Kolejny poniedziałek, kolejny a jednak inny. Dzisiaj jest pierwszy dzień wiosny. Za oknem piękne słoneczne obrazy. Młodzież szkolna spaceruje na wagarach. Ich stroje nie do końca są oficjalne. Mój Krzyś dzisiaj uprał się w strój Aladyna. Cała jego klasa miała się przebrać za postacie z bajek Disneya. Jednak nie o tym dzisiaj chcę napisać.
Jako,
że nasze życie jest związane z piłką ręczną, nie mogło nas zabraknąć wczoraj w
Płocku. Nie każdy wie, dlaczego? Odpowiadam. Wczoraj w hali Orlen Arena odbył
się mecz towarzyski Polska – Szwecja. Poprzedni mecz był przegrany przez biało –
czerwonych. Motywacji zawodnikom i kibicom nie brakowało. Lecz zanim mogliśmy
zająć miejsca, musieliśmy jakoś się tam dostać. Do Płocka mamy ok stu kilometrów.
Nasz Klub zorganizował wyjazd integracyjny. Jechali wszyscy zawodnicy z
rodzinami i przyjaciele. Nie mogło zabraknąć ciastek Dr Gerard. Nie
zapomnieliśmy również o zabawach logicznych na stronie Facebook – owej producenta
takich przysmaków jak: herbatniki Chococool cream i ciastka Pryncypałki. Na miejscu
okazało się, że nasze krzesełka znajdują się prawie pod samym niebem. Rząd
czternasty i dwudziesty. Dobrze, że był telebim i wyświetlali powtórki. Jednak atmosfera
dotycząca temu spotkaniu była nieziemska. Pierwszy raz byliśmy w takiej hali.
Wspólny doping i radość z każdej zdobytej bramki jest nie do opisania. Na co
dzień nasi zawodnicy grają na piachu, dlatego oglądanie meczu pod dachem i z
takiej wysokości to nowe doświadczenie. Osobiście wolę piłkę ręczną plażową,
ponieważ jest bliższy kontakt z zawodnikami a kibicuje się praktycznie przy samym
boisku. To są dwa różne Światy, ale bardzo chętnie wybiorę się po raz kolejny
na mecz naszej Reprezentacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz