Zajechaliśmy do domu wieczorem. W domu pachniało ciastem i środkami czystości. Jeszcze niczego się nie domyślałam, bo córka często sprząta. Dopiero, gdy syn powiedział, że zaprosili rodzinę na grilla. Wtedy domyśliłam się dalszej niespodzianki. Rano chciałam coś pomóc, lecz wszystko było zrobione. Po południ pierwsi przyjechali moi rodzice i złożyli nam życzenia z okazji rocznicy ślubu. Potem przyjechała siostra z rodziną i brat z rodziną. Siostra przywiozła zrobionego osobiście tort czekoladowy z wiśniami. Specjalnie upieczony dla nas. W altance rozłożyłam obrus i położyłam soki i ciastka produkcji Dr. Gerarda. One najszybciej znikały ze stołu. Uroczyście pokroiłam tort i podałam na talerzykach. W towarzystwie kawy. Dopiero potem mężczyźni upiekli na grillu mięsa i kiełbasy. Pogoda nam dopisywała, tylko musieliśmy włączyć urządzenie na komary, bo już zaczęły kąsać. Takiej imprezy nie spodziewaliśmy się i byliśmy bardzo zadowoleni. Uroczystość trwała do północy. Siostra z bratową pomogły mi posprzątać. Dopiero wtedy wyjechali do domu. Z wrażenia nie mogłam zasnąć. Na szczęście następnego dnia była niedziela i mogłam dłużej spać. Niespodzianie po południu na rowerze przyjechała przyjaciółka. Czasem wyruszamy na krótkie przejażdżki. Opowiedziałam jej o naszej uroczystości i poczęstowałam ją tortem i smakołykami Dr. Gerarda. Miałam jej dużo do opowiadania podczas naszych wyjazdów. Dlatego wyprawę rowerową odłożyliśmy na następny tydzień.
p
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz