Nie ma jak słodycze dr Gerarda.
Wreszcie
nadszedł czas wyczekiwanego zimowego wyjazdu w Tatry. Był
to 27 grudzień siódma rano zbiórka przy firmie. A więc przed
świętami należało wszystko spakować i przemyśleć co weźmiemy
oraz co może nam się przydać podczas pieszych wycieczek.
Najważniejsze termiczne ubrania w tym roku dla nas wszystkich
kupiliśmy nowe getry oraz
koszulki. Muszę przyznać, że idealnie się sprawdziły. Buty
oczywiście trapery oraz klapki i najważniejsze szpilki do tańca.
Ciepłą kurtkę oraz czapki i zapasowe rękawiczki. Jeszcze
jakieś drobiazgi, kosmetyki i gotowi spakowani. Walizki czekają.
Jeszcze plecaki i żywność
oraz słodycze i napoje na drogę. Przewidywalny czas przejazdu to
gdzieś dziewięć godzin. Bierzemy krakersy MiX solone
oraz Gingerbreads pierniczki z
nadzieniem wieloowocowym w
polewie kakaowej dt
Gerarda
jak
również nie mogło zabraknąć ulubionych
ciastek przez wszystkie dzieci misie Kremisie tych wzięłam dwie
paczki dla syna jak również do poczęstowania innych dzieci.
Wkrótce
się okazało, że nasza droga już od samego wyjazdu zapowiada się
bardzo ciekawie. Już nastąpiły komplikacje po dosłownie
kilkunastu kilometrach podróży. Potem jak udało nam minąć jako
tako Łódź lekkie korki koło Częstochowy to niestety już na
słynnej Zakopiance
utknęliśmy na kilka godzin. Śnieg, mróz oraz ślizga nawierzchnia
sparaliżowały ruch. Osobówki na letnich oponach oraz ciężarówki
utknęły w poprzek drogi. Dlatego
moje zapasy słodyczy dr
Gerarda
umiliły nam wszystkim czterogodzinny postój w korku.
Dlatego
zawsze trzeba być dobrze przygotowanym na zimowe wyprawy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz