wtorek, 14 stycznia 2020

Niezły początek



   Grudzień rozpoczął się dokładnie tak, jak na ten miesiąc przystało – czyli lekko mroźnie i – zaryzykuję , twierdząc że – śnieżnie… No może nieco przesadziłem z tym śniegiem, ale jednakże coś niecoś – co wszakże przypominało opady tego białego puchu, z nieba leciało. Ponieważ była to niedziela, to wstałem nieco później. Ołowiane chmury nie zachęcały do podrywania się z łóżka… Wciągnąłem na siebie dres, otworzyłem drzwi balkonowe – i wyszedłem rozejrzeć się, jak to świat wygląda w zimowej szacie. A świat w mojej okolicy wyglądał tak, że dach domku usytuowanego naprzeciwko, był nieco zabielony – podobnie jak trawniki i ścieżki które nie były jeszcze przetarte. Natomiast ulice były czarne oraz mokre, po tym jak zostały posypane już z samego rana – a może jeszcze nocą – piaskiem i solą. Dobrze że nie było wiatru, to w ciepłym dresie można było postać kilka minut. Małe ptaki goniły się, przylatując od czasu do czasu na nasz balkon, lecz kiedy tylko ujrzały mnie, to odlatywały w popłochu. Po chwili wszedłem do mieszkania, aby włożyć skarpety i nieco się ogrzać… Pomyślałem sobie, że wezmę ptakom coś do dziobania, bo pewnie szukają coś do jedzenia i dlatego tak fruwają… Do dyspozycji miałem same rarytasy – z firmy Dr Gerard:
- ciastka rurki waflowe Rolls Rolls
- Gingerbreads - Pierniczki z nadzieniem wieloowocowym w polewie kakaowej
- krakersy MIX solone
- ciastka Kremisie
- bagietki Baguettes Tomato&Olive Oil
Ze wszystkich wybrałem bagietki i krakersy. Najbardziej ucieszyłem nimi ruchliwe wróble, które w fantastyczny sposób łapały w powietrzu do dzioba pokruszone kawałki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz