Witam.
Kolejny post dotyczący babcinych drożdżowych bułeczek z makiem. I oczywiście konsumpcja
ciasteczek herbatników dla dzieci Animals z polewą czekoladową ,,Dr Gerard”.
Słodycze tej firmy dodawały mi energii podczas robienia tych bułeczek. Kiedy
mamy gotowy już rozczyn, czyli powiększył swą objętość, dolewam go do mąki. Mąkę
wymieszałam z cukrem oraz szczyptą soli. Wlewałam rozczyn, i mieszałam. Kiedy miałam
gotową masę mączno- drożdżową, na sam koniec wlewałam stropione, wystudzone
masło. Ciągle mieszałam rączkami. I teraz zaczęła się ciężka praca. Trzeba tyle
mieszać ciasto, aż będzie odchodziło od miski i dłoni. Trwa to troszkę, ale uwierzcie
mi opłaca się. Między czasie, nie omieszkałam podjadać pyszne ciasteczka Draże
,,Dr Gerard”. Kiedy ciasto było już pulchne, napowietrzone a mi urosły mięśnie
w rękach. Odstawiłam je w cieple miejsce. Sama przygotowałam blaszkę do
pieczenia smarując tłuszczem. Roztrzepałam jajeczko, które potem posłuży mi do
smarowania bułeczek. Ja czekałam około godziny, i ciasto wyrosło mi, oj
wyrosło. Piekarnik rozgrzałam do 180stopni. Ciasto wyłożyłam z miski na
stolnicę, troszkę ciasto zagniotłam. Potem podzieliłam na kulki, ja po prostu
rwałam ciasto. Mi wyszło dwadzieścia sześć kulek. W rączkach robiłam placuszki,
nakładałam farsz makowy i lepiłam w kulki. Kładłam na blachę. I tak wszystkie
bułeczki. Odstawiłam blaszki na chwilkę do ponownego wyrośnięcia. Na koniec posmarowałam
rozbitym jakiem. Piekłam około trzydziestu minut. Na złoty kolor. Miedzy czasie
skończyłam paczkę ciastek Draży ,, Dr Gerard”. Bułeczki wyszły piękne. Smakowały
pysznie. Mój brat był zachwycony, połykał je. Miło było zobaczyć uśmiech na
jego twarzy. Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz