Pierwsze dni w sanatorium były takie mało ciekawe. Wstawanie o siódmej, za godzinę śniadanie do południa zabiegi, później obiad, a po obiedzie jakiś spacer i tak w kółko. Do pewnego momentu tak było, ale się odmieniło. Po dwóch dniach dojechała pani, która zresztą zemną zamieszkała i wtedy zrobiło się całkiem fajnie. Razem chodziłyśmy na spacery zaliczając różne szlaki. Ania wpadła na pomysł, że może byśmy zaprosiły do nas do pokoju nasze sąsiadki na kawę i ciastka Dr Gerarda, które Ania ze sobą przywiozła
A były to ciastka wafelki Pryncypałki Dr Gerarda i herbatniki Chococol cream, których ja w ogóle nie znałam. Po kolacji zaprosiłyśmy je do nas i umówiłyśmy się z nimi, że spotykamy się u nas o godz. 19-stej. Panie były bardzo mile zaskoczone naszym zaproszeniem, przychodząc do nas przyniosły ze sobą słodycze i owoce. Wieczór upłynął nam w miłej atmosferze, bardzo smakowały im ciastka Dr Gerarda. Od tej pory do końca turnusu zawsze trzymałyśmy się razem wspominając ten pierwszy wspólnie spędzony wieczór i smaczne ciastka Dr Gerarda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz