Siedzę przed lapkiem. Piję kawę, chrupię ciastka Pryncypałki i myślę, o czym napisać? Czym się z Wami podzielić? Czy pisać o wojnie na Ukrainie? Marysia podpowiada, napisz o moich treningach i o zumbie.
Temat
napaści Rosji na sąsiadów zza miedzy jest dla mnie niezrozumiała i czymś
tragicznym. Z drugiej strony, już wielokrotnie pisałem o zajęciach dodatkowych
moich dzieci. O treningach, meczach, turniejach. Zumba to coś nowego. Na te
spotkania chodzą Mama i Marysia. Spędzają razem godzinę na pląsach. Tak myślę,
że chrupanie wafelków Dr Gerard jest super. Nie wiem, dlaczego, tak lubię wszystko,
co chrupiące. W szczególności słodkie i słone przekąski np. krakersy Artur
Crackers Mix Salty.
Faktycznie, dlaczego chrupiące równa się atrakcyjne, smaczniejsze i chętniej po to sięgam. Okazało się, że nie tylko ja tak mam. Na całym świecie mądre głowy badały ten fenomen. Wnioski są ciekawe a czasem trochę zabawne (chrupanie rozładowuje stres, zastępuje nam rzucanie talerzami). Dowiedziałem się, że jemy również uszami. Nasz mózg lubi to miłe chrup, chrup. Bardziej do mnie przemawia, że ten stan odziedziczyliśmy po przodkach. Dawno, dawno temu, gdy nauczono się rozpalać ogniska, pokarmy pieczono nad ogniem. Nie gotowano na indukcji czy na parze. Jedzenie było dobre bo chrupiące. Z autopsji wiem, że ciastka, pieczywo i różnego rodzaju wypieki są świeże to chrupią. Gdy poleżą jakiś czas to już są miękkie albo jakieś czerstwe. Podobnie jest z owocami idealna gruszka czy jabłko to, takie, w które należy wbić żeby i odgryźć kęs z wyraźnym chrupnięciem. A gdy są miękkie i przeciekają między palcami to są, co najmniej nieapetyczne i nieatrakcyjne. Przynajmniej dla mnie. Taka sama sytuacja jest z chipsami czy nachosami. Pewnie dlatego tak bardzo je lubię a jednocześnie się przed nimi bronię, bo są niezdrowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz