Witam
wszystkich smakoszy czekolady. W sobotę idziemy na kinderbal. Odbędzie się on w
domu mojego Szwagra. W końcu jego dzieci będą jubilatami. Moja Marysia chce
zrobić niespodziankę, upiec ciasto czekoladowe. Osobiście wolałbym kupić kosz
słodyczy Dr Gerard. Miałbym mniej pracy. Już wyobrażam sobie jak będzie
wyglądała kuchnia po pieczeniu ciasta przez moją córkę. Mam nadzieję, że sufitu
nie będę musiał malować. Jednak w pierwszej kolejności trzeba zrobić zakupy. Potrzebne
są tabliczka gorzkiej czekolady i tabliczka mlecznej. Zażyczyła sobie wyroby najwyższej,
jakości. Jak mam rozpoznać te, które są dobrej, a które słabej, jakości? Wyjaśnień
poszukam w Internecie.
Po
kilkunastu minutach i zjedzeniu ciastka Pryncypałki, już wiedziałem, na co
zwrócić uwagę. Po pierwsze primo: muszę sprawdzić składniki wypisane na
opakowaniu. Im mniej tym lepiej. Najlepsze czekolady zawierają miazgę i tłuszcz
kakaowy, odrobinę mleka oraz cukier (mogą być dodane np. orzechy lub rodzynki,
jako dodatek smakowy). Po drugie primo: dobry produkt nie zawiera oleju roślinnego,
aromatów, barwników oraz konserwantów. Po trzecie primo:, gdy nie możemy dojść
do tego, co zostało wykorzystane w produkcji, pomoże nam dźwięk, jaki
towarzyszy łamaniu tabliczki (powinniśmy usłyszeć delikatny trzask). Po czwarte
primo:, o jakości świadczy również wygląd. Dobra czekolada jest błyszcząca o
jedwabistej powierzchni. A w miejscu pęknięcia tabliczki krawędzie są gładkie.
Podsumowując. Wszystko to, co zamiast łamać się z charakterystycznym trzaskiem wygina się w ręku jak marcepan a przy jej dzieleniu, ciągnie się jak toffi, nie jest czekoladą wysokiej, jakości. Raczej obstawiałbym wyrób czekoladopodobny. Odradzałbym wykorzystywania ich w kuchni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz