DR GERARDA. Również troszkę słonych przekąsek. Między innymi KRAKERSY ARTUR CRACKERS MIX SALTY. To mój faworyt. Dla mnie te KRAKERSY są najlepsze na rynku. Kupuję je już bardzo długo.

Marzenia są po to by je spełniać


W drodze powrotnej ze szkoły Zuza natknęła się na dziewczynkę z pieskiem - takim małym, figlarnym. Zuza od lat marzy o swoim własnym psiaku. Jednak mama i tata zawsze mówią stanowcze nie wszelkim czworonogom w mieszkaniu. W tym są niezmienni i jednomyślni. Ta rodzicielska decyzja wiele smutku wprowadza w życie trzynastolatki. Za każdym razem, gdy spotyka przypadkowe dzieci z pupilami w jej młodym sercu budzi się smutek i tęsknota za takim czworonożnym przyjacielem. Gdy była małą dziewczynką jako taki substytut nieodłącznego przyjaciela dźwigała ze sobą wszędzie gdzie się tylko dało wielką maskotkę dalmatyńczyka. W jednej ręce piesek w drugiej ulubione ciastka Pryncypałki Dr Gerarda i tak szli razem przed siebie na spacer lub na wycieczkę. Teraz dziewczynka wyrosła już z pluszowego pieska. Z dawnych dziecięcych upodobań zostały tylko ciastka Pryncypałki, które są z nią wszędzie. Za to pluszaka Zuza wymieniła na prawdziwego pieska. Znalazła sposób by mieć jednak psiego przyjaciela. Kiedy tylko czas pozwala jedzie kilka kilometrów do schroniska dla zwierząt. Jako wolontariuszka morze wyprowadzać pieski na spacer, opiekować się nimi. Teraz widząc przechodniów z czworonogami nie odczuwa już takiej przykrości jak dawniej. I ta myśli, że jako dorosła już osoba przygarnie kiedyś do siebie chociażby i kundelka, takiego jak ten Ciapek ze schroniska, którym się opiekuje.

Na słodko ze słodyczami Dr Gerard

 Witam. Marcowy poranek ze słodyczami firmy ,,Dr Gerard” czyli ciastkami krakersami Artur Crackers Mix Salty. Po kawce zamierzam upiec ciasto, a do tego potrzebne mi będą: 150 g mąki pszennej,60 g drobnego cukru,120 g masła, zimnego. Masło kroję w kostkę. Umieszczam w misie malaksera, dodaję pozostałe składniki i miksuję do otrzymania kruszonki. Kruche ciasto można wykonać jeszcze inaczej, otóż w naczyniu umieszczam masło pokrojone w kostkę, dodaję cukier i mąkę, następnie szybko siekam nożem do momentu otrzymania kruszonki. Kwadratową formę smaruję masłem i posypuję mąką. Na spód formy wysypuję przygotowaną kruszonkę, palcami wylepiam nią dno formy, wyrównuję. Piekę w temperaturze 180°C przez około 20 minut. Teraz czas na masę,4 duże jajka,200 g cukru,1 łyżeczka ekstraktu z wanilii,50 g mąki pszennej,1 łyżeczka cynamon,1/4 łyżeczki zmielonej gałki muszkatołowej,2 łyżeczki proszku do pieczenia,400 g drobno posiekanych pistacji. W naczyniu umieszczam jajka, cukier i wanilię. Lekko roztrzepuję rózgą kuchenną do dokładnego połączenia się składników. Do masy jajecznej przesiewam mąkę pszenną, cynamon, gałkę muszkatołową, proszek do pieczenia. Mieszam rózgą kuchenną do połączenia. Dodaję pistacje i dokładnie mieszam szpatułką. Tak przygotowaną masę pistacjową przelewam na upieczony spód. Piekę w temperaturze 180°C przez 30 minut. Wyjmuję i studzę. Przed podaniem można oprószyć cukrem pudrem. Krajanka pistacjowa może być przechowywana w temperaturze pokojowej, pod przykryciem. Ciasto gotowe, ciastka krakersy Artur Crackers Mix Salty ,,Dr Gerard” zjedzone i mam zamiar kupić teraz ciastka Pryncypałki także firmy ,,Dr Gerard”. Pozdrawiam. 

 

poniedziałek, 28 marca 2022

SPOTKANIE PO LATACH

Dzisiaj miałam niezwykle miłe i niespodziewane spotkanie. Byłam ogromnie zaskoczona. Wybrałam się do galerii na małe zakupy i tam zupełnie przypadkowo wpadłam na moją nauczycielkę ze szkoły średniej. Obydwie byłyśmy bardzo zdziwione, kiedy zderzyłyśmy się między wieszakami w sklepie z bielizną. Miałyśmy śmieszne miny, gdy po krótkiej chwili wzajemnie się rozpoznałyśmy. Radości nie było końca. Cieszyłyśmy się bardzo. Wspólnie postanowiłyśmy, że nie możemy tak szybko się rozstać. Nie widziałyśmy się przecież tyle lat, trzeba było przedłużyć to spotkanie i trochę dłużej porozmawiać. Ta decyzja była świetnym pomysłem. Spędziliśmy u mnie w domu wyjątkowo miły wieczór. Przeniosłyśmy się w naszych rozmowach do tamtych, szkolnych lat. Przegadałyśmy kilka godzin. Czas upłynął tak prędko, nie chciało nam się rozstawać. Pani Maria bardzo mnie lubiła, byłam jej ulubienicą. Trochę mnie faworyzowała, inni uczniowie to widzieli, naturalnie nie godzili się z tą sytuacją. Jednak jakoś mogłyśmy dalej tak funkcjonować. Wszyscy przyzwyczaili się do tego. Pani Maria bardzo się zestarzała. Mocno posiwiała, a sylwetka stała się trochę przygarbiona, ale to co się w niej nie zmieniło, to miłość do SŁODYCZY. Oczywiście nie mogło ich zabraknąć. CIASTKA PRYNCYPAŁKI DR GERARDA spędzały z nami nasz miły wieczór. Towarzyszyły nam w tym całym czasie, gdy wracałyśmy w rozmowie do wspomnień, do dawnych chwil i momentów, które razem kiedyś przeżywałyśmy.

„Nareszcie słoneczko”

Zima, ustępująca miejsce wiośnie nie była taka zła, ale ta ponura przygnębiająca w nieskończoność szarość dnia codziennego przytłaczała prawie każdego z nas. Kilka ostatnich dni ze słoneczkiem w tle od rana do wieczora, dodawało mi pozytywnej energii, wigoru, zapału do jakiejkolwiek pracy. Justynce również udzieliło się tak bardzo, że gdyby mogła i miała odpowiednie materiały, to zabrałaby się za przygotowanie małego ogródeczka do wiosennego wystroju pod naszymi oknami. Na szczęście była pilniejsza potrzeba tj. umycie okien, gdyż nie były myte od późnej jesieni i wymagały pilnego umycia, bo słoneczko pogniewa się na nas, że nie wykorzystaliśmy pięknej pogody. Justynka zaraz po śniadaniu sprawdziła, jakie Słodycze mogą nas wesprzeć w akcji „czyste okna”. Na dużą szklaną misę wysypała: ciastka Pryncypałki, herbatniki Chococool cream do kawy i na przekąskę w trakcie mycia okien krakersy Artur Crackers Mix Salty, a następnie zaparzyła kawę i najpierw uzupełniliśmy energię Słodyczami Dr Gerard, żeby móc z impetem zabrać się za okna. Muszę przyznać, że Słodycze w połączeniu z pięknie świecącym słoneczkiem, to była dawka wybuchowa, wręcz robota paliła nam się w rękach. W dwie godziny umyliśmy dwa duże okna łącznie z zawieszeniem dużej firany i takim, to Oto sposobem Dr Gerard wspierał nas w porządkach wiosennych doprowadzających światło słoneczne do naszego mieszkania.

sparing

Dzisiaj po raz pierwszy od 20 lat poszedłem razem z moim kolegą Tomkiem na sparingowe zawody żużlowe. Od najmłodszych lat zawsze kibicowałem naszej bydgoskiej  drużynie. Zaraziłem się tym sportem od mojego taty, z którym chodziłem na stadion jako małe dziecko. W wieku 13 lat poprosiłem rodziców, aby zapisali mnie do szkółki żużlowej. Bardzo chciałem uprawiać ten sport. Moja kariera zakończyła się w wieku 16 lat, ponieważ miałem bardzo groźny wypadek,ale nigdy nie przestałem kibicować mojej wspaniałej drużynie. Razem z moimi znajomymi jeździliśmy  za żużlowcami po całej Polsce. W wieku 20 lat zachorowałem na oczy .Choroba przyszła momentalnie. Na stadionie byłem wtedy tylko kilka razy ,ponieważ już dobrze nie widziałem jak oni jeżdżą. Zostało mi kibicowanie podczas słuchania audycji radiowych. Tomek wiedział ,że od dawna marzy mi się pójść  na stadion żużlowy i znowu naszym pokibicować na żywo. Zakupił nasze ulubione słodycze z firmy Dr Gerard i po mnie przyjechał. Zrobił mi tym wielką niespodziankę. Nie widziałem, ale słyszałem odgłos motocykli i kibicowanie ludzi, oraz oklaski. Byłem bardzo szczęśliwy. Przypomniały mi się moje młode lata. 

Pyszny deser

Słodycze od Dr Gerarda, masa kawowa na bazie serków homogenizowanych i mleka w proszku oraz czekolada. Pyszny, niepowtarzalny pomysł na deser, koniecznie wypróbujcie. Zapraszam. Oto składniki:

-herbatniki Chococool cream od Dr Gerard 200 g
-2,5 szklanki mleka w proszku
-1000 g serka homogenizowanego
-300 g margaryny
-pół szklanki cukru
-1 żółtko
-2 łyżki żelatyny
-2 łyżki kawy rozpuszczalnej
-50 g czekolady ulubionej (u mnie orzechowa)

Sposób przygotowania: blaszkę (24/24 cm) smaruję tłuszczem i wykładam rozdrobnione herbatniki Chococool cream od Dr Gerard. Do miski wkładam żelatynę oraz kawę, zalewam 125 ml gorącej wody, mieszam i odstawiam do wystudzenia. Masło ucieram z żółtkiem i cukrem, następnie dodaję porcjami serki i miksuję. Do masy dodaję mleko w proszku i miksuję. Na koniec dodaję wystudzoną kawę z żelatyną i miksuję do połączenia składników. Masę wykładam na herbatniki Chococool cream. Wierzch posypuję startą czekoladą. Podaję po dokładnym schłodzeniu. Do przygotowania wykorzystałam słodycze od Dr Gerarda, ponieważ są najpyszniejsze. Polecam i życzę smacznego!

Historia pieczenia ciasteczek.

Smak słodyczy zawsze był synonimem bogactwa, na który nie wszyscy dawniej mogli sobie pozwolić. W dzisiejszych czasach każdy z nas może sobie pozwolić na ten apetyczny kawałek ciastka. Do wyboru mamy bardzo duży wachlarz takich wyrobów. Producenci prześcigają się w pomysłach, by nas konsumentów skusić akurat na ich wybór. Na tym polu, to my konsumenci jesteśmy zwycięzcami, gdyż to pod nasze gusta są produkowane te przepyszne ciasteczka. Jednym z większych producentów na naszym rynku jest firma Dr Gerard, która to w swej ofercie ma ponad 200 rodzajów takich przepysznych ciasteczek. Dr Gerard stara się by zaspokoić wszystkie marzenia o tym małym słodkim cacku, od najbardziej słodkich po słone przekąski. Wszystkim zainteresowanym tą szeroką ofertą odsyłam do strony internetowej pod adresem https://drgerard.eu/nasze-produkty/ Wracając do historii wyrobu ciastek, to podobno pierwsi Egipcjanie sobie dogadzali tymi słodkimi wypiekami. Egipcjanie już 4000 lat przed naszą erą opracowali receptury na ich wytwarzanie. Niewiele gorsi byli mieszkańcy dawnych Indii, którzy w II wieku zaczęli podawać gotowane lub smażone na maśle gałeczki z mąki ryżowej lub pszennej nadziewane syropem cukrowym. Rzymianie produkowali pierwsze wykwintne ciasteczka, przyrządzane z mąki, wody, miodu i jajek, a z ciasta jajeczno-serowego formowali kulki, które smażyli później na słoninie i podawali posmarowane miodem i posypane makiem. Tradycyjne ciastko dostarcza organizmowi przede wszystkim węglowodanów. Zgodnie z rekomendacjami żywieniowców, węglowodany powinny zaspokajać 50-55 procent dziennego zapotrzebowania energetycznego. Od czasu do czasu możemy więc ich dostarczyć poprzez zjedzenie pysznego ciasteczka. Ciastka są też znaczącym i naturalnym źródłem witamin i minerałów, zwłaszcza witaminy E, która min. zapobiega uszkadzaniu błon komórkowych i hamuje utlenianie tzw. złego cholesterolu oraz B9, odpowiedzialnej za regulację różnych procesów metabolicznych w organizmie. Zawierają również dwa niezwykle ważne dla procesów życiowych pierwiastki: żelazo (jest składnikiem wielu enzymów i białek biorących udział w metabolizmie organizmu) i magnez, który min. aktywuje ponad 300 enzymów komórkowych, szczególnie tych współdziałających z witaminami B, witaminą C i E. Dlatego dla naszego zdrowia warto sięgnąć po herbatniki Chococool cream, a dla tych którzy lubią słone przekąski polecam krakersy Artur Crackers Mix Salty, lub inne ciasteczko z szerokiej oferty Dr Gerarda. Smacznego ciasteczka życzę.

Ciastka domowe czy z linii produkcyjnej?

          Cześć. W ten weekend nasze plany się posypały. Miał być wyjazd na wieś do znajomych. Niestety dopadł ich covid-19. Moja małżonka nie lubi „nic nie robienia”. Wpadła na pomysł upieczenia ciastek. Zaproponowałem spacer do sklepu po słodycze Dr Gerard. Przecież herbatniki Chococool cream należą do naszych ulubionych. Zostałem przegłosowany. Nawet wizja bałaganu, sprzątania, oparzeń nie odwiodła jej od wypieków. Postanowiłem zachwalać słodycze wyprodukowane na automatycznej linii. Wspomniałem o tym, że takie ciasto jest idealnie wymieszane przez maszynę, że składniki są w odpowiednich proporcjach, że po wyrobieniu ciasta maszyna dzięki specjalnym głowicom tworzą ciekawe kształty albo rozwałkowuje ciasto na odpowiednią grubość i wycina kształty a ciastka są identyczne jak dwie krople wody. Następnie taśmy podajnika przenoszą uformowane ciastka do pieca, gdzie komputer jest zaprogramowany na odpowiednią temperaturę i czas pieczenia. Nikt się nie oparzy, a ciastka nie spalą. Potem ciastka są studzone i jadą podajnikiem do: szprycowania, dekorowania a na końcu pakowania. Człowiek tylko dogląda procesu. Jego praca jest często ograniczona do załadowania maszyny składnikami na ciasto oraz do zdejmowania pudełek z linii podajnika i pakowania ich do kartonów. Czy domowa produkcja też jest tak bezobsługowa? Czy ciastka są identyczne? Czy ciasto jest zawsze tak samo smaczne?

          Na własnej skórze przekonałem się, że domowa produkcja jest niebezpieczna. Na początku pękła paczka z mąką. Podłoga wyglądała jakby spadł śnieg. Potem wycinając foremką kształty, dałem radę skaleczyć się w palec. Na koniec chciałem podjeść świeże ciastko, dotknąłem blachy i się oparzyłem. Po prostu jestem mistrzem cukiernictwa.

WYJĄTKOWY KLIMAT

Spotkanie z ukochaną osobą zawsze jest miłym momentem, wielką radością, której niecierpliwie wyczekujemy. Chyba każdy doświadczył tych przeżyć, uczucia, kiedy nie możemy doczekać się na spotkanie z najważniejszą dla nas osobą. Takie chwile mają zwykle ogromną wartość. Dlatego chcemy spędzać je możliwie najczęściej. Pragniemy również, aby były one szczególne i wyjątkowe. W tym celu planujemy je w taki sposób, by cieszyć się i rozkoszować nimi jak najpełniej. Formy spędzania wspólnego czasu są naprawdę różne. Ludzie organizują go tak, aby być maksymalnie zadowolonymi. Mają na to czasem niezwykłe metody. Wszystko zależy od człowieka, jego osobowości, charakteru, inwencji twórczej, zaangażowania i naturalnie możliwości finansowych, które dają tutaj dużą kreatywność. Niektórzy, z braku środków pozostają przy tym co zwyczajne i codzienne, wykorzystując i ciesząc się tym, co mają. Niekiedy najbardziej proste formy sprawiają najwięcej radości. Pospolita kawa w domu też może być okazją do miłych chwil w towarzystwie bliskiej osoby. Doświadczyłam tego już nie jeden raz. Chociażby wczoraj. Zaprosiłam do siebie moją przyjaciółkę. To było bardzo ciepłe spotkanie. Kawa i SŁODYCZE umilały nam te krótkie chwile. Wyroby DR GERARDA spełniły swoje zadanie. Nadały tym wspólnym momentom wyjątkowy klimat. CIASTKA PRYNCYPAŁKI okazały się prawdziwym strzałem w dziesiątkę. Czułyśmy się doskonale w ich towarzystwie i naturalnie swoim także.

Wiosenne inspiracje


Początek wiosny to czas na zmiany. Piękna pogoda zachęca do działania. Ubiegły tydzień upłynął Oli pod hasłem "wiosenne porządki". Bieżący tydzień to nowe wyzwanie. Ola zapisała się do fryzjera. Marzy jej się jakaś odmiana w swoim wyglądzie a najłatwiej zacząć to od odświeżenia fryzury. Dziewczyna nie morze doczekać się swojej metamorfozy. Wolne miejsce u ulubionej fryzjerki dopiero pod koniec tygodnia. Nie zostało nic innego, tylko uzbroić się w cierpliwość. Te kilka dni szybko zleci. Praca i stałe zajęcia wypełniają czas. Ale wolne popołudnia i wieczory - jak je zapełnić by się nie nudziło. Zaangażowała się do wolontariatu. Tam przy sortowaniu żywności potrzeba rąk do pracy. Razem z koleżanką z roku wybrały się do punktu zbiórki. Krótka instrukcja i dziewczęta już wiedzą co mają robić... i tak wciągnęła je ta praca, że zostały do późnych godzin. Wieczorem zmęczone ale w pełni zadowolone z siebie usiadły razem przy herbacie i słodyczach Dr Gerarda - to taki ich wspólny rytuał od kilku dni. Koleżanka zatrzymała się u Oli, bo tak łatwiej. Gdy zmęczone wracają do mieszkania nie mają już siły na nic. Jedynie kąpiel i garść krakersów Artur Crackers Mix Salty oraz kubek gorącej herbaty przed snem. I dzień za dniem mijają szybko, prawie niepostrzeżenie i zlewają się w jeden dzień. Każdy przebiega tak samo i kończy niemal tak samo przy krakersach Artur Crackers Mix Salty i wielkiej satysfakcji.

Nowa podłoga

Razem z moją żoną Ewą zaplanowaliśmy odnowienie jednego pokoju. Nasze dzieciaczki już podorosły. Są prawie dorosłe i  stwierdziliśmy, że należałoby ten pokój odremontować. Wiadomo, że należało go odmalować, ale uzgodniliśmy, że najpierw zmienimy podłogę , ponieważ ta już była dosyć wytarta. Wcześniej były panele, które tam czasami od rozkładania łóżka były już  mocno zarysowane.  Postanowiliśmy, że pojedziemy do najbliższego sklepu z materiałami do wykańczania wnętrz i sobie coś wybierzemy. Tak też zrobiliśmy. Jadąc do tego sklepu zajadaliśmy nasze ulubione słodycze z firmy Dr Gerard. Na miejscu zaczęliśmy sobie oglądać różne panele. Zastanawialiśmy się czy zrobimy teraz jaśniejszą podłogę, czy kupić jakieś jesionowe, czy sosnowe jasne czy zrobimy  ciemniejszą i należy kupić dębowe czy wiśniowe. Ewa jednak stwierdziła, że do tych mebli które mamy zaplanowane najlepsze będą te przypominające sosnę. Tak też zrobiliśmy. Kupiliśmy panele. Pod nie specjalną folię i listwy do wykańczania przy ścianie. Potem jeszcze podjechaliśmy na dział z farbami i stwierdziliśmy, że teraz ten pokój który był wcześniej pokojem kremowym będzie fajnym zielonym,dobrym dla odpoczynku, relaksującym. Zadowoleni z zakupów wracaliśmy do domu i zajadaliśmy jeszcze nasze ulubione Pryncypałki. W remoncie w najbliższym tygodniu miały nam pomóc nasze dzieci. Byliśmy bardzo z tego zadowoleni.