czwartek, 25 stycznia 2018

Po kolędzie

Witam. Pewnego popołudnia, kiedy siedziałam przed komputerem i przeglądałam deserotekę, zadzwonił  telefon. Powoli wstałam i i podeszłam do komody, gdzie leżał telefon. Odebrałam. W słuchawce usłyszałam zadyszany głos koleżanki ., która mieszkała po sąsiedzku. Jesteś już gotowa? Zamrugałam oczami i zapytałam na co? Nie na co, tylko na kogo! Odpowiedziała. Nie rozumiałam. Za półgodziny chodzi nasz ksiądz po kolędzie. Dzisiaj? Tak. Odpowiedziała mi koleżanka i odłożyła słuchawkę. No i zaczęło się dziać w moim domu. Szybkie sprzątanie, szykowanie ławy, szukanie akcesoriów, ubieranie się itp. Miałam mało czasu, tym bardziej , że wiedziałam że ode mnie zacznie. Zawsze tak robi i na dodatek zostawia u mnie swój płaszcz. Biegałam i szykowałam. I usłyszałam dźwięk dzwonka. Musiałam otworzyć.  W drzwiach stał uśmiechnięty proboszcz i nie pytając wszedł do środka i zaczął się rozbierać ,coś tam mamrocząc. Nic nie mówiąc, zapaliłam krzywą  świecę , a ksiądz coś tam odmówił i solidnie mnie pokropił, aż musiałam wytrzeć twarz. Potem usiadł i zaczęliśmy rozmawiać. Zapytał się czy mogłabym go poczęstować czymś do picia, wyskoczyłam jak oparzona i pobiegam do kuchni. Zrobiłam gorącą herbatę z miodem i postawiłam talerz  słodyczy ,,Dr Gerard”. Księdza nie trzeba było namawiać,  Popijał herbatę i zajadał się Rurakami Cynamonowymi oraz Zwierzakami Maślanymi. Rozmawialiśmy dość długo. W końcu stwierdził, że czas na niego. Na drogę jeszcze schował do kieszeni kilka ciasteczek ,,Dr Gerard” i powiedział ,że świetnie piekę ciasteczka. Uśmiechnęłam się i pożegnałam księdza. O dziwo zabrał swoje ubrania i powiedział , że dziś kończy już swoją pracę. Koleżankę odwiedził wcześniej. Pozdrawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz