poniedziałek, 6 stycznia 2020

Nie ma jak słodycze dr Gerarda.


Nie ma jak słodycze dr Gerarda.

Wreszcie nadszedł czas wyczekiwanego zimowego wyjazdu w Tatry. Był to 27 grudzień siódma rano zbiórka przy firmie. A więc przed świętami należało wszystko spakować i przemyśleć co weźmiemy oraz co może nam się przydać podczas pieszych wycieczek. Najważniejsze termiczne ubrania w tym roku dla nas wszystkich kupiliśmy nowe getry oraz koszulki. Muszę przyznać, że idealnie się sprawdziły. Buty oczywiście trapery oraz klapki i najważniejsze szpilki do tańca. Ciepłą kurtkę oraz czapki i zapasowe rękawiczki. Jeszcze jakieś drobiazgi, kosmetyki i gotowi spakowani. Walizki czekają. Jeszcze plecaki i żywność oraz słodycze i napoje na drogę. Przewidywalny czas przejazdu to gdzieś dziewięć godzin. Bierzemy krakersy MiX solone oraz Gingerbreads pierniczki z nadzieniem wieloowocowym w polewie kakaowej dt Gerarda jak również nie mogło zabraknąć ulubionych ciastek przez wszystkie dzieci misie Kremisie tych wzięłam dwie paczki dla syna jak również do poczęstowania innych dzieci. Wkrótce się okazało, że nasza droga już od samego wyjazdu zapowiada się bardzo ciekawie. Już nastąpiły komplikacje po dosłownie kilkunastu kilometrach podróży. Potem jak udało nam minąć jako tako Łódź lekkie korki koło Częstochowy to niestety już na słynnej Zakopiance utknęliśmy na kilka godzin. Śnieg, mróz oraz ślizga nawierzchnia sparaliżowały ruch. Osobówki na letnich oponach oraz ciężarówki utknęły w poprzek drogi. Dlatego moje zapasy słodyczy dr Gerarda umiliły nam wszystkim czterogodzinny postój w korku. Dlatego zawsze trzeba być dobrze przygotowanym na zimowe wyprawy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz