Kiedyś gdy byłem młodym chłopakiem mieszkałem ze swoimi rodzicami na bloku. Obok mnie mieszkali bardzo fajni sąsiedzi którzy mieli syna w moim wieku. Jak się okazało po latach on wyjechał do Szkocji. Nasza przyjaźń jednak pozostała. Bardzo często do siebie pisaliśmy a potem co wakacje lub w wolny czas jak tylko mieliśmy możliwość raz w roku czy dwa razy w roku się odwiedzaliśmy. Właśnie teraz też nastał taki czas że mój kolega Marek zaprosił mnie do siebie w odwiedziny. Powiedziałem że chętnie do niego przylecę. Na lotnisko poprosiłem by odwiózł mnie mój brat Tomek. Jadąc samochodem zajadaliśmy nasze ulubione słodycze z firmy Dr Gerard. Oczywiście odpowiednią też ilość wziąłem sobie do torby podręcznej na przekąskę do samolotu. Po przejściu odprawy czekałem już przed odpowiednią bramką żeby wejść na samolot. Spotkałem tam w holu obok na krzesełkach młodą mamę z małą dziewczynką być może czteroletnią która ciekawie mi się przyglądała. Co jakiś czas przychodziła i mnie zaczepiała. Pomyślałem sobie że dobrze że mam te słodycze bo mogę ją poczęstować a ona z tego się bardzo ucieszyła. Po krótkiej chwili zaczęto nas wpuszczać na pokład samolotu. Przelot do Edynburga gdzie było lotnisko przebiegł mi bardzo szybko. Myślę że tak około półtorej godzinki. Na lotnisku czekał już na mnie Marek a jadąc do niego do domu skończyliśmy zajadać nasze ulubione słodycze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz