Mówię do córki, że wakacje się już kończą czas pomyśleć o jakichś szkolnych zakupach.
Córka mnie od razu upomniała, że nie jakichś zakupach, tylko konkretnych. bo przecież dwójka dzieci zacznie niedługo rok szkolny. Mówię jej, że ja to mogę z wami iść może coś doradzić, ale to ty musisz przy tym być. Umówiłyśmy się, że z rana idziemy na zakupy. Weszłyśmy do takiego dużego supermarketu, a tam tyle różnych artykułów szkolnych, że o zawrót głowy można przyjść.
Oni zostali przy artykułach szkolnych ja natomiast wybrałam się między regały na artykuły spożywcze.
Od razu wypatrzyłam regał gdzie były same słodycze. Pomyślałam, że oni kupują plecaki, zeszyty piórniki, a ja im kupię coś na osłodę. Zobaczyłam, że są ciastka herbatniki szkolne z galaretką o smaku agrestowym w polewie kakaowej i rurki waflowe z kremem z mleczną czekoladą Dr Gerarda, więc wzięłam po dwie paczki, aby na początek umilić im ten powrót do szkolnych ławek.
Spotkaliśmy się przy kasie córka z dziećmi już płaciła za swoje zakupy, gdy mnie zobaczyła, że ja mam tylko słodycze to mi tylko pogroziła palcem, ale nic nie powiedziała. Natomiast wnuczka od razu zawołała, że babcia jest od rozpieszczania, a ja dodałam, a mama od wychowywania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz