środa, 18 marca 2020

Babcime drożdżowe babeczki cz.II


Witam. Kolejny post dotyczący babcinych drożdżowych bułeczek z makiem. I oczywiście konsumpcja ciasteczek herbatników dla dzieci Animals z polewą czekoladową ,,Dr Gerard”. Słodycze tej firmy dodawały mi energii podczas robienia tych bułeczek. Kiedy mamy gotowy już rozczyn, czyli powiększył swą objętość, dolewam go do mąki. Mąkę wymieszałam z cukrem oraz szczyptą soli. Wlewałam rozczyn, i mieszałam. Kiedy miałam gotową masę mączno- drożdżową, na sam koniec wlewałam stropione, wystudzone masło. Ciągle mieszałam rączkami. I teraz zaczęła się ciężka praca. Trzeba tyle mieszać ciasto, aż będzie odchodziło od miski i dłoni. Trwa to troszkę, ale uwierzcie mi opłaca się. Między czasie, nie omieszkałam podjadać pyszne ciasteczka Draże ,,Dr Gerard”. Kiedy ciasto było już pulchne, napowietrzone a mi urosły mięśnie w rękach. Odstawiłam je w cieple miejsce. Sama przygotowałam blaszkę do pieczenia smarując tłuszczem. Roztrzepałam jajeczko, które potem posłuży mi do smarowania bułeczek. Ja czekałam około godziny, i ciasto wyrosło mi, oj wyrosło. Piekarnik rozgrzałam do 180stopni. Ciasto wyłożyłam z miski na stolnicę, troszkę ciasto zagniotłam. Potem podzieliłam na kulki, ja po prostu rwałam ciasto. Mi wyszło dwadzieścia sześć kulek. W rączkach robiłam placuszki, nakładałam farsz makowy i lepiłam w kulki. Kładłam na blachę. I tak wszystkie bułeczki. Odstawiłam blaszki na chwilkę do ponownego wyrośnięcia. Na koniec posmarowałam rozbitym jakiem. Piekłam około trzydziestu minut. Na złoty kolor. Miedzy czasie skończyłam paczkę ciastek Draży ,, Dr Gerard”. Bułeczki wyszły piękne. Smakowały pysznie. Mój brat był zachwycony, połykał je. Miło było zobaczyć uśmiech na jego twarzy. Pozdrawiam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz