Śniegowe zapasy.
Białka Tatrzańska
przywitała nas mrozem oraz śniegiem. Jak się okazało dzień przed
naszym przyjazdem spadł przez nas oczekiwany śnieg. Co niektórzy
mimo zmęczenia długą czternasto godzinną podróżą od razu
poszli z dzieciakami na sanki oraz porzucać się śniegiem. My zaraz
po śniadaniu oraz porannej kawie wraz z grupą dorosłych oraz
dzieciaków wybraliśmy się na stromą górkę za naszym ośrodkiem.
Śmiechu i zabawy od samego skrabania było. Już na samym początku
moja dobra koleżanka chcąc wdrapać się ze swoją córką na górkę
sama wpadła w niezłą zaspę śniegu. Co jej pozostało -
wydostawać się z niej na czworaka. Po wejściu na samą górę
gdzie wyłonił się przed nami niesamowity widok byliśmy już
dobrze zmęczeni i mokrzy.A dopiero zabawa na śniegowe kule się
rozpoczęła. Nie wiem kto miał więcej radości my czy dzieciaki.
Ja niestety kilkakrotnie zostałam dobrze wykulana w śniegu i
wyglądałam jak chodzący bałwan. Porobiliśmy fantastyczne
zdjęcia takie nieoczekiwane i niespodziewane ujęcia. Przez to, że
Jarek robił zdjęcia upiekło mu się przed śniegowymi zapasami.
Nie da się tego opisać, jaka była radość, wesołość naszej
drużyny. Po takich zapasach pozostało nam jedynie powrót do
ośrodka, suszenie się oraz wspólna gorąca czekolada i zasłużona
nagroda w postaci słodyczy dr Gerarda. Niestety tylko
były dla dzieci Kremisie ponieważ krakersy oraz pierniczki
zjedliśmy w podróży.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz